Przemysł umarł. Niech żyją usługi? Gospodarka się zmienia

To nie przemysł i nie produkcja będą tworzyć bogactwo narodów - twierdzi Robert Lawrence, profesor Harvard Kennedy School. Zadecydują o nim usługi. To całkowicie nowy pogląd w czasach, kiedy kraje Zachodu mówią o "reindustrializacji" i "politykach przemysłowych", a prezydent USA Donald Trump wprowadza cła, żeby w Ameryce budowano nowe fabryki. Tymczasem jesteśmy już "za garbem". Gospodarka się zmienia.

"Błędne przekonania na temat dzisiejszej produkcji są powszechne (...) Wszystkie rozwinięte i wiele wschodzących gospodarek przekroczyło już szczyt i porusza się po spadkowej stronie garbu" - napisał Robert Lawrence w artykule w "China Daily", w którym przedstawia główne tezy swojej niedawno opublikowanej książki "Behind the Curve: Can Manufacturing Provide Inclusive Growth" ("Za krzywą: Czy produkcja może zapewnić inkluzywny wzrost").  

Przez dziesięciolecia, nawet jeszcze kilkanaście lat temu przemysł dawał dobre miejsca pracy ludziom gorzej wykształconym, robotnikom, i dzięki temu budował dobrobyt. Dzięki globalizacji Chiny stały się fabryką świata, dzięki wolnemu handlowi - największym globalnym eksporterem towarów i to pozwoliło im osiągnąć najszybszy wzrost w ciągu minionych pięciu dekad i zbudować gospodarczą potęgę. Robert Lawrence przestrzega Chiny, że politykę gospodarczą powinny zmienić i to wcale nie dlatego, że Donald Trump wypowiedział im wojny handlowe.   

Dlatego, że czasy, kiedy produkcja i eksport towarów napędzały wzrost, już minęły. A przy okazji niewiele krajów to rozumie. Produkcja pozostaje wciąż centralnym punktem polityki gospodarczej. Tak właśnie jest w Chinach, lecz również w wielu innych krajach na świecie. Tymczasem udział zatrudniania w produkcji można przedstawić jako krzywą o kształcie odwróconego "U". Do pewnego etapu rozwoju rośnie - potem spada. I właśnie znaleźliśmy się już po spadkowej stronie.

Reklama

Dlaczego zatrudnienie w przemyśle będzie spadać

Podobnie było w przeszłości z rolnictwem. W miarę rozwoju udział zatrudnienia w rolnictwie spadał. Co jest było tego powodem? Wzrost produktywności. To za jego sprawą rolnictwo zatrudnia znacznie mniej ludzi niż dekady temu, a wystarczająco dużo produkuje. Tą drogą pójdzie przemysł. Zatrudnienie będzie natomiast rosło w usługach.  

Z historycznego punktu widzenia proces ten wygląd tak. Na wczesnych etapach rozwoju zatrudnienie w przemyśle przetwórczym rośnie bardzo dynamicznie. Dzięki wzrostowi produktywności w rolnictwie żywność staje się tańsza. Coraz tańsza żywność generuje zwiększony popyt na zatrudnienie w przemyśle. Ale - ludzie kupują wprawdzie więcej żywności, lecz popyt jest elastyczny tylko do pewnego stopnia, jej ceny spadają i w sumie mniej wydają na żywność. Więcej wydają natomiast na towary i usługi. Zatrudnienie w rolnictwie zatem spada.

Przemysł idzie podobną drogą - wzrost produktywności powoduje, że zatrudnienie w tym sektorze się kurczy. Popyt na wyroby przemysłowe jest także elastyczny tylko do pewnych granic - bo ile możemy mieć w domu lodówek, choćby nie wiem jak potaniały. Spadek zatrudnienia w przemyśle po osiągnięciu szczytu ma takie samo wytłumaczenie, jak wcześniejszy spadek zatrudnienia w rolnictwie.

Przewagi w eksporcie mogą podtrzymać zatrudnienie

To nie znaczy wcale, że będziemy mniej produkować, choć być może globalny popyt na dobra konsumpcyjne będzie mniejszy w związku z trendami demograficznymi. Ale popyt na takie dobra, jak np. elementy infrastruktury, środki transportu publicznego, czy też czołgi i haubice będzie zapewne tylko większy. Na tym polega właśnie jeden z tzw. efektów kompensacyjnych. Jest nim wytwarzanie dóbr potrzebnych do inwestycji, a nie do konsumpcji. Uwaga jednak - gdy kraje stają się bogatsze, dochody są wyższe, udział inwestycji spada. Spada także popyt na dobra inwestycyjne.

Drugim z efektów kompensacyjnych, który może opóźnić zmniejszanie zatrudnienia w przemyśle pomimo wzrostu produktywności, jest eksport. Równocześnie jednak popyt na eksport staje się mniej wrażliwy na niższe ceny, gdy poprawia się konkurencyjność towarów.

Według Roberta Lawrence’a zaskakujące jest, że nawet kraje mające wysokie nadwyżki handlowe także doznają spadku zatrudnienia w przemyśle po osiągnięciu szczytu. Malejące zatrudnienie w przemyśle przetwórczym jest widoczne nawet w "supermocarstwach eksportowych" jak Niemcy, Japonia, Singapur, Malezja czy Korea. Ostatnio doświadczają go także Chiny. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego udział inwestycji w chińskim PKB spadł o 4 punkty procentowe między 2013 a 2023 rokiem i chociaż globalny udział chińskiego eksportu w rynku nadal rósł, eksport spadł jako udział w chińskim PKB. Także w Chinach udział zatrudnienia w przemyśle będzie spadał, do czego dołoży się jeszcze rosnący protekcjonizm.

Co jest powodem narastających migracji

Tak dzieje się nie tylko w najbardziej rozwiniętych gospodarkach. Zatrudnienie w przemyśle osiągnęło także już szczyt w krajach rozwijających się - w Ameryce Środkowej, Afryce Subsaharyjskiej, Azji Południowej i na Bliskim Wschodzie. Wyższa produktywność w sektorze przemysłowym i niższe stopy inwestycji są powiązane z niższymi szczytami zatrudnienia w przemyśle w krajach, które rozwijają się później. Przemysł nie jest tam w stanie dać pracy młodym. Stwarza to tym większy problem, że w tych regionach odsetek młodej populacji rośnie - i w sumie staje się jednym z najważniejszych powodów narastających migracji. 

Oczywiście produkcja wciąż przyczynia się do dobrobytu zarówno w krajach rozwiniętych, jak i w rozwijających się. Ale ten sektor staje się coraz mniej zdolny do tworzenia wystarczającej liczby miejsc pracy dla pracowników, którzy ich potrzebują. Na przykład w USA mniej niż 10 proc. pracowników pracuje w przemyśle przetwórczym. Robert Lawrence uważa, że nawet jeśli polityka Donalda Trumpa doprowadzi do wyeliminowania deficytu handlowego USA, to wpływ na zatrudnienie w przemyśle będzie i tak niewielki.

Dlatego państwa powinny pomyśleć teraz o politykach wspierających osiąganie społecznego dobrobytu poprzez tworzenie większej liczby miejsc pracy w usługach. Zwłaszcza dla pracowników o niższym wykształceniu - twierdzi Robert Lawrence.

Tymczasem wciąż produkcja jest centralnym punktem polityki przemysłowej i handlowej prowadzonej przez Chiny, jak też wiele innych krajów. Od dawna mówi się o potrzebie "reindustrializacji" Europy, czy Polski. Oczywiście, sektor przemysłowy jest traktowany w sposób szczególny ze względu na swoją kluczową rolę w dostarczaniu sprzętu obronnego, dla dekarbonizacji, stosowania sztucznej inteligencji i obliczeń kwantowych. To fakt, tylko sektor ten będzie generował popyt na pracę o wysokich kwalifikacjach. Masowe miejsca pracy będą powstawać w usługach.    

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | amerykańskie cła | chińskie towary | przemysł
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »