Przedsiębiorstwa odzyskują stabilność po pandemii

Przedsiębiorstwa odzyskują stabilność po ataku koronawirusa i tygodniach zamrożenia gospodarki - pokazują badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego. W II kwartale nasz PKB skurczył się o prawie 10 proc., a prognozy są wciąż niepewne. W dłuższym terminie sytuacja gospodarki może zależeć od tego, czy zostanie odbudowane zaufanie konsumentów i przedsiębiorstw.

- Nie mam wątpliwości, że ścieżka wyjścia z tego kryzysu będzie zależała od dwóch parametrów: zaufania konsumentów i zaufania przedsiębiorców - powiedział na konferencji prasowej PIE prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys.

Jego zdaniem dane wyprzedzające o koniunkturze na początku III kwartału oznaczają, że recesja już minęła. Wydatki konsumentów wraz ze zniesieniem lockdownu przekraczają już wartości sprzed wybuchu pandemii. Szacowane przychody przedsiębiorstw są na poziomie 85-90 proc., a zużycie energii sięga 90 proc. Te dane mają świadczyć, że gospodarka w III kwartale urośnie w porównaniu z kwartałem poprzednim, gdy doszło do silnej zapaści.

Reklama

- Wychodzimy z okresu hibernacji, skończyła się recesja, mamy do czynienia z odbiciem w gospodarce i ze wzrostem PKB o ok. 5 proc. w porównaniu z II kwartałem tego roku - powiedział Paweł Borys.

Komisja Europejska w opublikowanej we wtorek rano aktualizacji prognoz gospodarczych przewiduje w tym roku głębszą recesję dla strefy euro i dla Unii niż w prognozach ogłoszonych na wiosnę z powodu bardziej dotkliwych skutków lockdownu niż wcześniej szacowano. Według prognoz KE gospodarka Wspólnoty ma się skurczyć w tym roku o  8,3 proc. (wobec 7,4 proc. proponowanych na wiosnę), a strefy euro o 8,7 proc. (7,7 proc.). Dla Polski KE obniżyła prognozę wzrostu PKB do minus 4,6 proc. z minus 4,3 proc. na wiosnę.

Według tych prognoz KE, PKB Polski skurczył się w II kwartale o 9,2 proc. w porównaniu z kwartałem poprzednim, a w III kwartale w porównaniu z drugim wzrośnie o 3,5 proc.

O ile odłożony popyt konsumpcyjny popchnął już gospodarkę w górę w porównaniu do sytuacji z marca i kwietnia, co potwierdzają dane o transakcjach kartami płatniczymi, z odbudową zaufania przedsiębiorstw będzie prawdziwy problem. Przez ostatnie pięć lat nawet w szczycie koniunktury inwestycje sektora prywatnego rosły bardzo umiarkowanie.

"(...) niskie zaufanie biznesu prawdopodobnie wpłynie na inwestycje, które według przewidywań spadną w drugim kwartale i tylko częściowo poprawią się w horyzoncie prognozy (czyli w 2021 roku)" - napisała w aktualizacji prognozy dotyczącej Polski Komisja Europejska.  

- Wyzwaniem będą inwestycje prywatne. Te inwestycje mogą głównie wpływać na dynamikę wzrostu PKB w trzech, czterech kwartałach - przyznał Paweł Borys.

- Nie powrócimy w ciągu dwóch kwartałów do takiej aktywności, jak była przed kryzysem. Pewnie słabszy eksport i słabsze inwestycje prywatne spowodują, że się zatrzymamy - dodał.

PIE po raz szósty od wybuchu pandemii przeprowadził badania sytuacji przedsiębiorstw. Tym razem odbyły się one w dniach 1-3 lipca, a wzięło w nich udział 453 firmy. Z badań wynika, że sytuacja przedsiębiorstw się stabilizuje. Coraz więcej z nich chce utrzymać zatrudnienie, coraz większy odsetek deklaruje, że ma wystarczającą do przetrwania najbliższych miesięcy płynność. Coraz mniej dotkniętych jest spadkiem sprzedaży i nowych zamówień.

W czerwcu 36 proc. firm odnotowywało wciąż spadek sprzedaży w porównaniu do sytuacji z końca maja. Ale w końcu kwietnia w porównaniu z marcem na spadek sprzedaży skarżyło się 67 proc. przedsiębiorstw. Tymczasem w czerwcu 22 proc. firm odnotowało wzrost sprzedaży. To jest największy odsetek od początku pandemii.

Spadkiem nowych zamówień w czerwcu dotkniętych było 33 proc. przedsiębiorstw, gdy na początku kwietnia w takiej sytuacji znalazło się 71 proc. firm. 21 proc. firm chwali się już wzrostem zamówień, a w kwietniu wzrost dotyczył zaledwie 3 proc. firm.

60 proc. badanych przedsiębiorstw oceniło na początku lipca, ze ma płynność pozwalającą im na przetrwanie więcej niż trzech miesięcy. Tylko 5 proc. firm informuje o braku płynności, gdy w kwietniu odsetek takich przedsiębiorstw był dwukrotnie większy.

- 60 proc. firm deklarujących płynność wystarczająca na przetrwanie trzech miesięcy to jest największy wskaźnik, jaki kiedykolwiek mieliśmy w tych badaniach. To już przybliża nas do sytuacji normalnej gospodarki - powiedział Piotr Arak, prezes PIE.

Po uderzeniu pandemii w marcu aż 28 proc. firm deklarowało, że będzie zmniejszać zatrudnienie. Teraz odsetek takich przedsiębiorstw stopniał do 6 proc. Równocześnie zdecydowana większość firm nie zamierza dokonywać żadnych zmian kadrowych, a 13 proc. myśli o zwiększeniu miejsc pracy.

Zdecydowana większość przedsiębiorstw - 71 proc. - nie planuje też zmian w wynagrodzeniach. Odsetek firm, które planują je obniżać stopniał z 50 proc. na początku kwietnia do 12 proc. obecnie. Wzrósł natomiast odsetek tych, które płace zamierzają podnosić - z 3 proc. na początku kwietnia do 14 proc. - teraz.

PIE zapytał też przedsiębiorców o to, kiedy przewidują koniec pandemii. Jeszcze na początku kwietnia 42 proc. firm spodziewało się, że epidemia koronawirusa ustąpi do wakacji. Obecnie 23 proc. firm spodziewa się, że uda się wygasić pandemię do końca tego roku, 30 proc. ocenia, że walka z pandemią potrwa od jednego roku do dwóch lat, a 31 proc. firm uznaje, że pandemia... zostanie z nami na zawsze.

- Pomoc państwa nie będzie mogła być realizowana permanentnie - powiedział Piotr Arak. 

- Programy (rządowe) powinny stabilizować sytuację przedsiębiorstw nie tylko w II kwartale. Subwencje były policzone tak, żeby starczyły na 6-9 miesięcy. Jestem spokojny o najbliższe 2-3 kwartały , choć niektóre branże mogą dłużej wychodzić z kryzysu - mówił Paweł Borys.

- Firmy z jednej strony odczuły spadek przychodów, ale ich sytuacja finansowa jest stabilna.

Jest kilka sektorów, którym dłużej zajmie powrót do normalności (...) Czynnikiem ryzyka są punktowo wybrane branże - dodał.

Jeśli gospodarka przez kilka najbliższych kwartałów nie wyjdzie na prostą, nadzieją są pieniądze z Unii Europejskiej. Budżet Unii na lata 2021-27 to 1,1 bln euro, a ostatnio Komisja Europejska zaproponowała, żeby zwiększyć go o 750 mld euro funduszu EU Next Generation służącego do usuwania gospodarczych skutków kryzysu.  

- Bardzo silny budżet Unii Europejskiej powoduje, że jest możliwy scenariusz, iż wyjdziemy z tego kryzysu małym boomem za 2-3 lata - powiedział Paweł Borys.  

ram

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przedsiębiorstwa | firmy | polskie firmy | koronawirus | recesja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »