Powszechnie mówią już - stagflacja
O tym, że po pandemii gospodarka światowa pogrąży się w stagflacji niektórzy ekonomiści mówili już rok temu. Napaść Rosji na Ukrainę i trwająca wojna spowodują wyższą inflację i jeszcze słabszy wzrost. Jaki będzie scenariusz stagflacyjny dla Polski, prognozują analitycy BNP Paribas Bank Polska.
- Wiemy, że wojna, drożejące surowce, wszystko przekłada się na stagflacyjny obraz gospodarki w Polsce. Czeka nas słabszy wzrost i wyższa inflacja - powiedział podczas zdalnej konferencji prasowej główny ekonomista banku Michał Dybuła.
Wszystkie, a nie tylko ostrzegawcze prognozy mówiły dotąd, że już w tym roku czeka nas gospodarcze spowolnienie. Ale napaść Rosji na Ukrainę spowodowała, że spowolnienie będzie dużo silniejsze. Analitycy BNP Paribas BP prognozują, że wskutek wojny nasz wzrost PKB w tym roku osłabnie do 3,5 proc. z 5,7 proc. w roku ubiegłym. Będzie to o 1 punkt procentowy mniej, niż przewidywali przed jej wybuchem. Zastrzegają przy tym - w tej chwili pełne i precyzyjne oszacowanie wpływu wojny na gospodarkę nie jest jeszcze możliwe.
- Na ten moment zakładamy, że dynamika wzrostu gospodarczego w Polsce może być w tym roku niższa o ok. 1 punkt procentowy i wyniesie 3,5 proc. Biorąc pod uwagę wysoką niepewność co do ekonomicznych skutków trwającej wojny, widzimy jednak ryzyko, że wzrost gospodarczy w tym roku może okazać się niższy, zwłaszcza jeśli znacząco osłabłaby aktywność w strefie euro - powiedział Michał Dybuła.
Prognozowane 3,5 proc. to jeszcze o setki mil morskich daleko od recesji. Gdy się jednak przyjrzeć bliżej tej prognozie, okazuje się, że jest ona dla gospodarki bardzo zła. Bo pod koniec zeszłego roku tempo wzrostu gospodarczego przyspieszyło na całym świecie. W IV kwartale 2021 roku poziom światowego PKB był o ponad 3 proc. wyższy niż przed pandemią.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc
Polska gospodarka w 2022 rok wjechała jak rozpędzona lokomotywa ze wzrostem w ostatnim kwartale zeszłego roku przekraczającym 7 proc. A prognoza całorocznego wzrostu o 3,5 proc. oznacza, że pod koniec roku gospodarka może się rozwijać zaledwie w tempie nieznacznie przekraczającym 1 proc. Stąd już widać recesję jak z bocianiego gniazda.
- Mamy bardzo wysoki punkt startowy na początku roku. Najgorsze kwartały mogą być ze wzrostem 1-1,5 proc. rok do roku - powiedział Marcin Kujawski, starszy ekonomista BNP Paribas BP.
Na 2023 rok analitycy BNP Paribas BP prognozują, że polski PKB wzrośnie o 2,5 proc.
Dlaczego gospodarka tak bardzo osłabnie? Aktywność gospodarczą będzie ograniczać wzrost cen surowców energetycznych i energii, a także wzrost cen i dostępność takich surowców, jak pallad, aluminium, nikiel i inne metale. Kłopoty mogą też być z dostępnością stali, co na przykład uderzy w branżę budowlaną. Wzrost cen zmniejszy też możliwości wydawania przez gospodarstwa domowe pieniędzy na dobra konsumpcyjne i usługi.
Inflacja pozostanie wciąż bardzo wysoka, a z powodu wojny jeszcze podskoczy. Analitycy BNP Paribas BP przewidują, że w tym i przyszłym roku wyniesie 10 proc. średniorocznie. Będą ją podsycać wzrosty cen surowców, słabszy kurs złotego oraz zaburzenia w łańcuchach dostaw. Teraz wciąż wahania cen surowców są na tyle silne, że skali wzrostu cen konsumpcyjnych nie sposób jeszcze precyzyjnie prognozować.
- Inflacja dwucyfrowa jest scenariuszem prawdopodobnym w tym i przyszłym roku - powiedział Michał Dybuła.
GUS podał, że w lutym (według nowego składu koszyka konsumpcyjnego) ceny wzrosły o 8,5 proc. rok do roku pomimo tzw. tarczy antyinflacyjnej. Zdaniem analityków BNP Paribas BP ostatnie dane o inflacji wskazują na utrzymywanie się wysokiej presji na wzrost cen w Polsce.
- Inflacja nie wynika tylko z czynników podażowych, lecz jest wszechobecna - napisali.
Nakręcaniu się spirali inflacyjnej sprzyja wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń w okolicach 10 proc. licząc rok do roku. Ich zdaniem czynniki wewnętrzne sprzyjające wzrostowi cen ustąpiłyby dopiero, gdyby tempo wzrostu płac wyhamowało do ok. 7 proc.
Wzrostowi inflacji będzie sprzyjał także spodziewany wzrost cen żywności. Rosja i Ukraina odpowiadają za ok. 25 proc. światowego eksportu pszenicy. Możliwy spadek podaży z tych dwóch krajów już powoduje wzrost światowych cen pszenicy. Na podaż żywności i jej ceny będzie też wpływać niższa produkcja nawozów. Rosja jest głównym światowym dostawcą wykorzystywanej do ich wytwarzania saletry amonowej, i odpowiada za ponad 40 proc. światowego eksportu. Presja wzrostowa światowych cen żywności może utrzymywać się dłużej ze względu na wyższe koszty energii i paliw.
Analitycy BNP Paribas BP przewidują, że główna stopa NBP wzrośnie w tym roku do 5 proc. Sądzą tak na podstawie ostatnich wypowiedzi prezesa NBP, który wskazywał na zdecydowanie banku centralnego w walce z inflacją. Zwracają jednak uwagę, że mocne hamowanie gospodarki stawia bank centralny przed trudnymi decyzjami.
- Otoczenie stagflacyjne jest wyzwaniem dla banków centralnych, czy walczyć z inflacją, niestabilnym kursem, czy wspierać słabnąca gospodarkę - powiedział Michał Dybuła.
Wybuch wojny spowodował natychmiastowe przeszacowanie premii za ryzyko we wszystkich krajach Europy Środkowo-Wschodniej, ale największe w Polsce. Od 23 lutego do 9 marca złoty osłabł o 8,61 proc. i był najsłabszą walutą - poza rosyjskim rublem - nie tylko w naszym regionie, ale ze wszystkich krajów zaliczanych do rynków wschodzących. Czy to nastawienie do złotego się utrzyma?
Analitycy BNP uważają, że dalsze trwale osłabienie złotego nie nastąpi. Obronie wartości złotego sprzyjałby napływ środków z Unii Europejskiej, ale zależy on od dostosowania się rządu PiS do zasad praworządności. Ich zdaniem wyraźniejsze umocnienie polskiej waluty będzie dopiero możliwe w momencie zmniejszenia napięć geopolitycznych. Prognozują, że za euro w tym roku będziemy płacić przeciętnie 4,7 zł.
Jacek Ramotowski