Pomoc dla inwestorów jak bumerang
Jeszcze w maju projekt ustawy o pomocy dla inwestycji o dużym znaczeniu dla gospodarki mógłby zostać uchwalony - uważają jej zwolennicy. Patrząc na listę zarzutów, jest to mało realne.
15 mld zł inwestycji i 40,8 tys. miejsc pracy - tyle według resortu gospodarki dałaby do 2014 r. ustawa o inwestycjach o dużym znaczeniu dla gospodarki odrzucona przez Sejm 11 marca. Przedsiębiorcy inwestujący 40 mln EUR lub tworzący 500 miejsc pracy mieli otrzymywać granty finansowe, na które w tym i przyszłym roku rząd przeznaczyłby po 200 mln zł. Projekt wraca dzięki inicjatywie poselskiej.
- Głosowanie przegraliśmy kilkoma głosami i natychmiast złożyłem projekt ponownie. Jest to projekt poselski i możliwa jest szybka ścieżka legislacyjna, co oznacza, że ustawa mogłaby zostać uchwalona w maju - mówi Wiesław Jędrusik z SLD.
- Obawiam się jednak, że projekt spotka się z zarzutami wynikającymi z zacietrzewienia politycznego i jego niezrozumienia - dodaje Krzysztof Krystowski, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za projekt.
Podczas prac komisji projekt przechodził przeważającą większością głosów, ale do LPR, PiS i Samoobrony dołączyły w decydującej chwili kluby PO i PSL.
Księga skarg...
Lista zarzutów jest jednak długa.
- Posłów zaniepokoiło, że firmy mogłyby korzystać ze wsparcia w celu modernizacji zakładów, nie zwiększając zatrudnienia. Trudno też stwierdzić, czy nie lepiej przeznaczyć środki np. na ulgi podatkowe. Ustawa nie określa podmiotów, którym przysługiwałoby wsparcie, co dawałoby resortowi gospodarki dużą dowolność wyboru - mówi Krystyna Skowrońska z PO, szefowa podkomisji, która pracowała nad projektem.
Ostatni argument wytacza też Katarzyna Urbańska z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych.
- Należy wspierać inwestycje proeksportowe, innowacyjne lub infrastrukturalne. Poza tym określenie wartości inwestycji na 40 mln EUR jest dziwne, bo według polskich i unijnych przepisów duże inwestycje to 50 mln EUR. Zabieg taki budzi wątpliwości co do intencji projektodawcy, gdyż każdy duży projekt musi być indywidualnie notyfikowany w Komisji Europejskiej - dodaje Katarzyna Urbańska.
Zaznacza jednak, że Polska powinna mieć taki instrument przyciągania inwestycji, tyle że ustawa jest kiepsko skonstruowana.
...i wniosków
Prace nad projektem bardzo się przeciągały. Przez 75 proc. czasu wiceminister gospodarki tłumaczył zasadność ustawy. Potem okazało się, że w projekcie nie można wiele zmienić, bo w takim kształcie został on wysłany do notyfikacji. Zmiany mogą okazać się konieczne.
- Ustawa powinna zapewnić wzrost liczby miejsc pracy. Dlatego zamiast zapisu 40 mln EUR lub 500 nowych miejsc pracy powinno być x mln EUR i y nowych miejsc pracy. Najważniejszym argumentem przemawiającym za przyjęciem projektu był fakt, że został wysłany do notyfikacji. Ale dzięki temu mamy doświadczenie, jak takie ustawy konstruować - mówi Krystyna Skowrońska. Projekt został wysłany do Brukseli w sierpniu 2004 r. i jeszcze nie otrzymał notyfikacji.
Małgorzata Grzegorczyk