Prof. Leszek Pawłowicz dla Interii: W kryzys bankowy nie wpada się od razu, ale stopniowo

Rozumiem cel fiskalny, chęć zyskania 5-6 mld zł z podatku bankowego, ale to można zrobić z mniejszym albo większym ryzykiem. Na razie idziemy po bandzie z największym ryzykiem dla stabilności i bezpieczeństwa sektora - mówi w rozmowie z Interią prof. Leszek Pawłowicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Rozumiem cel fiskalny, chęć zyskania 5-6 mld zł z podatku bankowego, ale to można zrobić z mniejszym albo większym ryzykiem. Na razie idziemy po bandzie z największym ryzykiem dla stabilności i bezpieczeństwa sektora - mówi w rozmowie z Interią prof. Leszek Pawłowicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Paweł Czuryło, Interia.pl: W jakiej kondycji jest polski sektor finansowy u progu nowego roku?

Prof. Leszek Pawłowicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową: Polski sektor finansowy jest w średniej kondycji. Nie należy się entuzjazmować, że jesteśmy bardzo bezpieczni i mamy wysoką adekwatność kapitałową, co jest oczywiście prawdą, bo mamy też słabsze pozycje. Chodzi mi o krótkie pasywa w sektorze bankowym i finansowanie 30-letnich kredytów hipotecznych z osadów we wkładach avista oraz na podstawie lokat bankowych o terminie zapadalności do roku. Więc jakaś drobna panika i mamy problem. Tzw. strukturalna płynność to nie jest silna strona polskiego sektora finansowego.

Reklama

- Również część spółdzielcza też się trochę popsuła i nie chodzi mi tylko o system SKOK, w którym prawdopodobnie nie zobaczyliśmy jeszcze wszystkiego. Polska bankowość spółdzielcza okazała się słabsza niż się uważało. Do tego mamy kolejne składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny - obciążenie z tytułu działań BFG było spore w 2015 roku i w 2016 r. nie będzie pewnie mniejsze.

Przedstawiciele sektora bankowego już zapowiadają gorsze wyniki w 2016 roku, m.in. z uwagi na nowy podatek bankowy nad Wisłą...

- 2016 r. to może być taki rok, w którym może nastąpić - niestety - kumulacja złych zdarzeń i to zarówno międzynarodowych, jak i krajowych. Jeśli chodzi o pierwsze, trzeba wdrożyć dyrektywę UE i mieć odpisy na fundusz uporządkowanej likwidacji banków, a dodatkowo mamy też wyższe wymogi kapitałowe.

- Do tego mamy swoje wewnętrzne kwestie i trzy najważniejsze problemy. Pierwszy to ewentualne przewalutowanie kredytów frankowych, które niesie olbrzymie obciążenie i ryzyko dla sektora bankowego. Drugi to podatek bankowy, który prawdopodobnie wejdzie od 1 lutego. Proponowany podatek od aktywów jest niezwykle ryzykowny, a w niektórych obszarach np. w bankowości hipotecznej to opodatkowanie aktywów jest większe niż stopa zwrotu z aktywów. W bankowości hipotecznej nie osiągnie się stopy zwrotu z aktywów większej niż 0,3 proc. a podatek jest większy (0,39 proc.). Więc w tym momencie rozwój bankowości hipotecznej w Polsce, której tak naprawdę nie było, bo dziś to poniżej 1 proc. aktywów sektora bankowego, a którą chcieliśmy rozwijać, bo ona wydłuża pasywa i likwiduje to największe ryzyko o którym mówiłem, wydaje się prawie niemożliwy. Chyba, że to będą banki z aktywami do 4 mld zł i unikną podatku, ale nie o taką bankowość hipoteczną nam chodzi. Dlatego apeluję do ustawodawców o wyłączenie z opodatkowania banków hipotecznych. Jeśli tak się nie stanie, to wydłużenie pasywów w bankach stanie się niemożliwe z ekonomicznego punktu widzenia, bo po prostu nie będzie się opłacało.

- Oczywiście rozumiem cel fiskalny, chęć zyskania 5-6 mld zł, ale to można zrobić z mniejszym albo większym ryzykiem. Na razie idziemy po bandzie z największym ryzykiem dla stabilności i bezpieczeństwa sektora. Jeśli nastąpi wielka kumulacja jak w totku, czyli podatek bankowy plus przewalutowanie plus BFG to mamy problem i ja boję się tej kumulacji, która może podważyć naszą stabilność. Ona jest dość krucha.

Politycy reprezentujący sejmową większość mają prosty przekaz: sektor zarabiał po kilkanaście miliardów złotych rocznie, więc teraz musi się podzielić ze społeczeństwem.

- Jeśli ktoś wyszedłby z propozycją podatku bankowego kilka lat temu, to uznałbym to za sensowne działanie. Ale rentowność sektora bankowego w tej chwili, jeśli spojrzymy na stopę zwrotu z aktywów, wynosi ok. 1 proc., a 2-3 lata temu było to jeszcze 1,6-1,8 proc., czyli 60 - 80 proc. więcej.

Zmiana stopy zwrotu w ostatnich trzech latach była jednak spora i ta tendencja in minus się utrzymuje.

Przez ostatnie lata polski sektor bankowy uchodził za wzór w regionie.

- Może przez długie lata to nie, bo pamiętajmy, że w 1993 r. mieliśmy restrukturyzację sektora, był on na krawędzi bankructwa i Stefan Kawalec, główny autor ustawy o finansowej restrukturyzacji przedsiębiorstw i banków, wyprowadzał z głębokiego kryzysu sektor bankowy po okresie realnego socjalizmu. Wtedy w aktywach banków były różne cuda, potem był jeszcze dokapitalizowany i PKO BP i BGŻ, także wcale nie tak długo cieszymy się stabilnym sektorem bankowym. W połowie lat 90. była klęska i wyjść z niej było trudno. Z klęski wychodzi się latami, a wpaść w klęskę łatwo.

Banki już przygotowują się na nowe obciążenia i jednym z widocznych znaków jest zapowiedź wyższych marż. Część banków ograniczy kredytowanie gospodarki?

- To mnie, mówiąc szczerze, aż tak nie martwi. Banki pewnie będą ograniczały podaż kredytów, pewnie ceny kredytów będą wyższe, ale nie możemy zapominać, że dziś popyt na kredyty nie jest specjalnie imponujący. Może większy będzie dzięki temu popyt na obligacje korporacyjne. One nie są opodatkowane i może rynek papierów dłużnych się trochę rozwinie.

- Patrząc na to, co działo się na Węgrzech po wprowadzeniu podatku bankowego możemy zakładać, że spadnie kredytowanie gospodarki, wzrośnie cena kredytów, a potem - gdzieś za trzy lata - zmniejszy się PKB. Ale nie możemy nie zauważyć, że dziś Węgrzy zmniejszają opodatkowanie banków. Z tego tytułu na Węgrzech stało się wiele różnych przykrych rzeczy, ale bezpieczeństwo lokat w bankach, bezpieczeństwo oszczędności ludzi nie zostało naruszone. W polskim przypadku ta groźna kumulacja różnych zdarzeń mogłaby oznaczać naruszenie tego bezpieczeństwa. Tu nie chodzi o coś dokuczliwego dla banków, tylko o ryzyka dla tych, którzy mają swoje oszczędności w bankach. A w bankach to oszczędności stanowią 90 proc. pasywów, a nie kapitał akcyjny.

O jakich ryzykach pan mówi?

- W kryzys bankowy nie wpada się od razu, ale stopniowo. Różne są kryzysy bankowe, ale one średnio zabierają 15-20 proc. PKB. Inny był kryzys bankowy w Szwecji w 1993 r., a inny był w tym czasie i trwa do dziś w Japonii. W Japonii niby nic się nie stało, ale od dwudziestu kilku lat kraj się nie rozwija, jeśli chodzi o PKB. Dlaczego? Dlatego, że były tam i są banki nie tylko zbyt duże, żeby upaść, ale zbyt duże, żeby je uratować. I podatnicy japońscy nie mają tyle pieniędzy, żeby system finansowy uratować, on się kisi. Oczywiście ten stan jest wynikiem kryzysu finansowego, ale innego typu niż np. w Argentynie, gdzie był najbardziej spektakularny kryzys, gdzie się wszystko zawaliło i ludzie nie mieli dostępu do oszczędności. Takiego scenariusza na szczęście nie widzę nad Wisłą.

Jeśli faktycznie mielibyśmy taką kumulację, choć ostatnio nie widać parcia polityków do przewalutowania kredytów frankowych, to czy wyobraża pan sobie scenariusz z zaangażowaniem się państwa w ratowanie jakiegoś banku czy banków?

- Mamy co najmniej kilka banków narażonych na taki scenariusz. Wszystko zależy od skali - jeśli spojrzymy na banki, które udzielały kredytów we frankach, to one są najbardziej zagrożone. Jest ich kilka. To oczywiście musiałoby się wiązać z koniecznością dokapitalizowania banków z pieniędzy podatników, bo one są za duże żeby upaść. Rachunek jest taki: teraz do budżetu możemy wprowadzić np. 5 mld zł z podatku bankowego, ale koszt ryzyka dla sektora to już 150-200 mld zł, oczywiście rozłożony na lata.

- Ale nie chciałbym snuć czarnego scenariusza. Nie ma sensu dodatkowo straszyć Polaków. Boję się jednak tej kumulacji zdarzeń, choć nie boję się oddzielnie podatku bankowego, oddzielnie przewalutowania, oddzielnie ewentualnych problemów bankowości spółdzielczej czy wyższej składki na BFG. Boję się, że to się niestety zbiegnie razem.

Rozmawiał Paweł Czuryło

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sektor bankowy | podatek bankowy | sektor bankowy w Polsce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »