Powolne wygaszanie kopalń. "Rewolucja spowodowała biedaszyby"
Urzędująca na Śląsku minister przemysłu Marzena Czarnecka przekonuje, że wygaszanie kopalń powinno się odbywać ewolucyjnie, a radykalne kroki mogłyby doprowadzić do społecznych problemów. Tymczasem Polska złożyła już trzeci wniosek notyfikacyjny do Komisji Europejskiej, dotyczący m.in. subsydiowania kopalń (tzw. umowa społeczna dot. górnictwa). Jak informuje minister Czarnecka, KE wciąż "zadaje techniczne pytania".
- Wygaszanie kopalń musi odbyć się ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie; rewolucja spowodowała w Wałbrzychu biedaszyby i ogromne bezrobocie - powiedziała w piątek w Radiu Katowice minister przemysłu Marzena Czarnecka.
W jednej ze swoich pierwszych rozmów medialnych minister była pytana głównie o sprawę notyfikacji umowy społecznej dla górnictwa węgla kamiennego, która miała być jej pierwszym osiągnięciem - Czarnecka mówiła o tym już krótko po jej powołaniu w grudniu ub. roku.
Podpisana w maju 2021 r. umowa społeczna dot. górnictwa węgla kamiennego zakłada subwencjonowanie branży w tym okresie w postaci budżetowych dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych kopalń, co wymaga to zgody Komisji Europejskiej. Poprzedni rząd nie przeprowadził notyfikacji. Dopłaty są realizowane.
Minister przypomniała, że w tym miesiącu został złożony trzeci już wniosek notyfikacyjny, a w czwartek przyszły pierwsze uwagi KE do tego wniosku. "Komisja, czego się można było spodziewać, zadaje tak zwane techniczne pytania" - powiedziała uściślając, że chodzi o uwagi konstruktywne, merytoryczne, precyzujące zapisy wniosku notyfikacyjnego.
Pytana, czy brany pod uwagę jest scenariusz, w którym umowa społeczna nie zostanie notyfikowana, a dopłaty do redukcji zdolności produkcyjnych zostaną uznane za niedozwoloną pomoc publiczną, Czarnecka odpowiedziała, że KE zdaje sobie sprawę z realizacji tej pomocy, m.in. wiceszefowa KE ds. konkurencyjności Margrethe Vestager w rozmowie w Brukseli w lutym br. potwierdziła "pełną świadomość", w jaki sposób te środki były dotąd przekazywane. Poprzedni rząd złożył też wniosek notyfikacyjny, ale bezskutecznie.
W nawiązaniu do opinii związków zawodowych, że umowa społeczna w znacznym zakresie nie jest realizowana, minister została zapytana, czy ma ona jeszcze - w formie złożonej w Brukseli - sens.
Czarnecka przypomniała, że umowa dzieli się na trzy części dotyczące: tworzenia Funduszu Transformacji, terminów funkcjonowania kopalń, a także inwestycji, które miały być realizowane przez polski rząd. "Ta ostatnia część była w ostatnim czasie dyskutowana ze stroną społeczną, i wyjaśniana, że z różnych względów te inwestycje są na różnym etapie i pewne będą realizowane" - zaznaczyła.
Odnosząc się do kwestii, czy daty zamykania poszczególnych kopalń (poza kopalnią Bobrek, która będzie zamykana wcześniej ze względów geologicznych) "są święte", szefowa MP odpowiedziała, że "inne daty (poza Bobrkiem - PAP) zostaną utrzymane, jeżeli na to pozwoli geologia".
Dopytywana, czy jej zdaniem umowa w pierwotnym, uzgodnionym cztery lata temu kształcie, ma jeszcze sens i zastosowanie w realiach, które się zmieniły, Czarnecka odpowiedziała, że "w zakresie realizacji punktów staramy się ją zachować".
Zastrzegła przy tym, że umowa społeczna nie zakłada konkretnych poziomów wydobycia, co zależy od sytuacji rynkowej; zakłada natomiast utrzymanie kopalń i utrzymanie w nich zatrudnienia. "Proszę również pamiętać, że na zwałach ciągle leży jeszcze 14 mln ton, których spalanie, odbywa się cyklicznie" - dodała.
"W górnictwie w samej Polskiej Grupie Górniczej jest 40 tys. osób w na bardzo małym obszarze i wszyscy twierdzą - to jest też moja ostatnia rozmowa z Brytyjczykami - że wygaszanie kopalń musi odbyć ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie". "Rewolucja w Wałbrzychu spowodowała biedaszyby i ogromne bezrobocie na poziomie 30 proc." - zobrazowała.
Pytana o szacunki, zgodnie z którymi do 2049 r. pomoc publiczna dla górnictwa miałaby sięgnąć 110 mld zł minister zastrzegła, że może wypowiadać się o budżecie na następny rok, który jest już zamknięty. "Natomiast, co do przyszłych budżetów - węgiel to towar uzależniony od koniunktury: koniunktura na węgiel zakończyła się w 2020-21 r., a nagle w 2022 r. ze względu na wojnę na Ukrainie, sytuacja się zmieniła" - przypomniała.
"W tej chwili jeszcze 47 proc. produkcji energii elektrycznej to jest energia pochodząca ze źródeł węglowych" - przypomniała Czarnecka.
Odnosząc się do skierowanego do konsultacji projektu Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK), zawierającego m.in. scenariusz ambitnej transformacji (WAM), który związki określiły jako "rozjeżdżający się z umową społeczną", minister zaznaczyła, że drugi scenariusz rynkowo-techniczny (WEM), przewidujący w 2030 r. wydobycie na poziomie 30 mln ton, jest zgodny z umową.
"Oba scenariusze będą prezentowane Komisji Europejskiej. WEM się nie rozjeżdża, WAM oczywiście jako projekt ambitny się rozjeżdża. (...) To Rada Ministrów musi zadecydować co do tego, który scenariusz będzie preferowany przez rząd polski" - stwierdziła Marzena Czarnecka.
***