Poszukiwany bankier Putina
W przypadku rosyjskich oligarchów wyjątkowo sprawdza się stare powiedzenie: raz na wozie, raz pod wozem. Świadczą o tym m.in. koleje losu Michaiła Chodorkowskiego. Jednak nie tylko on popadł w tarapaty, kiedy utracił łaski Władimira Putina. Mógłby o tym również opowiedzieć np. uważany kiedyś za prezydenckiego skarbnika Siergiej Pugaczow, który aktualnie na wniosek władz Rosji jest ścigany przez Interpol.
Nie wiadomo, czym Siergiej Wiktorowicz Pugaczow zajmował się w czasach radzieckich. Pewne jest jedynie to, że urodził się 4 listopada 1963 r. w Kostromie. Po raz pierwszy pojawił się w dokumentach dopiero w 1992 r. jako przewodniczący rady dyrektorów nowo powołanego Międzynarodowego Banku Przemysłowego (Mieżprombanku). W krótkim czasie w banku konta założyły m.in. żona i córki Borysa Jelcyna.
Młody bankier szybko zamarzył o karierze politycznej. W 1995 r. nie udało mu się dostać do Dumy, ale sześć lat później znalazł się w ławach Rady Federacji, w której formalnie reprezentował położoną przy granicy z Mongolią autonomiczną republikę Tuwy. W 2011 r. jej prezydent doprowadził do pozbawienia Pugaczowa mandatu, ponieważ przez dwa lata nie pojawił się on w Tuwie ani w żaden sposób nie interesował się jej problemami.
Przez kilkanaście lat Pugaczow wspierał finansowo położony w centrum Moskwy monastyr Srietieński, którego zwierzchnikiem jest uważany za nieoficjalnego kapelana Putina archimandryta Tichon (towarzyszył prezydentowi m.in. w podróży do USA). Prawdopodobnie to szef Mieżprombanku namówił lokatora Kremla do ustawy o amnestii podatkowej, która w 2002 r. uchroniła wielu rosyjskich krezusów przed konfiskatą ich majątków przez depczące im po piętach francuskie służby. W 2002 r. Pugaczow zrezygnował z pełnionej funkcji, jednak członkowie jego rodziny pozostali głównymi funkcjonariuszami założonego przez niego banku. Eksperymentujący także z inwestycjami w media (telewizja Moskowija) biznesmen dzięki majątkowi wartemu dwa miliardy dolarów znalazł się w 2008 r. na 50. miejscu sporządzonej przez "Forbesa" listy najbogatszych Rosjan.
Pod koniec czerwca 2010 r. Mieżprombank znalazł się na krawędzi bankructwa. Na jego władze padło podejrzenie wyprowadzania środków, jednak udało im się wyjednać zgodę na zabezpieczenie udzielonych kredytów akcjami Stoczni Północnej i Zakładów Bałtyckich, należących do kierowanego przez Pugaczowa Zjednoczonego Koncernu Przemysłowego. Nie pomogło to jednak w uregulowaniu 200 mln euro długu i 5 października bank stracił licencję. W styczniu 2011 r. wszczęto śledztwo w sprawie celowego doprowadzenia instytucji do upadku.
W jego toku wykryto, że pracownicy zniszczyli bazę danych o klientach oraz jej kopię. Prokuratura ustaliła, że malwersacje sięgnęły 60 mld euro, a bezpośrednią przyczyną bankructwa było udzielanie złych kredytów spółkom zależnym.
Do dziś "dziecko" Pugaczowa i pochodzącego z Baszkirii Siergieja Wieremiejenki jest przedsiębiorstwem o największej wysokości aktywów (175 mld USD, co dawało mu miejsce w pierwszej trzydziestce tego typu instytucji w swoim kraju), któremu odebrano zezwolenie na świadczenie usług bankowych w Rosji.
Pugaczow, który twierdzi, że władze wykorzystałyby każdy pretekst do pozbawienia go majątku, uciekł przed aresztowaniem do Londynu. Nie wiadomo, gdzie dokładnie przebywa. Tamtejszy sąd w lipcu zamroził konto bankowe dawnego oligarchy. Obecnie może on wydawać "jedynie" 10?000 funtów tygodniowo. Według adwokatów Rosjanina całkowita wartość jego majątku wynosi obecnie około 70 mln USD.
Dla porównania, w kwietniu 2010 r. uchodźca znalazł się na liście najbogatszych mieszkańców Wysp Brytyjskich "Sunday Timesa" dzięki 750 mln USD zgromadzonych na koncie.
Na wygnaniu Pugaczow przeżył upadek budowanego nowego biznesowego imperium we Francji. W 2008 r. po zaledwie roku od nabycia sprzedał austriackiej spółce Do&Co luksusowy sklep z żywnością Hédiard, który kosztował go 100 euro. Za podobną kwotę Rosjanin nabył dziennik "France Soir". Po trzech latach zniknął on jednak z rynku. Także życie prywatne miliardera było burzliwe. Jeszcze przed unieważnieniem małżeństwa z pierwszą żoną związał się z Tołstojaą byłą dziennikarką BBC, potomkinią sławnego pisarza . Jej wcześniejszy mąż, trener jeździectwa, próbował dochodzić odszkodowania za usunięcie go z mieszkania.
Wielka Brytania niechętnie realizuje składane przez Rosję wnioski o ekstradycję, ponieważ uważa je za metodę rozgrywek politycznych. Spokojnie spać może np. znany z rynku telefonii komórkowej Jewgienij Cziczarkin, który obecnie prowadzi ekskluzywny sklep z winem w londyńskiej dzielnicy Mayfair. Mniej szczęścia miał niesławny Borys Bierezowski. Jego zwłoki po ataku "seryjnego samobójcy" odnaleziono w zeszłym roku w hrabstwie Surrey.
Trudno powiedzieć, czy rosyjskie tajne służby w obecnym klimacie politycznym odważą się na fizyczną eliminację Pugaczowa. Jest jednak pewne, że po ostatnich wywiadach dla "Financial Times" i "Time" nie ma on czego szukać w swojej ojczyźnie. Oskarżył w nich Władimira Putina o ekonomiczną ignorancję i apodyktyczność. Zasugerował też, że obecny prezydent woli oglądać telewizję, niż analizować politykę. Zdaniem biznesmena za naszą wschodnią granicą nie istnieje prywatna własność, lecz gospodarka pańszczyźniana. Jakkolwiek efektownie brzmią te słowa, trudno nie zapytać, dlaczego tak z pozoru bystry obserwator zdecydował się 20 lat temu związać swoją przyszłość z panem tego folwarku. Po raz kolejny okazuje się, że historię piszą zwycięzcy, a pokonanym pozostaje efektowne opłakiwanie porażki.
dr Kordian Kuczma