Pracownicy sklepów stworzyli manifest skierowany do kupujących. "Przywołać ręką to możesz psa"
Zapewne wiele osób zgodzi się ze twierdzeniem, że praca w handlu nie jest łatwa. Poza normalnymi obowiązkami, takimi jak m.in. rozkładanie towaru na półkach czy sprzątanie w sklepie, lwią część obowiązków osób tam zatrudnionych stanowi kontakt z klientami, konieczny np. przy obsłudze kasy fiskalnej. Jak się okazuje, pracownicy największych sieci sklepów w Polsce stworzyli specjalną listę, zawierającą - ich zdaniem - naganne zachowania klientów.
Praca, w której wymagana jest obsługa klienta, z reguły nie należy do najprostszych. Nie inaczej jest w przypadku pracowników sklepów, którzy czasem doświadczają braku kultury ze strony zniecierpliwionych klientów.
Jak podaje łódzka "Gazeta Wyborcza", wśród pracowników największych polskich sieci sklepów - Biedronki, Lidla oraz Dino - krąży specjalny manifest skierowany do klientów, z którego wynika, z czym na co dzień muszą borykać się osoby zatrudnione w handlu.
"Gazeta Wyborcza" opisała sytuację, która niedawno miała miejsce w jednej z łódzkich Biedronek. Kolejka do kasy była coraz dłuższa, co zdenerwowało jednego z klientów. Mężczyzna podszedł do jednej z pracownic, która dokładała towar w dziale z owocami. - Jesteś od obsługiwania niczym d*** od... Rusz cztery litery, bo stracisz pracę! - powiedział klient, którego słowa przytacza dziennik.
Choć cała sprawa zakończyła się dopiero po interwencji ochroniarza, to jak podkreślają pracownicy sklepów, w ostatnich latach takich zachowań można zaobserwować coraz więcej. - Społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy z tego, jak traktowani są pracownicy sklepów, normalnie jak jacyś podludzie - przyznała w rozmowie z "GW" pani Dorota, kasjerka z Dino.
W odpowiedzi na takie jak wyżej opisane zachowania, kasjerki i kasjerzy zatrudnieni w sklepach takich sieci jak Dino, Lidl czy Biedronka, stworzyli manifest skierowany do klientów.
Na jakie problemy zwracają uwagę? Choć mogłoby się wydawać, że mówienie "dziękuję" i "do widzenia" nie powinno sprawiać klientom trudności, kasjerzy mają inne zdanie i podkreślają, że "to nie zajmuje dużo czasu".
Proszą również o szacunek, sprzątanie po sobie czy nie rzucanie pieniędzmi. Poruszono również dużo poważniejsze kwestie. "Przywołać ręką to możesz psa" - czytamy w jednym z punktów manifestu, którego treść przytacza "GW". "Mając do wydania 20 zł lub 200 zł nie jesteś królem życia i nie traktuj innych, jak szmatę" - napisano w innym. "Rozmawiasz ze mną, nie odbieraj telefonu. Jak zaczniesz rozmawiać - nie będę czekał. Zajmę się czymś innym" - apelują kasjerzy i kasjerki.
Zdaniem psychologa i biegłego sądowego Czesława Michalczyka, sporządzenie listy nagannych zachowań klientów może świadczyć o frustracji pracowników sklepów. Podkreślił, że kasjer lub kasjerka jest pierwszą osobą, z którą taki klient ma kontakt i może ich obwiniać za "niepowodzenia doznane w ciągu dnia".