Prezes Airbus UK: Więcej inwestycji w Polsce

- Jesteśmy zainteresowani dalszym rozwojem naszej działalności w regionie, zwłaszcza w zakresie innowacyjności i nowych technologii - mówi w rozmowie z Interią Paul Kahn, Ambasador Biznesu UK Trade & Investment, prezes Airbus Group UK.

Bartosz Bednarz, Interia.pl: Czy Airbus ma zamiar dalej rozwijać swoją działalność w Polsce?

Paul Kahn, Ambasador Biznesu UK Trade & Investment, prezes Airbus Group UK: - Grupa Airbus zatrudnia już 900 pracowników w Polsce. Jest to bardzo ważny rynek dla naszego biznesu. Jesteśmy zainteresowani dalszym rozwojem naszej działalności w regionie, zwłaszcza w zakresie innowacyjności i nowych technologii. Właśnie w tych segmentach rynku chcielibyśmy w przyszłości także zwiększać nasze zaangażowanie w Polsce. Oczywiście mówię o innowacjach i nowych technologiach związanych z przemysłem lotniczym. W końcu rozmawia pan z prezesem firmy operującej na rynku lotniczym, zajmującej się produkcją samolotów. (śmiech)

Reklama

Rynek lotniczy sam w sobie jest innowacyjny, operujący w segmencie wysokich technologii. Na czym mają polegać kolejne inwestycje Grupy Airbus w naszym kraju?

- Pracujemy na poziomie europejskim i globalnym. Nasze przyszłe inwestycje będą koncentrować się na rozwoju rynku lotniczego, tworzeniu nowatorskich rozwiązań i produkcji komponentów. Polska jest rozważana jako jeden z głównych partnerów wśród rozwijających się rynków.

Dlaczego Airbus wybrał się z misją gospodarczą właśnie do Grupy Wyszehradzkiej, w tym do Polski?

- Traktujemy Polskę jako bardzo interesujące i atrakcyjne miejsce dla biznesu. Przemawia za tym kilka czynników. Mamy tutaj bardzo dobre źródło finansowania nowych pomysłów i przedsiębiorczości, zwłaszcza za sprawą funduszy europejskich. Polacy bardzo dobrze mówią po angielsku i - czego przede wszystkim szukamy - są i myślą innowacyjnie. Na przestrzeni ostatnich lat udział innowacyjności w polskiej gospodarce systematycznie wzrasta.

- Oprócz tego, nie jest tak, że wchodzimy na niezbadany rynek. Wymiana handlowa między Wielką Brytanią i Polską rozwija się od lat. Mamy także dobre relacje biznesowe. Polskie firmy dużo eksportują do Anglii. Wygląda to znacznie lepiej pod względem wartości eksportu z Polski do Wielkiej Brytanii, niż z Wielkiej Brytanii do Polski. Chcemy wspierać i tworzyć fundamenty, by nasz eksport do Polski stopniowo się zwiększał, wspierać wymianę handlową pomiędzy naszymi krajami. Mało tego udział rynku wysokich technologii w Polsce - pomimo tego, że dynamicznie wzrasta - wciąż jest mały i wynosi około 2-3 proc. PKB. Widzimy ogromne możliwości dla jego dalszego wzrostu. Właśnie dlatego ten rynek z perspektywy wzrostu eksportu jest dla Wielkiej Brytanii i działających tam firm bardzo interesujący i perspektywiczny.

W planach jest - co podkreślał premier David Cameron - zwiększenie wymiany handlowej między Wielką Brytanią a Polską o 30 mld funtów, czyli ok. 168 mld złotych do 2020 roku. Obecna wymiana handlowa między naszymi krajami zamyka się kwotą ok. 15 mld euro (ok. 12 mld funtów).

- Z perspektywy brytyjskiej, nasze ambicje są takie, by faktycznie tę wartość przynajmniej podwoić. Jest to bardzo szlachetne i dobrze jest mierzyć wysoko, ale nie można zapominać, że wiele zależy od uwarunkować makroekonomicznych i sytuacji na rynku nie tylko europejskim, co globalnym. Musimy do podobnych założeń podchodzić bardzo elastycznie i realistycznie. Byłoby fantastycznie, gdyby się udało wypełnić ten plan. Skorzystałyby obie strony.

Z jednej strony mamy zmianę władzy w Polsce, z drugiej znów emocje związane z Brexit wciąż nie opadły. Jak Pan ocenia otoczenie biznesowe ostatnich miesięcy?

- Świat stał się znacznie bardziej skomplikowany i mniej bezpieczny, niż zakładaliśmy jeszcze nie tak dawno temu. Mamy znacznie większe ryzyko polityczne i biznesowe. Oznacza to tylko jedno - jest to czas, żeby pracować razem i wspólnie myśleć o przyszłości.

Ale Unia żyje tym, że Wielka Brytania może opuścić Wspólnotę...

- Mam nadzieję, że w referendum dotyczącym potencjalnego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej Brytyjczycy zdecydują o pozostaniu w jej granicach. UE będzie silniejsza mając w swoich szeregach Wielką Brytanię. Z perspektywy biznesu także jest to lepsze rozwiązanie. Współpraca w ramach Wspólnoty wpływa pozytywnie na rozwój biznesu, daje także większe szanse i możliwości konkurowania z innymi rynkami, w tym globalnie.

Czy może Pan zdradzić nad jakimi nowymi rozwiązaniami Airbus obecnie pracuje?

- Pracujemy nad rozwiązaniami, by wzmocnić swoją pozycję rynkową. W ostatnim czasie popyt na nasze produkty znacznie wzrósł. Jeśli weźmiemy całą działalność Grupy Airbus, to warto wspomnieć o pracach nad zupełnie nową jakością silników, nad nowymi rozwiązaniami (New Engine Option), co ma w przyszłości zwiększyć efektywność ich działania. Poprawi to jakość naszych produktów, które oferujemy klientom. Samoloty to nie jedyny biznes, którym zajmuje się Grupa. Airbus produkuje także helikoptery, które sprzedajemy na całym świecie, w tym także do Polski. Nie można zapomnieć o rozwiązaniach dedykowanych dla kosmosu, np. satelity, które również sprzedajemy globalnie. Współpracujemy z Europejską Agencją Kosmiczną (ang. European Space Agency, ESA), ale również produkujemy satelity komunikacyjne dla sektora prywatnego.

Wiele się dzieje na rynku lotniczym. Airbus ostatnio ogłosił podpisanie ogromnego kontraktu na dostawę samolotów do Indii (250 samolotów airbus A320neo dla linii lotniczej IndiGO, za kwotę ponad 25 mld dolarów). Które rynki będą odgrywać dla działalności Grupy czołową rolę w najbliższych latach? Czy Azja będzie numerem jeden?

- Azja rozwija się bardzo szybko. Tam też dostrzegamy ogromny potencjał dalszego wzrostu. Otworzyliśmy niedawno nowe centrum dla naszej działalności w Chinach. Ale - co muszę podkreślić - dostrzegamy wzrost popytu na produkty w każdej części świata.

Jak to w końcu jest z rynkiem lotniczym? Będziemy latać szybciej, taniej i na większe odległości?

- Szybciej latać na pewno nie będziemy w przeciągu najbliższych kilku lat. Taniej - możliwe: Airbus wspiera produktowo także tanie linie lotnicze. Dostarczamy samoloty, ale to przewoźnik kreuje rynek. Brytyjski easyJet, jest odbiorcą naszych samolotów, ale to on decyduje o strategii i polityce cenowej odnośnie do lotów pasażerskich.

Czy w ostatnim czasie ryzyka odnośnie przemysłu lotniczego, biorąc pod uwagę jego bardzo dynamiczny wzrost, zmieniają się? Przed jakimi wyzwaniami stoi dzisiaj Airbus?

- Wyzwaniem jest sprostać zamówieniom i nadążyć za szybkim wzrostem rynku. Z jednej strony samoloty są zamawiane z dużym wyprzedzeniem i musimy dbać o dalszy rozwój sprzedaży i podpisywać kolejne kontrakty. Z drugiej jednak Grupa musi się skupiać na realizacji na czas aktualnych dostaw dla naszych klientów. Nie jest to wcale zadanie takie proste jak może się wydawać. Wygląda to tak, że każdego dnia oddajemy dwa samoloty.

- Nie można również zapominać o działalności Grupy Airbus w innych segmentach. Bardzo ważne są dla nas dostawy satelitów i helikopterów. Obecnie rynek jest bardzo wymagający, a konkurencyjność wyjątkowo wysoka. Z tego też powodu szczególnie ważne jest bezbłędne wykonanie i wysoka jakość produktów. Weźmy np. pod uwagę rynek satelitów. Nie można ich naprawić po tym jak już trafią na orbitę. Muszą pracować przez najbliższe kilkanaście lat w takim stanie, w jakim schodzą z taśmy produkcyjnej. Tak samo helikoptery, których niezawodność może zdecydować o życiu żołnierzy na polu walki.

Rozmawiał Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: linie lotnice | lotniska | Airbus | U.K.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »