Postępowanie niemieckiego regulatora ws. operatora Nord Stream 2

​Niemiecki regulator BNetzA poinformował w poniedziałek, że właściciel gazociągu Nord Stream 2 - spółka Nord Stream 2 AG złożyła komplet dokumentów, niezbędnych do rozpatrzenia wniosku o certyfikację jej jako operatora. 4-miesięczny termin biegnie od 8 września.


Jak przypomniała Bundesnetzagentur, Nord Stream 2 AG ubiega się o certyfikację jej jako operatora części gazociągu w tzw. modelu niezależnego operatora systemu przesyłowego (ITO).

Model ITO umożliwia operatorowi działanie pomimo braku pełnego rozdzielenia własnościowego od spółki-właściciela zajmującego się produkcją i dostawami gazu ziemnego, w tym przypadku - Gazpromu.

Zgodnie z europejskim prawem, BNetzA ma cztery miesiące na przeprowadzenie postępowania i opracowanie projektu decyzji, który następnie zostanie przekazany do akceptacji Komisji Europejskiej. Ta będzie miała jeszcze co najmniej miesiąc. Niemiecki regulator zaznaczył, że 4-miesięczny termin biegnie od 8 września.

Reklama

Jeszcze w sierpniu wnioski o dopuszczenie do udziału w tym postępowaniu złożyły PGNiG i jego niemiecka spółka córka PST. W ocenie PGNiG - certyfikacja Nord Stream 2 AG, jako ITO byłaby niezgodna z prawem UE, które dopuszcza taki model jedynie dla systemów przesyłowych istniejących przed 23 maja 2019 r. W tym momencie nie można było mówić o istnieniu systemu przesyłowego, ponieważ gazociąg nie był nawet wybudowany - argumentuje polska spółka.

Polski koncern wskazuje też, że w dyrektywie gazowej nie przewidziano możliwości funkcjonowania spółek operatorskich spoza UE, a jedynie dopuszczono, aby spółki te były kontrolowane przez osobę lub osoby z kraju trzeciego lub z krajów trzecich. Nord Stream AG 2 jest zarejestrowana w Szwajcarii.

Jak dodatkowo wskazało PGNiG, w takim przypadku przeprowadza się procedurę certyfikacji operatora, wymagającą oceny wpływu na bezpieczeństwo dostaw, w kontekście wpływu krajów trzecich. Organ regulacyjny ma obowiązek odmówić certyfikacji, jeżeli stworzyłaby ona zagrożenie dla bezpieczeństwa dostaw energii w danym państwie członkowskim, jak również w UE - podkreśliła polska spółka.

Rachunki Niemców

Już teraz konsumenci w Niemczech muszą płacić więcej za energię elektryczną niż kiedykolwiek wcześniej. Wielu dostawców energii elektrycznej i gazu wkrótce jeszcze bardziej podniesie stawki, m.in. z powodu uruchomienia nowego gazociągu nadbałtyckiego - informuje w poniedziałek "Der Spiegel".

Niemieckie gospodarstwa domowe muszą się nastawić na "zauważalnie wyższe" koszty energii elektrycznej i gazu w ciągu nadchodzącej zimy - pisze "Der Spiegel" i, opierając się na wyliczeniach portalu porównawczego Verivox, podkreśla, że "ceny energii elektrycznej dla klientów indywidualnych są obecnie na rekordowo wysokim poziomie".

Na początku września b.r. przeciętne gospodarstwo domowe, mające roczne zużycie energii elektrycznej na poziomie 4 tys. kWh, musiało płacić średnio 30,54 eurocenta za kilowatogodzinę - więcej niż kiedykolwiek wcześniej.

Ceny gazu

Od stycznia 2021 r. cena gazu ziemnego dla odbiorców końcowych wzrosła o prawie 12 proc., a zmiany cen zwykle dokonywane są pod koniec roku.

"Ten niezwykle wczesny wzrost cen to efekt skoków cenowych na europejskich rynkach hurtowych. Energia elektryczna (...) na lipskiej giełdzie energii EEX kosztuje obecnie ponad 90 euro za mWh, ponad dwa razy więcej niż latem 2020 r. Gaz ziemny jest prawie dziesięć razy droższy na holenderskim rynku referencyjnym TTF" - informuje "Spiegel".

"Ekstremalny wzrost cen na rynku gazu to przede wszystkim efekt obaw o "wąskie gardła" zimą. Magazyny gazu ziemnego w Europie są mniej zapełnione niż zwykle o tej porze roku" - przytacza "Der Spiegel" komentarz eksperta rynku gazowego Gerda Woelblinga.

"Rosyjski koncern państwowy Gazprom zrealizował swoje kontrakty, ale dostarczył mniej gazu rurociągami niż oczekiwano. Z jednej strony wynika to z faktu, że najpierw zapełnili własny magazyn w Rosji. Z drugiej strony Gazprom zarezerwował mniej przepustowości dla linii przez Ukrainę, bo transport przez Nord Stream 2 będzie dla nich bardziej ekonomiczny".

- Jak tylko zostanie otwarty nowy, kontrowersyjny gazociąg na Morzu Bałtyckim, Rosja dostarczy dużo gazu. Ponadto na Ukrainie nadal są dostawy. Nie spodziewam się więc wąskich gardeł w zimie - uspokaja Woelbling na łamach "Der Spiegel".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Nord Stream 2 | gazociąg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »