Praca ma wiele wymiarów

Praca ludzka ma wiele wymiarów i wiele wartości, na które Jan Paweł II zwracał uwagę niejednokrotnie. Mówiąc o roli społeczeństwa, wskazał m.in., że człowiek łącząc swoją głębszą tożsamość z przynależnością do narodu, swoją pracę pojmuje także jako pomnożenie dobra wspólnego.

Praca ludzka ma wiele wymiarów i wiele wartości, na które Jan Paweł II zwracał uwagę niejednokrotnie. Mówiąc o roli społeczeństwa, wskazał m.in., że człowiek łącząc swoją głębszą tożsamość z przynależnością do narodu, swoją pracę pojmuje także jako pomnożenie dobra wspólnego.

Wychowawcą każdego człowieka

(...) Trzeci krąg wartości, który wyłania się w perspektywie podmiotu pracy, odnosi się do owego wielkiego społeczeństwa, do którego człowiek przynależy na podstawie szczególnych więzi kultury i historii. Społeczeństwo takie - chociażby nie osiągnęło jeszcze dojrzałej formy narodu - jest nie tylko wielkim, chociaż pośrednim "wychowawcą" każdego człowieka (każdy wszak wychowuje się w rodzinie na tych treściach i wartościach, jakie składają się na całość kultury danego narodu); jest ono także wielkim historycznym i społecznym wcieleniem pracy całych pokoleń. To wszystko sprawia, że człowiek swoją głębszą tożsamość ludzką łączy z przynależnością do narodu, swoją zaś pracę pojmuje także jako pomnożenie dobra wspólnego wypracowywanego przez jego rodaków, uświadamiając sobie przy tym, że na tej drodze praca ta służy pomnażaniu dorobku całej rodziny ludzkiej, wszystkich ludzi żyjących na świecie.

(...) Te trzy zakresy zachowują stale swoją ważność dla pracy ludzkiej w podmiotowym jej wymiarze. Wymiar ten zaś, czyli konkretna rzeczywistość człowieka pracy, posiada pierwszeństwo przed wymiarem przedmiotowym. W wymiarze podmiotowym urzeczywistnia się przede wszystkim owo "panowanie" nad światem przyrody, do którego człowiek wezwany jest od początku wedle znanych słów Księgi Rodzaju.


9 czerwca 1999 r. Ojciec Święty Jan Paweł II w domu państwa Bożeny i Stanisława Milewskich we wsi Leszczewo na Suwalszczyźnie.

Jeśli sam proces "czynienia sobie ziemi poddaną", czyli praca w znaczeniu techniki, znamionuje się na przestrzeni dziejów, a zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci, ogromnym rozwojem środków, to jest to zjawisko korzystne i pozytywne pod tym warunkiem, że wymiar przedmiotowy pracy nie weźmie góry nad wymiarem podmiotowym - odbierając człowiekowi lub pomniejszając jego godność i jego niezbywalne prawa - z encykliki Laborem exercens (1981).

Świat musi nauczyć się cenić nie tylko prawa kobiet, ale także ich szczególne zalety. Dzięki ich udziałowi w rozwiązywaniu poważnych problemów, systemy oparte na wyłącznym dążeniu do produktywności mogą się zmienić na korzyść przez - jak podkreślił Jan Paweł II - poddanie ich procesowi humanizacji.

Emancypacja warunkiem dobrobytu

(...) Postęp rzeczywistej emancypacji kobiet jest nakazem sprawiedliwości, którego nie można dłużej lekceważyć; jest też warunkiem dobrobytu społeczeństwa. Na szczęście coraz powszechniejsza jest świadomość, że należy umożliwić kobiecie udział w rozwiązywaniu poważnych problemów społeczeństwa i jego przyszłości. We wszystkich tych dziedzinach obecność kobiety będzie bardzo cenna, ponieważ przyczyni się do ukazania sprzeczności społeczeństwa rządzącego się wyłącznie kryteriami wydajności i produktywności oraz każe zmienić te systemy, poddając je procesowi "humanizacji", która charakteryzuje "cywilizację miłości".

(...) Środki przekazu (prasa, film, radio, telewizja, przemysł muzyczny, sieci informatyczne) są nowoczesnym areopagiem, na którym informacje są gromadzone i natychmiast przekazywane odbiorcom na całym świecie i który jest miejscem wymiany myśli, wpływa na postępowanie ludzi i w rzeczywistości kształtuje nową kulturę.

Są zatem w stanie wywrzeć przemożny wpływ na społeczeństwo, aby uznało i nauczyło się cenić nie tylko prawa kobiet, ale także ich szczególne zalety - z orędzia Jana Pawła II na XXX Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu 1996 r.

Postęp, rozwój? Ale jaki - wspólnie czy z osobna? Papież mówił: albo rozwój powszechny we wszystkich częściach świata, albo ulegnie on procesowi cofania się także tam, gdzie postęp jest stały.

Świat podzielony, a jednak zależny

(...) O ile społeczeństwo świata pod pewnym względem jawi się jako niejednolite, co wyraża się w umowny sposób przez nazwy: Pierwszy, Drugi, Trzeci, a nawet Czwarty Świat, to zawsze pozostaje bardzo ścisła współzależność tych światów, która, jeśli nie liczy się z wymogami etycznymi, przynosi tragiczne skutki najsłabszym. Co więcej, owa współzależność, poprzez pewien rodzaj dynamiki wewnętrznej i pod działaniem mechanizmów, których trudno nie uznać za przewrotne, wywołuje negatywne skutki nawet w krajach bogatych. Właśnie wewnątrz tych krajów występują, chociaż na mniejszą skalę, najbardziej specyficzne objawy niedorozwoju. Tak więc powinno być oczywiste, że rozwój albo stanie się powszechny we wszystkich częściach świata, albo ulegnie procesowi cofania się również w strefach odznaczających się stałym postępem. Zjawisko to jest szczególnie znamienne dla natury prawdziwego rozwoju: albo uczestniczą w nim wszystkie narody świata, albo nie będzie to prawdziwy rozwój.

(...) Niedostatek mieszkań - zjawisko powszechne - w dużej mierze jest skutkiem rosnącej stale urbanizacji. Nawet narody bardziej rozwinięte przedstawiają smutny obraz jednostek i rodzin, które zaledwie utrzymują się przy życiu, bez dachu nad głową lub w pomieszczeniach tak prymitywnych, że zupełnie nierozwiązujących problemu. Brak mieszkań, który sam w sobie jest bardzo poważnym problemem, można uważać za znak i syntezę całego niedostatku ekonomicznego, kulturowego i po prostu ludzkiego, a zdając sobie sprawę z rozmiaru zjawiska, nietrudno będzie dojść do przekonania, że bardzo dalecy jesteśmy od prawdziwego rozwoju ludów.

Dowartościować pracę

(...) Również to zjawisko (bezrobocia - przyp. red.), któremu towarzyszy szereg ujemnych skutków na płaszczyźnie indywidualnej i społecznej, od degradacji aż po utratę szacunku, jaki każdy człowiek winien żywić dla samego siebie, skłania nas do poważnego pytania o to, z jakiego typu rozwojem mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich dwudziestu lat. W związku z tym nasuwa się jakże tu stosowna myśl z Encykliki Laborem exercens: "Należy podkreślić, że elementem konstytutywnym, a zarazem najwłaściwszym sprawdzianem owego postępu w duchu sprawiedliwości i pokoju, który Kościół głosi i o który nie przestaje się modlić (...), jest właśnie stałe dowartościowywanie pracy ludzkiej, zarówno pod kątem jej przedmiotowej celowości, jak i pod kątem godności podmiotu każdej pracy, którym jest człowiek". Co więcej, "nie może nas nie uderzać niepokojący fakt o ogromnych wymiarach", a mianowicie, że "istnieją całe zastępy bezrobotnych czy też nie w pełni zatrudnionych (...), fakt, który niewątpliwie dowodzi, że zarówno wewnątrz poszczególnych wspólnot politycznych, jak i we wzajemnych stosunkach między nimi na płaszczyźnie kontynentalnej i światowej - gdy chodzi o organizację pracy i zatrudnienia - coś nie działa prawidłowo, i to właśnie w punktach najbardziej krytycznych i o wielkim znaczeniu społecznym" - z encykliki Sollicitudo rei socialis (1987).

Przyzwolenie na łamanie wewnętrznego prawa wolności przez prawo stanowione w ostatecznym rozrachunku obraca się przeciw czyjejś wolności - ostrzegał papież. Jednak jej bałwochwalczy kult (dziś nierzadki) jest zarazem jej zagrożeniem.

Odnowa za sprawą sumienia

(...) Prawdziwa odnowa człowieka i społeczeństwa dokonuje się zawsze za sprawą odnowy sumień. Sama zmiana struktur społecznych, ekonomicznych i politycznych - choć ważna - może się jednak okazać niewykorzystaną szansą, jeśli nie stoją za nią ludzie sumienia. Oni przecież przyczyniają się do tego, że całokształt życia społecznego formowany jest ostatecznie według reguł tego prawa, którego człowiek sam sobie nie nakłada, ale je odkrywa "w głębi sumienia jako głos, któremu winien być posłuszny" (por. Gaudium et spes, 16). Ten głos to wewnętrzne prawo wolności, które ją ukierunkowuje na dobro i ostrzega przed czynieniem zła. Przyzwolenie na łamanie tego prawa przez prawo stanowione w ostatecznym rozrachunku zawsze obraca się przeciw czyjejś wolności i godności. Bałwochwalczy kult wolności, jaki nierzadko się proponuje współczesnemu człowiekowi, jest w gruncie rzeczy wielkim jej zagrożeniem. Prowadząc bowiem do zamętu i wypaczenia sumień, pozbawia człowieka najskuteczniejszej samoobrony przed różnymi formami zniewolenia.

(...) Jakże wiele wszyscy zawdzięczamy ludziom prawego sumienia - znanym i nieznanym! Odzyskanej wolności nie rozwinie się ani się nie obroni, jeśli na każdym odcinku życia społecznego, gospodarczego i politycznego nie staną ludzie prawego sumienia, zdolni oprzeć się nie tylko różnym zmiennym wpływom i naciskom zewnętrznym, lecz także temu wszystkiemu, co osłabia albo wręcz niszczy wolność człowieka od wewnątrz. Ludzie sumienia to ludzie duchowo wolni, zdolni do rozeznania w świetle odwiecznych wartości i norm, które się tyle razy sprawdziły, nowych zadań, przed jakimi Opatrzność stawia nas w chwili obecnej - z przemówienia do biskupów polskich (1998).

Reklama

Przygotowała

Iwona Jackowska

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: Paweł | świat | społeczeństwo | Jan Paweł II | tożsamość | wymiary
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »