Prywatne czy państwowe? Sprawdzamy strukturę własnościową europejskich firm naftowych
Spośród 18 kluczowych firm naftowych w Europie, niespełna połowa kontrolowana jest w praktyce przez własne państwo. Z ośmiu przedsiębiorstw z tego sektora, w których najważniejsze decyzje zapadają faktycznie w ministerialnych gabinetach, aż dwa zlokalizowane są w Polsce.
Pobierz za darmo program PIT 2016
To ewenement na skalę europejską. W żadnym z pozostałych 15 analizowanych przez nas europejskich krajów - poza Polską - skarb państwa nie posiada udziałów w dwóch konkurujących ze sobą firmach naftowych, nie licząc zazwyczaj państwowych operatorów infrastruktury magazynowo-przesyłowej, którzy nie prowadzą tradycyjnie rozumianej działalności naftowej, związanej z produkcją i przerobem ropy oraz dystrybucją produktów naftowych.
W 16 krajach europejskich, które wzięliśmy pod lupę, w dziewięciu państwo nie kontroluje (bądź wręcz nie posiada żadnych udziałów) nawet jednej liczącej się w skali europejskiej firmy naftowej. Takie podejście do tego sektora prezentują m.in. rządy Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Hiszpanii, Holandii, Szwecji, Czech, Słowacji czy Chorwacji.
W tym ostatnim przypadku rząd próbował wprawdzie w ostatnich latach odzyskać kontrolę nad spółką Ina, w której 49,1 proc. udziałów w wyniku prywatyzacji posiada od 2008 roku węgierski koncern MOL, ale jak dotąd bezskutecznie. W grudniu 2016 roku, na mocy wyroku Trybunału Arbitrażowego, zarzuty chorwackiego rządu, dotyczące m.in. przekupstwa podczas procesu prywatyzacji chorwackiej firmy, zostały oddalone. Chorwacki rząd, który kontroluje 44,8 proc. kapitału firmy Ina, nadal stoi jednak na stanowisku, które ma zmierzać do odkupienia od grupy MOL całości udziałów w tej spółce.
Przeciwną strategię, poza Polską, stosują władze niektórych krajów skandynawskich (Norwegia i Finlandia), Włoch, a także części pozostałych państw z regionu Europy Środkowej i Wschodniej (Austria, Węgry, Rosja).
Na 18 firm z branży paliwowej z 16 europejskich krajów, które bierzemy pod uwagę w tej analizie, tylko trzy nie są spółkami publicznymi, notowanymi na giełdzie. We wszystkich trzech przypadkach powodem jest fakt, że firmy te są w całości (lub niemal w całości) własnością jednego podmiotu.
Szwedzka firma Preem jest spółką w 100 proc. zależną od Corral Petroleum Holdings, który z kolei jest częścią aktywów należących do Mohammeda Husseina Al Amoudi, etiopskiego miliardera mieszkającego w Arabii Saudyjskiej, którego majątek w 2016 roku, według magazynu Forbes, wart był ok. 10,9 mld dolarów.
Niemiecka spółka Wintershall to inaczej naftowe ramię koncernu chemicznego BASF, który również jest właścicielem 100 proc. udziałów swojej spółki zależnej. Notowany na giełdzie jest natomiast sam BASF.
Wreszcie słowacki Slovnaft jest w 98,4 proc. własnością węgierskiego koncernu MOL. Z pozostałych 1,6 proc. udziałów 1,3 proc. należy do osób prawnych, a 0,3 proc. do inwestorów indywidualnych, którzy nie odpowiedzieli na ogłoszone przez MOL w 2004 roku publiczne wezwanie na akcje Slovnaftu.
Akcje pozostałych 15 firm notowane są na giełdach, najczęściej w krajach pochodzenia tych podmiotów, ale w niektórych przypadkach nawet na kilku różnych parkietach. Dla przykładu węgierski MOL, poza giełdą w Budapeszcie, notowany jest także na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych (GPW) oraz w Luksemburgu, akcje firmy Shell notowane są w Amsterdamie, Londynie i Nowym Jorku, a BP w Londynie, Nowym Jorku i Frankfurcie.
W Europie swoje główne siedziby ma czterech z sześciu tzw. supergigantów naftowych, do których zalicza się holendersko-brytyjski koncern Royal Dutch Shell, brytyjskie BP, francuski Total, włoskie Eni, a także dwa największe koncerny amerykańskie, Exxon Mobil i Chevron.
Z całej "wielkiej szóstki" tylko w jednym przypadku dominującą rolę w strukturze własnościowej odgrywa skarb państwa i jest tak w przypadku włoskiej firmy Eni.
Włoskie Ministerstwo Gospodarki i Finansów jest bezpośrednio posiadaczem 4,34 proc. akcji spółki, a dodatkowe 25,76 proc. udziałów Eni znajduje się w rękach Cassa Depositi e Prestiti (CDP), państwowej agencji promocji włoskiej gospodarki. Łącznie daje to 30,10 proc. kapitału spółki. Natomiast faktyczną kontrolę skarbu państwa nad firmą zapewnia przepis, że żaden akcjonariusz poza skarbem państwa i podmiotami przezeń kontrolowanymi nie może posiadać więcej niż 3 proc. kapitału spółki. Przekroczenie tego progu automatycznie skutkuje zawieszeniem prawa głosu na walnym zgromadzeniu i innych praw poza prawem do udziału w zyskach, w proporcji odpowiadającej temu przekroczeniu. Poza ministerstwem ponad 56 proc. akcji Eni znajduje się w rękach inwestorów instytucjonalnych, niespełna 13 proc. należy do inwestorów indywidualnych, a 0,9 proc. to skupione przez firmę akcje własne. Akcje Eni notowane są na giełdach w Mediolanie i Nowym Jorku.
Pozostali trzej europejscy supergiganci, czyli Shell, BP i Total, to firmy, w których państwa nie odgrywają żadnej roli.
Według stanu na koniec 2016 roku, wśród największych akcjonariuszy Royal Dutch Shell znajdowały się bank Euroclear Nederland (24,32 proc. udziałów), Bank of New York (15,93 proc. udziałów), Chase Nominees (4,02 proc.) i State Street Nominees (3,47 proc.). Ponadto niebezpośrednio znaczące udziały posiadały fundusze Blackrock (6,92 proc.) oraz The Capital Group Companies (5,45 proc.).
W akcjonariacie BP dominującą rolę odgrywa JPMorgan Chase Bank (29,01 proc. udziałów), a także fundusze Blackrock (6,86 proc.) i Legal & General Group (3,21 proc.).
Jeszcze bardziej rozdrobniony jest akcjonariat koncernu Total, którego 90 proc. znajduje się w wolnym obrocie na giełdach w Paryżu, Londynie, Brukseli i Nowym Jorku. 5,5 proc. udziałów posiada fundusz Blackrock, 4,9 proc. należy do pracowników firmy, a 3,3 proc. do GBL-LOVERAL Finance (ex CNP). Wśród najważniejszych grup akcjonariuszy można wymienić inwestorów instytucjonalnych z Francji (16,2 proc.), Wielkiej Brytanii (12 proc.), pozostałych krajów europejskich (18,3 proc.), Ameryki Północnej (32,1 proc.), a także inwestorów indywidualnych (7,8 proc.).
Hiszpański Repsol nie jest wprawdzie zaliczany do supergigantów, ale pod względem struktury własnościowej jest zbliżony do większości z nich. Ponad 77 proc. akcji firmy znajduje się w wolnym obrocie na giełdzie w Madrycie, a wśród największych udziałowców można znaleźć bank Caixabank (9,84 proc. kapitału), firmę infrastrukturalną Sacyr (8,20 proc.) oraz fundusz inwestycyjny Temasek z siedzibą w Singapurze (4,77 proc.).
Relatywnie najwyższy udział skarbu państwa w akcjonariacie firm naftowych zachowały rządy krajów skandynawskich, konkretnie Norwegii i Finlandii.
Norweska firma Statoil została częściowo sprywatyzowana poprzez giełdę w Oslo w 2001 roku. Po zakończeniu pierwotnej oferty publicznej rząd posiadał 81,7 proc. akcji firmy. Kolejne oferty publiczne w latach 2004 i 2005 zredukowały udział skarbu państwa do 70,9 proc.
Po fuzji z częścią naftowo-gazową firmy Hydro, w październiku 2007 roku, norweskie Ministerstwo Ropy i Energii kontrolowało 62,5 proc. udziałów spółki, jednak zgodnie z decyzją norweskiego parlamentu z 2001 roku minimalny udział państwa w firmie Statoil musi wynosić dwie trzecie, dlatego rząd zapowiedział stopniowe zwiększanie udziałów do 67 proc. Ten proces skupowania akcji firmy na rynku zakończył się w marcu 2009 roku.
Niedawno Terje Soeviknes, norweski minister ropy i energii, zapewnił przedstawicieli norweskiego parlamentu, że rząd nie ma w planach zmniejszania udziałów w akcjonariacie firmy Statoil, które nadal wynoszą 67 proc.
W wolnym obrocie na giełdach w Oslo oraz Nowym Jorku znajduje się 33 proc. udziałów spółki. W większości znajdują się one w rękach prywatnych inwestorów ze Stanów Zjednoczonych (9,6 proc.), Norwegii (8,9 proc.) i Wielkiej Brytanii (5,1 proc.). Poza norweskim skarbem państwa żaden inwestor nie posiada więcej niż 5 proc. akcji firmy.
Z kolei 50,10 proc. udziałów notowanej na giełdzie w Helsinkach firmy Neste Oil znajduje się w posiadaniu Kancelarii Premiera Finlandii. Pozostała część akcjonariatu jest bardzo rozdrobniona, do największych udziałowców należą Ilmarinen Mutual Pension Insurance Company (1,84 proc. kapitału), Fińska Agencja Ubezpieczeń Społecznych (1,03 proc.), Państwowy Fundusz Emerytalny (0,74 proc.) i Varma Mutual Pension Insurance Company (0,69 proc.).
Z dwóch największych firm naftowych w Rosji, pod względem przychodów ze sprzedaży dominuje ta prywatna, czyli Lukoil. Państwowy Rosnieft posiada natomiast większe rezerwy surowców.
W akcjonariacie tej ostatniej firmy, po niedawnej sprzedaży blisko 20 proc. udziałów, Kreml zachował 50,00000001 proc. udziałów, w tym jedną akcję bezpośrednio poprzez Agencję Zarządzania Własnością Państwową, a pozostałe udziały za pośrednictwem państwowego holdingu Rosneftegaz.
Bardziej tajemniczo wygląda pozostała część struktury akcjonariatu. 19,75 proc. udziałów Rosnieftu należy do BP, natomiast 19,5 proc. do wehikułu inwestycyjnego QHG Shares z siedzibą w Singapurze, który zgodnie z zapewnieniami samego Rosnieftu należy po połowie do katarskiej agencji inwestycyjnej i szwajcarskiej firmy Glencore. W rzeczywistości jednak są co do tego poważne wątpliwości. Wiadomo, że firma Glencore partycypowała w transakcji w kwocie zaledwie 300 mln euro, co stanowi mniej niż 3 proc. jej całkowitej wartości, wśród udziałowców QHG Shares jest podmiot z Kajmanów, którego właściciela nie sposób ustalić, a wszystkie zainteresowane strony odmawiają wchodzenia w szczegóły, ograniczając się do przyznania, że partycypowały w transakcji.
Z kolei w strukturze akcjonariatu firmy Lukoil ponad 95 proc. kapitału znajduje się w rękach 136 podmiotów instytucjonalnych, a 4,78 proc. w posiadaniu blisko 42 tys. inwestorów indywidualnych.
Pod państwową kontrolą pozostają konkurenci polskich firm naftowych z regionu Europy Środkowej, czyli węgierski MOL i austriacki OMV.
Węgierski rząd jest właścicielem 25,2 proc. kapitału akcyjnego firmy MOL, jednak zgodnie ze statutem spółki posiada preferencyjne prawo głosu na walnym zgromadzeniu tego przedsiębiorstwa. Pozostała część udziałów należy przede wszystkim do zagranicznych inwestorów instytucjonalnych, w tym do firmy CEZ (7,50 proc.), Oman Oil, (7,14 proc.), banku i funduszu inwestycyjnego OTP (łącznie 5,96 proc.), banku UniCredit (5,25 proc.), banku ING (5,1 proc.) czy firmy Crescent Petroleum (2,61 proc.).
Z kolei w przypadku koncernu OMV, który jest spółką publiczną od 1987 roku, 31,5 proc. udziałów należy do ÖBIB (Österreichische Bundes- und Industriebeteiligungen), państwowej firmy holdingowej, a 24,9 proc. do funduszu IPIC (International Petroleum Investment Company) z Abu Dhabi. W wolnym obrocie na giełdzie w Wiedniu, a także we Frankfurcie i Monachium, znajduje się 43,3 proc. akcji.
ÖBIB and IPIC podpisały umowę konsorcjum dotyczącą m.in. blokowego głosowania na walnym zgromadzeniu i wprowadzającą restrykcje co do transferu udziałów.
Na polskim rynku, jak wiadomo, państwo kontroluje obie kluczowe spółki naftowe, PKN Orlen i Grupę Lotos, a w przypadku tej pierwszej ostatnio wręcz podejmuje kroki w celu zwiększenia swojego stanu posiadania w akcjonariacie.
Obecnie skarb państwa kontroluje bezpośrednio 27,5 proc. udziałów w PKN Orlen, a wśród pozostałych akcjonariuszy, których udziały przekraczają 5 proc., znajdują się jedynie otwarte fundusze emerytalne Nationale-Nederlanden (8,32 proc.) i Aviva (7,01 proc.). Mimo to w ostatnich tygodniach na wniosek skarbu państwa blisko 5 proc. akcji Orlenu, kosztem ok. 1,5 mld zł, skupił na giełdzie państwowy operator infrastruktury logistycznej, firma PERN.
W przypadku Grupy Lotos struktura akcjonariatu jest podobna, z tym że państwo kontroluje większościowy pakiet 53,19 proc. udziałów. Pozostali liczący się akcjonariusze to otwarte fundusze emerytalne Nationale-Nederlanden (5,73 proc.) oraz PZU (5,02 proc.).
Piotr Apanowicz
Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"