Prawo autorskie po nowemu. "Walka z piractwem stanie się łatwiejsza"

- Żaden serwis działający w szarej strefie, nadużywający prawa i udostępniający nieautoryzowane materiały, nie będzie mógł tego kontynuować, powołując się na wyłączenia od odpowiedzialności. W rezultacie w zasobach YouTube czy CDA nie będą się znajdować tytuły, których producenci lub dystrybutorzy nie życzą sobie tam widzieć - mówi Interii Dominik Skoczek, dyrektor SFP-ZAPA, odnosząc się do skutków planowanej zmiany prawa autorskiego. Proces nowelizacji ustawy, która może przynieść twórcom m.in. tantiemy z internetu, nadal trwa, jednak postulaty środowisk twórczych zaczynają się znacząco różnić. Choć organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi w teorii grają do jednej bramki, w praktyce wydają się być w przeciwnych drużynach.

Paulina Błaziak, Interia Biznes: Bitwa o tantiemy z internetu została wygrana?

Dominik Skoczek, dyrektor Stowarzyszenia Filmowców Polskich - Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych: - Wciąż trwają prace, wszystko się może zdarzyć, jednakże w Senacie nie słychać było głosów kwestionujących zasadność tantiem z internetu. To jest nasz duży sukces jako środowiska filmowego, ponieważ wydaje się, że przekonaliśmy nawet płatników tych tantiem, że jest to rozwiązanie konieczne.

To znaczy, że przedstawiciele platform streamingowych już zgodzili się wypłacać tantiemy?

Reklama

Raczej pogodzili się z faktem, że to rozwiązanie zostanie wprowadzone. Myślę, że ich księgowi i tak są zadowoleni, ponieważ przepisy te wejdą w życie znacznie później niż powinny. To kilkuletnie oszczędności dla platform streamingowych, które przeznaczyli na inwestycje i budowanie swojej przewagi konkurencyjnej.

Dlaczego dyskusja o tantiemach rozpoczęła się dopiero po konieczności wdrożenia unijnej dyrektywy DSM w 2021 roku? Platformy streamingowe działały już wcześniej.

Od dekady domagamy się rozszerzenia art. 70 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych o tantiemy z internetu. Wcześniej Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie było skore słuchać naszych argumentów. Kilkanaście lat temu ten rynek był też znacznie mniejszy. W czasie pandemii nastąpił gwałtowny rozwój platform streamingowych, co zbiegło się z terminem wdrożenia dyrektywy. To wtedy zintensyfikowaliśmy starania o wprowadzenie sprawiedliwego wynagrodzenia dla twórców. Platformy, będąc wówczas w okresie największych "żniw", najgłośniej protestowały. Obecnie wydaje się, że pogodziły się z koniecznością wypłacania wynagrodzeń dla twórców, ale mimo to czeka nas jeszcze proces żmudnych negocjacji.

Jaki SFP-ZAPA ma na nie plan? Będą odrębne umowy z OZZ czy wspólna tabela wynagrodzeń?

Zgodnie z przepisami ustawy o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi, tak jak przy innych polach eksploatacji, dokonujemy analiz wykorzystywanego repertuaru i charakteru usług świadczonych przez danego użytkownika. Następnie przystępujemy do negocjacji, przedstawiając odpowiednie propozycje. Nie ma przepisów wymagających wspólnej tabeli wynagrodzeń, więc przypuszczamy, że na początku każda organizacja będzie negocjować indywidualnie w zakresie swojego repertuaru. Jeżeli stawka dla nadawców telewizyjnych została ukształtowana na poziomie 1,5 proc. czy 2 proc. dla twórców filmowych reprezentowanych przez SFP-ZAPA, to nie ma absolutnie żadnych powodów, dla których serwisy streamingowe miałyby takich stawek nie akceptować. Stawki stosowane przez SFP-ZAPA, w zależności od pola eksploatacji jakiego dotyczą, są zatwierdzane przez Komisję Prawa Autorskiego, sądy powszechne lub nasze wewnętrzne statutowe organy. Dla VOD podstawowa stawka dla wszystkich twórców reprezentowanych przez SFP-ZAPA to 1,5 proc. od przychodów generowanych na rynku polskim.

A na zagranicznym?

Z rynków zagranicznych nie będziemy pobierać tantiem. Te same platformy działają na różnych rynkach, zatem jeżeli w Hiszpanii, Francji czy Argentynie lokalne prawo przewiduje obowiązek wypłaty wynagrodzeń tantiemowych dla twórców, to Netflix czy inne platformy podpisują umowy z tamtejszymi organizacjami zbiorowego zarządzania i przekazują im środki. Te z kolei są transferowane do Polski na podstawie umów o reprezentacji, które zawarliśmy z tymi organizacjami na całym świecie. 

Czyli twórcy filmu wyprodukowanego w Polsce i udostępnianego za granicą dostają już tantiemy.

- Tak, nie czekamy na wprowadzenie przepisów w Polsce, lecz już teraz pobieramy i rozdzielamy wynagrodzenia dla polskich twórców za eksploatację ich filmów na platformach streamingowych we Francji, Hiszpanii, Włoszech, Szwajcarii oraz w niektórych krajach Ameryki Południowej. Twórcy otrzymują również wynagrodzenie od kilku polskich platform. Mimo braku jednoznacznej podstawy prawnej w polskiej ustawie, działając na gruncie przepisów dyrektywy unijnej, udało nam się wypracować umowy z naszymi partnerami takimi jak Cyfrowy Polsat czy Canal+, obejmujące wynagrodzenie za korzystanie z filmów i seriali na polu VOD.

Netflix też twierdzi, że płaci twórcom wynagrodzenia.

- Netflix jakiś czas temu ogłosił pilotażowy program, w ramach którego wybrani polscy twórcy mieli otrzymywać dodatkowe wynagrodzenia na podstawie umowy zawieranej z producentem filmu. W praktyce program ten objął tylko kilka tytułów w ciągu trzech lat. Nie wiemy czy twórcy rzeczywiście otrzymali te środki ani na jakiej zasadzie były one obliczane. Większość repertuaru Netflixa, czyli produkcje licencyjne zakupione od innych producentów, została z tego systemu wyłączona.

Jeśli takie rozwiązanie będzie stosowane obok systemowego, obejmującego wszystkich twórców, jest to pożądane, ponieważ część twórców otrzyma dodatkowe wynagrodzenie. Twórcy filmów o najwyższej popularności zasługują na dodatkowe "success fee" oprócz regularnych tantiem. Zawsze będziemy wspierać takie inicjatywy, ale nie mogą one zastępować systemowych rozwiązań.

W toku prac legislacyjnych wnioskowali państwo o inne postulaty, np. uregulowanie patostreamingu. Chcieli państwo po prostu zmienić inne kwestie w przepisach za jednym zamachem?

W czasie pierwszych konsultacji w czerwcu 2022 roku złożyliśmy bardzo obszerne stanowisko, proponując szereg zmian, które nie wykraczały poza tekst dyrektywy. Głównym celem dyrektywy było zmniejszenie luki pomiędzy powiększającymi się zyskami platform internetowych a wynagrodzeniem twórców, wydawców, producentów. Przepisy miały również zapobiegać udostępnianiu nielegalnych treści, w tym patostreamingu. Nie potrzebowaliśmy dodatkowych postulatów, trzeba było tylko wiernie przełożyć język dyrektywy na nasz system prawny. Oprócz tantiem z internetu dyrektywa zawiera szereg innych przepisów.

Na przykład?

Choćby tych dotyczących klauzuli bestsellerowej, które zostały poprawione dopiero w Sejmie. Obecnie klauzula ta pozwala twórcy, w sytuacji rażącej dysproporcji między jego wynagrodzeniem a zyskami dystrybutora, domagać się podwyższenia wynagrodzenia przez sąd. Przez 20 lat obowiązywania tej klauzuli jedynym głośnym przypadkiem była sprawa pana Andrzeja Sapkowskiego, który, powołując się na nią, zażądał dodatkowego wynagrodzenia od firmy CD Project z powodu drastycznych różnic między kwotą, którą otrzymał a zyskami, które firma osiągnęła z tytułu gry opartej na jego twórczości. Dyrektywa unijna wskazuje, że nie musi to być rażąca dysproporcja - wystarczy, jeżeli to wynagrodzenie pierwotne jest niewspółmiernie niskie wobec korzyści nabywcy praw. Ta pozornie subtelna różnica w sformułowaniu ma istotne znaczenie praktyczne, i jestem pewien, że twórcy będą mogli obecnie z tej klauzuli korzystać znacznie częściej niż dotychczas. 

Domagaliśmy się też większej odpowiedzialności platform internetowych. YouTube, Facebook itp. dotychczas wyłączały się od odpowiedzialności za treści udostępniane przez swoich użytkowników. Dyrektywa mówi, że tak być nie powinno. To jest zasadnicza zmiana w ogóle w funkcjonowaniu internetu.

Jak filmowcy mieliby na tym skorzystać?

Nowe przepisy dadzą nam narzędzia, dzięki którym będziemy mogli łatwiej żądać usuwania nielegalnie umieszczonych treści. Jeśli dany film zostanie udostępniony w sposób nieautoryzowany, to wszystkie linki prowadzące do niego będą musiały być usuwane przez samą platformę, zarówno istniejące, jak i udostępniane w przyszłości przez użytkowników tych platform. Do tej pory musieliśmy za każdym żądać usunięcia materiału z konkretnego linku, a po jego usunięciu często ten sam materiał pojawiał się ponownie, co wymagało ponawiania całej operacji. Generowało to znaczne koszty, co zniechęcało część właścicieli praw do ochrony swoich treści w internecie.

Skończy się piractwo?

- Nie, ale walka z piractwem stanie się łatwiejsza. Żaden serwis działający w szarej strefie, nadużywający prawa i udostępniający nieautoryzowane materiały, nie będzie mógł tego kontynuować, powołując się na wyłączenia od odpowiedzialności. W rezultacie w zasobach YouTube czy CDA nie będą się znajdować tytuły, których producenci lub dystrybutorzy nie życzą sobie tam widzieć.

A propos innych postulatów do ustawy, uważa pan, że pośrednictwo OZZ w przypadku artystów wykonawców, czego chce np. STOART powinno być obowiązkowe?

- Każda branża ma trochę inną specyfikę. Na pewno są racje po stronie muzyków np. orkiestrowych, którzy nie są sami w stanie negocjować umów z platformami. Natomiast popularni muzycy nie potrzebują do tego OZZ, bo ich utwory są bezpośrednio dostępne na platformach i mogą zarządzać umowami we własnym zakresie. Myślę, że w przypadku artystów wykonawców najlepszym rozwiązaniem byłby zbiorowy zarząd z opcją opt-out dla tych muzyków, którzy chcą negocjować bezpośrednio z platformami.

Przed pierwszym czytaniem projektu zmian ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wszystkie OZZ były zgodne co do popierania swoich postulatów. Niedługo trzeba było czekać, aby SFP-ZAPA i ZASP się poróżniły - mam tu na myśli kwestie poprawki o definicji reemisji.

- Ostatnie działania ZASP nas zaskakują. Nie potrafimy pojąć logiki, jaka kieruje decyzjami zarządu tej organizacji. Podczas walki o tantiemy z internetu ZASP nie był aktywny, włączył się dopiero po protestach młodych filmowców, gdy minister (kultury - red.) Bartłomiej Sienkiewicz ogłosił, że tantiemy będą w ustawie. Wtedy ZASP nagle się pojawił, chcąc de facto przypisać sobie sukces, który wywalczyły inne organizacje twórcze, w tym Związek Zawodowy Aktorów Polskich. Wydaje się, że główną motywacją ZASP było uniknięcie sytuacji, w której jego członkowie uznaliby, że to ZZAP, konkurencyjna organizacja, wywalczył tantiemy dla aktorów.

Dlaczego uważają państwo, że zmiana definicji reemisji byłaby niekorzystna?

Nie rozumiem, dlaczego zmiana tych definicji miałaby być korzystna. Były one konsultowane bardzo dokładnie przez kilka lat, są objęte szerokim konsensusem podmiotów biorących udział w tych konsultacjach, a minister ds. Unii Europejskiej wydał opinię o ich zgodności z prawem unijnym. Działania ZASP wydają się pozbawione logiki, ponieważ ich propozycje w Senacie różniły się od tych przedstawionych w Sejmie. Na początku chcieli, aby wprowadzić tantiemy z reemisji do art. 70 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, co popieraliśmy. Jednocześnie jednak ZASP postulował w Sejmie zawężenie pojęcia reemisji - wykluczając z niej część technologiczną, która dokonywana jest w ramach tzw. wprowadzenia bezpośredniego. 

- W dyrektywie SATCAB II jest wyraźnie powiedziane, że wprowadzanie bezpośrednie jest procesem technicznym, za pomocą którego nadawca kanału telewizyjnego przekazuje swój sygnał telewizyjny operatorowi kablowemu. Dyrektywa mówi, że jest to jedna czynność techniczna, za którą odpowiedzialność ponosi zarówno nadawca, jak i reemitent. I obie strony muszą uzyskać stosowne zgody od wszystkich podmiotów uprawnionych: producentów, twórców, aktorów itp. ZASP chciał, aby proces techniczny zaczynał i kończył się tylko w obrębie pola nadawania, czyli aby tylko jeden podmiot udzielał licencji i płacił wynagrodzenia. Jest to wprost niezgodne z dyrektywą SATCAB II oraz orzecznictwem TSUE, ale przede wszystkim niekorzystne dla samych twórców i aktorów, ponieważ zmniejsza potencjalne źródło tantiem z reemisji.

Więc może chodzi po prostu o pieniądze, skoro prawo do pobierania wynagrodzenia z reemisji ma tylko SFP-ZAPA i ZAiKS?

Oczywiście, ma pani rację. Takie rozumowanie może leżeć u podstaw tego pomysłu. ZASP najprawdopodobniej przyjął, że jeśli definicje zostaną zmienione, operatorzy kablowi mogą zechcieć wypowiedzieć istniejące umowy ZAiKS-owi i SFP-ZAPA, co doprowadzi do reorganizacji rynku. Teraz jest on uporządkowany i wszyscy wiedzą, kto komu płaci i z jakiego tytułu. Po wprowadzeniu nowej podstawy prawnej, ZASP nie będzie miał problemu, aby rozpocząć negocjacje z operatorami kablowymi, korzystając z już wypracowanej praktyki. W Senacie jednak zmienili swoją koncepcję, rezygnując ze zmian w definicji reemisji. Zapewne uznali nasze argumenty i zrozumieli, że zgłoszona przez nich propozycja w Sejmie ograniczyłaby także prawa ich własnych członków. Uważamy jednak że jakiekolwiek zmiany w definicjach podstawowych pojęć ustawowych, które określają, jak funkcjonuje cały rynek płatnej telewizji w Polsce, są bardzo ryzykowne. Szczególnie na końcowym etapie procesu legislacyjnego, kiedy nawet drobny przecinek może mieć znaczące konsekwencje dla praktyki obrotu. 

Odnośnie współpracy z innymi OZZ SFP-ZAPA też nie może porozumieć się z innymi ws. tabel wynagrodzeń z tytułu wyświetlania filmów w kinach.

To nie tak. Już wiele lat temu SFP-ZAPA porozumiało się w tej sprawie ze Stowarzyszeniem Autorów ZAiKS i w terminie ustawowym złożyło wspólny wniosek o zatwierdzenie tabel. To była połowa 2019 roku. W czerwcu bieżącego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł, zgodnie z naszym stanowiskiem, że na gruncie ustawy o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi, dopuszczalne jest, by tabele wynagrodzeń były zatwierdzane osobno dla organizacji reprezentujących twórców i osobno dla organizacji reprezentujących prawa pokrewne. Było to dla nas oczywiste od samego początku i jedyne, co mogę zrobić, to wyrazić głęboki żal, że musiało minąć pięć długich lat sporów z rynkiem kinowym, zanim sąd przyznał nam rację w kwestii tak naprawdę drugorzędnej.

Tantiemy dla kin są sprawą pierwszorzędną.

Tak, to prawda. Dyskusja dotyczy tego, czy Komisja Prawa Autorskiego jest uprawniona do merytorycznego rozpoznania naszego wniosku oraz wniosku ZAiKS-u, czyli oceny zasadności i wysokości stawek dochodzonych przez nasze organizacje. Wojewódzki Sąd Administracyjny potwierdził ostatnio, że tak, Komisja ma taką możliwość. Nie rozumiem zupełnie oporu kin wobec takiego rozwiązania, bo przecież dawno temu można było tę dyskusję w KPA przeprowadzić i stwierdzić, czy nasze stawki są zasadne. Wiem, że są i jesteśmy gotowi obronić naszą koncepcję.

A jak orzeczenie sądu ma się do postępowania nadzorczego w resorcie kultury, które dało czas do połowy sierpnia na przedstawienie jednej tabeli?

Pismo ministra kultury zostało skierowane do organizacji zbiorowego zarządzania przed wspomnianym orzeczeniem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Podejmiemy jeszcze jedną próbę namowy organizacji reprezentujących prawa pokrewne, czyli ZASP, STOART i SAWP do złożenia wspólnej tabeli. Zawsze twierdziliśmy - i kina o tym wiedzą - że organizacje pokrewne żądają za dużo. Nie możemy zgodzić się, aby stawka organizacji pokrewnych była równa stawce organizacji twórczych. Proponowaliśmy łączną stawkę od wszystkich OZZ na poziomie 3 proc. wszystkich wpływów z wyświetlania, w tym 2,1 proc. (stawkę funkcjonującą od ponad 20 lat) dla twórców reprezentowanych przez SFP-ZAPA i ZAIKS. Myślę, że kina byłyby w stanie to zaakceptować.

Naprawdę liczy pan, że po tej sytuacji z ZASP uda się stworzyć jedną tabelę?

Szczerze wątpię, ale chcemy z ZAiKS-em podjąć taką próbę. Choć wiele nas dzieli, staramy się mówić jednym głosem w sprawach zasadniczych. Ataki części kin na SFP-ZAPA są pokłosiem naszego wieloletniego sporu z Cinema City, które od początku funkcjonowania w Polsce nie wpłaciło dobrowolnie do SFP-ZAPA ani złotówki tantiem należnych twórcom filmowym.

A co z wyrokami sądowymi w tej sprawie?

Wygraliśmy wiele spraw dotyczących roszczeń informacyjnych, które potwierdzają nasze stanowisko. Mamy także przyznający nam rację w 100 proc. prawomocny wyrok dotyczący zapłaty, obejmujący okres trzech lat wyświetlania filmów (2011-2013), który nie został dobrowolnie wykonany przez Cinema City. Pół roku egzekwowaliśmy należność zasądzoną tym wyrokiem przy pomocy komornika. Musieliśmy też zwrócić się o zablokowanie należności, które dla Cinema City mieli dystrybutorzy, żeby częściowo się z tego zaspokajać. Dopiero po działaniach komornika, Cinema City zapłaciło nam brakującą kwotę zasądzonego wyroku.

Sprawa jest w Sądzie Najwyższym.

Tak, ponieważ Cinema City złożyło skargę kasacyjną od tego prawomocnego wyroku. Wszystko to pokazuje, jak trudno jest rozmawiać z dużymi graczami oraz jak istniejące przepisy wymagają wzmocnienia w zakresie ich egzekucji. Okazuje się, że można kilkanaście lat nie płacić tantiem twórcom mimo ustawowego obowiązku i nadal normalnie funkcjonować na rynku.

Z platformami streamingowymi może być podobnie.

Istnieje takie ryzyko, jednak Netflix bardzo dba o swój wizerunek. Liczymy na to, że nie będzie chciał wchodzić w proces sądowy i że sprawę tantiem rozwiążemy w drodze negocjacji. To są duże, międzynarodowe korporacje, dla których wizerunek jest cenniejszy niż opóźnienia w płatnościach. Platformy mogą przeciwstawiać się wejściu przepisów w życie, natomiast gdy one zaczną obowiązywać, wierzę, że się porozumiemy. Choć oczywiście nie wiem, czy z każdą platformą i jak szybko to się odbędzie.

A jaki jest status sprawy walki o 416 milionów złotych od Skarbu Państwa za niepłacenie opłaty reprograficznej, czyli od czystych nośników?

Postępowanie trwa. Osiągnęliśmy pierwszy sukces, gdyż sąd własności intelektualnej nie zakwestionował naszej legitymacji, czego oczekiwał przedstawiciel Skarbu Państwa, Prokuratoria Generalna, a więc oddalenia naszego powództwa z powodu faktu, że w ogóle nie możemy pozywać w tej sprawie Skarbu Państwa. Sąd ustali, czy występuje w tej sprawie szkoda po stronie reprezentowanych przez nas twórców i producentów. To oznacza, że sprawa będzie merytorycznie rozpoznawana.

Liczą państwo, że uda się dostać tak duże pieniądze?

- Przede wszystkim wierzymy, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, nie czekając na zakończenie tej sprawy, dokona aktualizacji listy czystych nośników i urządzeń służących do kopiowania i korzystania z dozwolonego użytku. Naszym głównym celem jest udowodnienie, że istniejące przepisy nie są dostosowane do dyrektywy z 2001 roku i muszą być zmienione.

I będą?

Na to liczymy. Odbyło się już jedno spotkanie w Ministerstwie Kultury w sprawie ustawy o artystach zawodowych, podczas którego ustalono, że aktualizacja listy czystych nośników zostanie przeprowadzona poprzez zmianę rozporządzenia ministra kultury, a nie poprzez ustawę o artystach zawodowych.

A co z kwestią uregulowania ubezpieczeń społecznych dla twórców?

To jest element tej ustawy i ministerstwo ogłosiło rozpoczęcie prac w tym zakresie.

Pracę zaczął też nowy prezes SFP, Grzegorz Łoszewski. Jak się panu z nim pracuje?

Bardzo dobrze. Jako dyrektor SFP-ZAPA, czyli jednostki organizacyjnej działającej w ramach SFP, zajmującej się zbiorowym zarządem prawami autorskimi, pozostaję z boku spraw dotyczących składu zarządu czy wyboru prezesa. Jestem do dyspozycji każdego prezesa i liczę na równie dobrą współpracę z nowym prezesem, jak z poprzednim.

I to poprzedniemu, Jackowi Bromskiemu, zarzuca się, że pobierane przez SFP-ZAPA tantiemy wydawał niezgodnie z przeznaczeniem, uszczuplając budżet należny uprawnionym z tytułu tantiem. Nic pan wcześniej o tym nie wiedział?

Od pewnego momentu docierały do nas różne informacje, które były również podnoszone na spotkaniach zarządu. Trzeba jednak pamiętać, że SFP-ZAPA i biuro SFP działają jako odrębne jednostki, niemalże jak osobne firmy. Zgodnie z ustawą o zbiorowym zarządzaniu, 10 proc. środków pobieranych przez SFP-ZAPA jest przeznaczane na działalność o charakterze socjalnym, kulturalnym lub edukacyjnym, na rzecz całego środowiska filmowego. My te kwoty przekazujemy do biura SFP, które dysponuje specjalnym funduszem i finansuje z niego takie inicjatywy jak festiwale filmowe, imprezy kulturalne, stypendia twórcze czy zapomogi socjalne.

I, jak wiemy z medialnych doniesień, również na zakup klimatyzatora dla prezesa.

Zarzuty podnoszone przez media dotyczyły tej sfery, która pozostaje poza obszarem kompetencji i wiedzy SFP-ZAPA. Wydatkowanie kwot przeznaczonych na fundusz socjalny, kulturalny i edukacyjny nie uszczupla żadnej puli przeznaczonej bezpośrednio na wypłaty dla twórców. Ustawa o zbiorowym zarządzie wymaga wyraźnego podziału między sferą zbiorowego zarządu, którą zajmuje się SFP-ZAPA, a sferą stowarzyszeniową, czyli właśnie tą, na którą przeznaczane jest wspomniane 10 proc. 

Co z audytem wewnętrznym?

Został zamówiony. Jego przedmiotem ma być analiza prawidłowego wydatkowania przez biuro SFP środków z potrąceń na prowadzoną działalność o charakterze socjalnym, kulturalnym, edukacyjnym. Audyt da odpowiedź, czy te środki były wydatkowane zgodnie z przeznaczeniem. Jeżeli nie, zostaną zaproponowane mechanizmy kontroli i nadzoru, żeby wyeliminować ewentualne nieprawidłowości w przyszłości.

A będzie inny audyt, który obejmie, czy ZAPA w odpowiedni sposób rozporządza tantiemami?

- A co miałby taki audyt wykazać? 

Na przykład, czy zasadne są zarzuty ze strony kin, że SFP-ZAPA pobiera tantiemy za filmy zagraniczne i wypłaca je polskim twórcom.

Takie bezzasadne zarzuty wynikają z niezrozumienia istoty zbiorowego zarządu. Nie pobieramy tantiem od konkretnych filmów, lecz od całości przychodu. Natomiast na etapie repartycji wypłacamy środki twórcom tych filmów, których reprezentujemy albo bezpośrednio, albo za pośrednictwem naszych zagranicznych partnerów. Na etapie poboru nie jesteśmy w stanie ustalić, komu te środki zostaną wypłacone. Z kin otrzymujemy raporty dotyczące wyświetlanych tytułów filmowych po jakimś czasie. Zagraniczne organizacje deklarują, czy dany twórca jest ich członkiem, a następnie dzielimy otrzymane sumy proporcjonalnie między wszystkich zidentyfikowanych uprawnionych, zarówno polskich, jak i zagranicznych. 

- Reprezentujemy też twórców koprodukcji i do momentu identyfikacji nie wiemy, komu za dany okres będziemy wypłacać wynagrodzenia. Dziś jeden twórca może być reprezentowany przez francuską organizację, jutro przez brytyjską, ktoś jest członkiem gildii amerykańskiej, ale wystąpi z niej i powierzy prawa europejskiej organizacji zbiorowego zarządzania. Nie wypłacamy jedynie jednej grupie - twórcom filmów, których wyłącznym producentem jest podmiot ze Stanów Zjednoczonych lub podmiot od niego zależny. 

Co więc dzieje się z tymi pieniędzmi?

- Pieniądze pobierane od kin są rozdzielane proporcjonalnie pomiędzy wszystkich uprawnionych.

Czyli kogo?

Wszystkich zidentyfikowanych twórców reprezentowanych przez nas w danym okresie. Polskich i zagranicznych.

Czyli idąc na film "czysto amerykański" część tantiemowa z mojego biletu do kina trafia do polskiego twórcy?

Tak sformułowane pytanie sugeruje nieprawidłowość w działaniu SFP-ZAPA, a tak nie jest. Działalność organizacji zbiorowego zarządzania nie polega na indywidualnym zarządzie prawami, nie reprezentujemy poszczególnych twórców jako agenci. Reprezentujemy zbiorowo cały repertuar światowy w Polsce, a konstrukcja stawki, którą proponujemy kinom, zakłada pewne uśrednienie. Oczekujemy 1,05 proc. wszystkich wpływów z wyświetlania i uwzględnia to fakt, że w całej puli filmów, które w kinie są wyświetlane, znajdują się też takie tytuły, których twórcom nie wypłacimy środków. Jednak tylko dlatego, że mamy podpisane umowy z gildiami i studiami amerykańskimi, z których wynika, iż oni nie chcą otrzymywać tych pieniędzy z polskiego rynku. 

A ile ZAPA z tego bierze na swoje cele?

Nie zarabiamy na tej działalności. Potrącamy 7,5 proc. wyłącznie na koszty obsługi zbiorowego zarządu: pensje pracowników, systemy informatyczne, koszty sądowe. Jestem spokojny o rozstrzygnięcie w Sądzie Najwyższym w sporze z Cinema City, ponieważ nasz mechanizm naliczania stawek jest stosowany także przez inne OZZ. Inne rozwiązanie jest możliwe, ale zakładałoby konieczność podwyższenia stawki wyjściowej do 3 czy 4 proc. i badania repertuaru post factum. To przesunęłoby w czasie wypłatę tantiem dla twórców i znacznie podrożyło zarządzanie prawami, zwiększając koszty inkasa, co nie leży w niczyim interesie. Zwiększyłoby to także niepewność prawną i dało dodatkowe argumenty nierzetelnym użytkownikom na unikanie płatności na rzecz OZZ, więc z naszej perspektywy jest to wyłącznie argument procesowy, który podnosi Cinema City.

Z czym SFP-ZAPA pójdzie na wrześniu na Forum Prawa Autorskiego?

Na pewno poruszymy kwestię opłat od czystych nośników. Aktualizacja listy o nowoczesne urządzenia, takie jak smartfony, tablety, laptopy, które służą do kopiowania i korzystania z utworów, to jedna z ostatnich dużych spraw, wciąż nieuregulowanych przez polskiego ustawodawcę. Będziemy również rozmawiać o sztucznej inteligencji w kontekście rozwiązań, które ochronią nie tylko rynek filmowy, ale cały sektor kreatywny przed algorytmami AI, które dla korzyści podmiotów nimi dysponujących swobodnie i bez wynagradzania twórców wykorzystują ich twórczość. Zainspirowani przez wydawców prasy, zastanowimy się także nad przepisami, które pomogą nam w skuteczniejszej egzekucji istniejących przepisów.

Czyli na wzór wydawców będą państwo szukać jakiejś instytucji, która będzie mediować w negocjacjach?

- Niekoniecznie. Możemy dążyć do wzmocnienia kompetencji Komisji Prawa Autorskiego, która obecnie m.in. zatwierdza tabele wynagrodzeń, ale w długim i niespecjalnie efektywnym postępowaniu. Podczas Forum przedstawiamy wszystkie nasze argumenty i propozycje zmian przepisów w interesie twórców i producentów filmowych. Zakładam, że Forum będzie dużym wydarzeniem i pierwsza edycja po przerwie zostanie otwarta przez panią minister Hannę Wróblewską, która będzie obecna przy tworzeniu nowych przepisów.

Rozmawiała Paulina Błaziak

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »