Powstaną zespoły zajmujące się regulacją cen wody
Do końca roku w regionalnych zarządach gospodarki wodnej powstaną nowe zespoły fachowców, którzy będą wykonywali zadania związane z regulacją cen wody - zapowiedział PAP wiceminister środowiska Mariusz Gajda. W skali kraju będą oni opiniowali ok. 2,5 tys. wniosków taryfowych.
Nowe przepisy zakładają, że od 1 stycznia 2018 r. rolę regulatora gospodarki wodnej przejmą dyrektorzy regionalnych zarządów gospodarki wodnej Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Wody Polskie to nowa instytucja powołana na mocy Prawa wodnego. Takich regionalnych zarządów będzie 11 (obecnie działa 7 zarządów).
Do 31 grudnia br. zadania organu regulującego będzie wykonywać prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej.
Od nowego roku regulator będzie m.in. opiniował projekty regulaminu dostarczania wody i odprowadzania ścieków, zatwierdzał taryfy za zbiorowe zaopatrzenie w wodę oraz zbiorowe odprowadzanie ścieków, a także rozstrzygał spory między przedsiębiorstwami wodociągowo-kanalizacyjnymi a odbiorcami usług.
Ministerstwo Środowiska w toku prac nad nowelą przyznawało, że na początku obowiązywania nowych przepisów mogą pojawić się problemy z zatwierdzaniem taryf. Zapewniało, że w regionalnych zarządach zostaną zatrudnione dodatkowe, fachowe osoby, które będą się tym zajmowały.
Wiceminister Gajda przypomniał ostatnio , że podpisana ustawa wchodzi w życie 11 grudnia. "Na razie wnioski do końca grudnia będzie przyjmował Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, natomiast we wtorek podjąłem decyzję, że w każdym regionalnym zarządzie gospodarki wodnej mają powstać zespoły ludzi, fachowców - są tacy na rynku - znających się na tych taryfach" - powiedział PAP w Raciborzu wiceminister.
"Mam z kilku Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej zgłoszenia, że mają już takich ludzi. Zgłaszają się osoby, które mają doświadczenie, np. pracowały w przedsiębiorstwach wodociągowo-kanalizacyjnych. I to zacznie od nowego roku funkcjonować. To nowe zadanie, trudne. W skali kraju to będzie ok. 2,5 tys. wniosków taryfowych, ale w tym zakresie nie widzę zagrożeń" - zdiagnozował Gajda.
Pełniący obowiązki dyrektora obecnego RZGW w Gliwicach Tomasz Cywiński zapowiedział PAP, że choć pełnienie funkcji regulatora to nowość dla regionalnych zarządów, nowe zadania są opisane i w gliwickim zarządzie trwa już kompletowanie zespołu ludzi, którzy będą się tym zajmowali. "O ile zatwierdzanie taryf przez gminy miało aspekt polityczny, myślę, że tutaj regulator będzie podchodził do tego w sposób ekonomiczny, matematyczny" - ocenił.
Autorzy noweli przekonywali, że powołanie regulatora na kształt URE ma wyeliminować ryzyko nieuzasadnionego wzrostu stawek opłat oraz cen za pobór wody i odprowadzanie ścieków dla mieszkańców. Według nich, czyli resortu infrastruktury i budownictwa, samorządy "mimo dostępnych narzędzi kontrolnych (...) często nie wykorzystują swoich uprawnień, by zadbać o racjonalne ceny dla mieszkańców".
"W obecnym stanie prawnym samorząd terytorialny pełni jednocześnie funkcje właściciela przedsiębiorstwa wodociągowo - kanalizacyjnego, regulatora rynku (weryfikuje i zatwierdza taryfy), a także przedstawiciela odbiorców usług. Takie rozwiązanie generuje konflikt interesów, ze szkodą dla odbiorców końcowych" - uzasadniali.
Wiceminister Gajda w toku prac nad nowelą przypominał, że Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z 2015 r. wskazała, że od 2008 r. ceny wody i ścieków wzrosły o ok. 60 proc. Przyznawał jednak, że działo się tak z różnych przyczyn. Wiele podwyżek było uzasadnionych prowadzonymi inwestycjami - np. budową nowej sieci, a część nie. Zwracał uwagę, że w niektórych przypadkach zyski firm wodociągowych były przeznaczane np. na promocję i reklamę, budowę lokalnych dróg.
Podczas prac parlamentarnych nad ustawą posłowie, a także senatorowie opozycji mieli szereg uwag do nowelizowanej ustawy. Wskazywali, że nowy regulator będzie wchodził w kompetencje gminy, a zatwierdzanie taryf za wodę i ścieki to zadanie własne samorządów. Przestrzegali, że regionalne zarządy mogą być nieprzygotowane do zatwierdzenia tysięcy taryf w sposób rzetelny i obiektywny.
Branża wodociągowa nie kwestionowała potrzeby powołania regulatora, ale przekonywała, że taki organ - który zgodnie z intencją ma przypominać URE - nie będzie tak jak ten Urząd niezależną instytucją. Będzie raczej realizował politykę rządu. Wątpliwości branży wzbudzały też przepisy nakazujące firmom wodociągowym konieczność określania taryf na trzy lata. Obecnie są one ustalane na rok. Branża wskazywała, że w trzyletniej taryfie trudno będzie uwzględnić wszelkie ewentualne przyszłe koszty firm, np. inwestycji.
Firmy chciały też, by zrezygnować z przepisu, który mówi o tym, że po 180 dniach od wejścia w życie przepisów dotychczasowe taryfy wygasną.
Odnosząc się do 3-letniego okresu obowiązywania taryf, MŚ wskazywało, że intencją autorów ustawy było to, by firmy wodociągowe zaczęły lepiej planować swoje inwestycje. Gdyby zapisać w ustawie "do 3 lat" - jak chciała branża - to taryfy mogłyby być zmienianie praktycznie co pół roku - dodawał resort.
W wyjątkowych sytuacjach taryfy będzie można zmienić wcześniej, uwzględniając np. straty związane z powodzią, wzrostem podatków czy większych kosztów.
24 listopada br. prezydent Andrzej Duda podpisał nowelę ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę, wprowadzającą regulatora taryfy za dostarczanie wody i zrzut ścieków. Intencją zmiany jest dopilnowanie, aby taryfy te nie były zawyżane przez przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne.