Premier o zmianach w spółkach Skarbu Państwa: W wielu przypadkach będą niesprawiedliwe
- Blokada KPO była wyłącznie politycznym narzędziem w rękach naszych przeciwników - ocenił w wywiadzie dla Interii Mateusz Morawiecki. Premier odniósł się w nim także do kondycji budżetu, który PiS pozostawia potencjalnym następcom oraz zmian, które mogą nastąpić w spółkach Skarbu Państwa po przejęciu władzy przez obecną opozycję.
Prowadzący wywiad: Piotr Witwicki i Marcin Fijołek, przytoczyli słowa byłego ministra do spraw europejskich Konrada Szymańskiego, który stwierdził, że brak wypłat z KPO to efekt działań najbardziej radykalnego skrzydła Zjednoczonej Prawicy, czyli Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry.
- Na pewno Bruksela za każdym razem czekała na głosy radykałów, którzy - w pewnym sensie - podawali sobie ponad podziałami rękę z Donaldem Tuskiem. Bo Tusk marzył, żeby Polska nie dostała KPO i niektóre krótkowzrocznie myślące, radykalne środowiska u nas również. Nie tylko zresztą w naszej partii. Dziś dla ogromnej większości społeczeństwa jest jasne, że ten współczesny Plan Marshalla, który udało się wywalczyć w trudnych negocjacjach - i który realizujemy dziś w formie prefinansowania - był ważnym elementem kampanii wyborczej. A zarazem był czymś istotnym z punktu widzenia wyniku wyborczego - powiedział premier.
Mateusz Morawiecki stwierdził ponadto, że "po wyborach kurtyna opadła i widać, że blokada KPO była wyłącznie politycznym narzędziem w rękach naszych przeciwników".
- Brak zrozumienia u radykałów nad Wisłą, jaką wagę miały te szybko uzyskane środki dla Polski, spowodował, że ten wehikuł wykorzystali radykałowie z Brukseli i cyniczni przedstawiciele naszej opozycji. Będą to próbowali wykorzystać i dziś. Takie są fakty - zaznaczył.
Premier został zapytany o kondycję budżetu na 2024 rok, który odziedziczą po PiS ewentualni następcy.
- Zawsze każdy dług i każdy deficyt trzeba odnosić do PKB. Posłużę się porównaniem. Jeśli jeden z was zarabia 10 tysięcy i weźmie 1000 złotych pożyczki, a drugi zarabia 30 tysięcy i weźmie 1500 złotych pożyczki, to który z was ma lepszą sytuację finansową? Odpowiedź jest oczywista i nie trzeba do tego doktoratu z ekonomii. W czasach Platformy deficyt sięgnął 8 proc. (to dane Eurostatu), w czasach PO dług urósł o 7,5 pp. pomimo zagarnięcia OFE, dywidend i sprzedanego majątku narodowego - co dało razem 250 miliardów złotych przychodów. Gdyby tego nie wzięli, przekroczyliby próg konstytucyjny - odpowiedział Morawiecki.
Jak dodał szef rządu, poprzedni rząd "doprowadził do wielkiego wzrostu zadłużenia i złamaliby Konstytucję RP gdyby nie zabranie 155 mld zł z OFE"
- To neoliberałowie doprowadzili do wzrostu długu! I do tak dużego wzrostu, że musieli następnie wyprzedać majątek i zgarnąć dywidendy ze spółek, bo inaczej wpadliby w gigantyczne tarapaty na rynkach finansowych. A my przeprowadziliśmy największą w historii III RP obniżkę podatków, a jednocześnie obniżyliśmy zależność od kapitału zagranicznego - stwierdził.
Autorzy wywiadu zwrócili uwagę, że spadają wpływy z podatków, a koszt obsługi długu rośnie.
- Zmierzmy się z tym argumentem. Wpływy z podatków - przy tych wszystkich tarczach ochronnych, obniżkach podatków CIT i PIT, jakie wprowadziliśmy - nie rosną tak dynamicznie, ale trzeba nas rozliczać przez pryzmat ośmiu lat. Więcej niż podwoiliśmy dochody do budżetu państwa - i to przy obniżce podatków na prawie 60 mld! To 115 procent wzrostu! Proszę pokazać mi drugi kraj na świecie, który przy takiej obniżce podatków, doprowadziłby do więcej niż podwojenia budżetu. A zobaczcie na marne wyniki rządów Tuska. Wzrost o paręnaście procent. Dlaczego? Bo oni nie umieją zarządzać budżetem - stwierdził premier.
Piotr Witwicki i Marcin Fijołek przytoczyli słowa członka Rady Polityki Pieniężnej Ludwika Koteckiego, który w wywiadzie dla money.pl powiedział, że rekordowy deficyt budżetu i rekordowe potrzeby pożyczkowe "będą wielkim wyzwaniem dla przyszłego ministra finansów".
- Ludwik Kotecki zna się na rynkach finansowych i wie, że Komisja Europejska analizuje każdą złotówkę, że przed rynkami finansowymi nie da się niczego ukryć. Ale w tej sprawie posłużył się wartościami nominalnymi. To demagogia. Tylko wartości procentowe, a nie nominalne oddają rzeczywisty stan finansów publicznych. U nas dług publiczny w odniesieniu do PKB zmalał! Możemy te nasze osiem lat prześwietlić pod tym kątem - i wyjdzie nam czarno na białym, że zmalał o ponad trzy punkty procentowe. Deficyt przedstawiany Brukseli jest na poziomie ponad 4 proc. PKB. A przecież my prawie 4 proc. PKB wydajemy na armię! Gdyby odliczyć te olbrzymie i konieczne wydatki na wojsko, to mielibyśmy w zasadzie zrównoważony budżet - argumentował Morawiecki.
W ocenie Mateusza Morawieckiego finanse publiczne są obecnie "w bardzo dobrym stanie".
- KE i rynki finansowe widzą tę rzeczywistość: każdy, kto się choć trochę interesuje, to wie, że nie da się ukryć choćby złotówki długu. Każdy, kto ma odrobinę dobrej woli wie, że niezależnie, powtarzam: niezależnie od rodzaju funduszu, czy kategorii budżetowej, wszystko i tak na koniec ląduje w jednym worku pod nazwą: państwowy dług publiczny. To dlatego rynki finansowe były i są spokojne - powiedział.
Jak zaznaczył premier, "chodzi o to, że opozycja chce się wycofać z obietnic wyborczych i uzasadnić to wycofanie się poprzez takie żonglerki liczbami".
- Za chwilę się okaże, że nie da się podwyższyć kwoty wolnej, że nie da się wdrożyć dobrowolnego ZUS-u, że nie da się wprowadzić "babciowego", nie będzie kredytu zero procent itd. Dlaczego? Bo to było oszustwo wyborcze. Ale społeczeństwo będzie tego pilnować i rozliczać (...) - stwierdził Morawiecki.
- My wszystko, co ogłosiliśmy w naszej kampanii, mamy zapisane. Program "Przyjazne osiedle" - wielka płyta, 800+, emerytury stażowe, autostrady, darmowe leki dla dzieci, młodzieży i seniorów - wszystko jest możliwe w aktualnej sytuacji budżetowej. Oczywiście nie ujęliśmy programu Platformy, bo on opiewa na 200, a według niektórych obliczeń nawet powyżej 300 mld złotych. Jak do tego dodamy obietnice dobrowolnego ZUS i szereg kolejnych zobowiązań opozycji, jak na przykład odliczenie składki zdrowotnej, to faktycznie, są one nierealne - dodał.
Premier odniósł się również do zmian, które mogą nastąpić w spółkach Skarbu Państwa po przejęciu władzy przez Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę i Lewicę.
- O ile opozycja się dogada, to spodziewam się daleko idących zmian, choć jestem przekonany, że w wielu przypadkach będą to zmiany niesprawiedliwe, bo wiele osób prowadziło działania bardzo pozytywnie. Ale to inna część polityki, polityka personalna w odniesieniu do spółek Skarbu Państwa, nie pierwszorzędna dzisiaj na pewno - powiedział.