Produkcja energii z węgla spada, ale nie w Polsce
Zapotrzebowanie na energię elektryczną po pandemii w Unii Europejskiej odbiło, utrzymał się jednocześnie spadek emisji CO2 o 12 proc. ze względu na wzrost znaczenia OZE. Produkcja energii z węgla była w pierwszej połowie tego roku o 16 proc. niższa niż w pierwszym półroczu 2021 r. Z tego trendu wyłamuje się Polska, gdzie węgiel ma znów ponad 70 proc. udziału w miksie ze względu na zbyt małą liczbę źródeł odnawialnych.
W ostatnim półroczu 66 proc. unijnej energii elektrycznej pochodziło z czystych źródeł. Za 39 proc. odpowiadały OZE, a za pozostałe 27 proc. atom. Udział węgla wyniósł 14 proc. Znaczenie paliw kopalnych mogłoby spaść jeszcze bardziej, ale zmniejszył się również udział energii jądrowej - o 8 proc.
Węgiel odnotował większy spadek niż gaz ziemny. Udział węgla w europejskim miksie zmniejszył się o 16 proc., a błękitnego paliwa o 4 proc. Udział OZE wzrósł natomiast o 11 proc.
Wytwarzanie energii elektrycznej w istniejących elektrowniach opalanych gazem ziemnym i węglem kamiennym w Niemczech, Hiszpanii, Francji i Włoszech jest obecnie dwukrotnie droższe niż w nowych instalacjach wykorzystujących energię wiatrową i słoneczną.
W całej Unii ceny gazu ziemnego niemal podwoiły się w pierwszej połowie roku, podczas gdy ceny węgla kamiennego z importu wzrosły o 70 proc. Ember podkreśla w raporcie, że nawet pomijając koszty uprawnień do emisji CO2, wytwarzanie energii elektrycznej z istniejących elektrowni gazowych jest obecnie droższe od jej produkcji w nowych instalacjach wiatrowych i słonecznych.
- Teraz, gdy minął już efekt pandemii w sektorze energetycznym, ogólny trend jest jasny: paliwa kopalne szybko tracą na znaczeniu, w miarę jak Europa przechodzi na czyste źródła energii. Postęp ten nie jest jednak wystarczająco szybki, aby osiągnąć cel UE w zakresie ograniczania emisji, nie mówiąc już o przejściu w 100 proc. na czystą energię do 2035 r. Nigdy nie było lepszego momentu, aby przyspieszyć transformację w kierunku energii wiatrowej i słonecznej, niż teraz, gdy koszty pozostania przy kopalinach są dojmująco oczywiste - mówi Charles Moore, szef programu europejskiego Ember.
W UE pięć krajów odpowiada za blisko dwie trzecie zapotrzebowania na energię elektryczną. To Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania i Polska.
W Niemczech w pierwszej połowie roku zapotrzebowanie na energię elektryczną było nieco wyższe niż okresie styczeń-czerwiec 2019. Produkcja prądu z paliw kopalnych była jednak o 6 proc. niższa niż przed pandemią dzięki niższej o 14 proc. generacji z węgla. W tym samym czasie wzrosła jednak o 12 proc. produkcja energii z gazu ziemnego. Produkcja z OZE spadła o 4 proc. względem analogicznego okresu 2019 r. ze względu na słabą wietrzność w tym okresie. Z kolei produkcja energii jądrowej spadła o 7 proc. po tym, jak rząd nakazał zamknąć elektrownię w Philipsburgu.
We Francji w pierwszym półroczu zapotrzebowanie na energię niemal wróciło do poziomu sprzed pandemii. Było minimalnie, o mniej niż 1 proc. niższe niż w analogicznym okresie 2019 r. Produkcja energii jądrowej była o 11 proc. niższa niż w pierwszej połowie 2019 r. częściowo z powodu bieżących problemów w elektrowniach, a częściowo z powodu zamknięcia reaktorów w Fessenheim w 2020 r.
Spadek produkcji energii jądrowej został nieznacznie zrównoważony wzrostem produkcji energii wiatrowej i słonecznej oraz wysoką produkcją hydroelektrowni. Produkcja energii z paliw kopalnych pozostała bez zmian, jej udział w miksie stanowi mniej niż 10 proc.
We Włoszech zapotrzebowanie na energię jest wciąż niższe (o prawie 4 proc.) niż przed pandemią. Zużycie węgla spadło o prawie 40 proc. Z kolei w Hiszpanii gwałtowny wzrost produkcji energii wiatrowej i słonecznej sprawił, że produkcja energii z paliw kopalnych spadła o jedną trzecią, co spowodowało spadek zapotrzebowania na import energii.
W Polsce jest inaczej. Zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrosło o 2 proc. względem poziomów sprzed pandemii, jednocześnie udział energii z paliw kopalnych był o 2 proc. wyższy. Wzrost ten rozłożył się mniej więcej po równo między węgiel i gaz.
Produkcja energii elektrycznej z OZE wzrosła w pierwszej połowie roku względem pierwszego półrocza 2019 r. o 13 proc. dzięki podwojeniu generacji ze słońca. Energia słoneczna wciąż odpowiada jednak tylko za 3 proc. całkowitej produkcji energii elektrycznej. Przyrost mocy w energetyce wiatrowej był niewielki ze względu na ograniczenia związane z zasadą 10H.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
- W Polsce nastąpił wzrost produkcji z węgla i tylko szybki rozwój źródeł fotowoltaicznych zrekompensował spadek generacji innych OZE. W efekcie emisje elektroenergetyki wzrosły o 2 proc. w porównaniu do pierwszego półrocza 2019 r. - mówi Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Forum Energii.
Adrianna Wrona, analityczka firmy Instrat, zaznacza, że energia z paliw kopalnych pozostanie droższa. - Widzimy, co się dzieje z cenami uprawnień do emisji CO2 z EU-ETS. Przekraczają one 50 euro za tonę. Ceny gazu w UE prawie się podwoiły, a wytwarzanie energii elektrycznej w istniejących elektrowniach na węgiel kamienny i gaz jest w największych gospodarkach UE dwukrotnie droższe niż w nowych elektrowniach wiatrowych i słonecznych - mówi.
I dodaje, że jedynym sposobem, by uniknąć dalszego wzrostu kosztów, jest dynamiczny rozwój OZE, który musi być wsparty działaniami rządu. W przeciwnym razie za opieszałość w transformowaniu krajowej energetyki obywatele Polski i gospodarka kraju zapłacą słoną cenę.
Monika Borkowska