Przepłacamy za internet i rozmowy telefoniczne

Opłaty za dostęp do internetu i połączenia telefoniczne mogą i muszą być niższe - twierdzi Anna Streżyńska, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, którą dzisiaj będziemy gościć na czacie. Początek o godz. 11.30. Na pierwsze oszczędności możemy liczyć już w tym roku.

Operatorzy telekomunikacyjni boją się jej jak ognia, bo od dawna zapowiada, że dobierze się im do skóry. Od lat powtarza, że ceny połączeń telefonicznych w Polsce są za wysokie, w czym oczywiście nie ma niczego odkrywczego, bo o tym wie każdy Polak, ale Anna Streżyńska nie tylko mówi, ale zapewnia, że powinny i muszą być one niższe. Obiecuje, że w ciągu kilku lat zaoszczędzimy na usługach telekomunikacyjnych 2-4 mld zł.

Zapraszamy na czat o godz. 11.30.

Dwa razy drożej niż w Europie

Reklama

Na razie pieniądze te trafiają do kieszeni operatorów, którzy każą sobie słono płacić za swoje usługi. Według opublikowanego dwa tygodnie temu raportu Centrum im. Adama Smitha przygotowanego wspólnie z Kołem Naukowym Przedsiębiorczości i Innowacyjności Biz-On przy Wydziale Elektroniki Politechniki Warszawskiej, ceny za dostęp w Polsce są średnio dwa razy wyższe niż wynosi średnia europejska.

Weźmy pierwszy przykład z brzegu: w TP S.A. za Neostradę trzeba zapłacić 118 zł miesięcznie (przepustowość 128 kb/s). Podobny rachunek za internet o takich samych parametrach wystawi nam Netia (net24). Dla porównania w Wielkiej Brytanii dostęp do sieci o przepustowości 512 kb/s kosztuje 15 funtów (AOL i British Telecom), czyli nieco powyżej 90 zł. Przy prędkości 2 Mb cena wynosi 25 funtów.

Nic dziwnego, że przy tak wysokich kosztach z internetu korzysta w Polsce trzy razy mniej osób niż wynosi średnia europejska. Na dodatek wciąż spory odsetek klientów łączy się z siecią za pośrednictwem modemu, a większość korzysta z najwolniejszych łączy 128 kb/s.

Nasz drogi operator

Nawet najwięksi zwolennicy III RP muszą przyznać, że w jednym nie sprawdziła się ona na całej linii: przez 15 lat nie potrafiła zbić stawek za połączenia telefoniczne do przyzwoitego poziomu. Najpierw łożyliśmy na narodowego operatora i broniliśmy go przed konkurencją zza granicy, a krajowej nie daliśmy prawa do istnienia. Potem, żeby go sprzedać jak najdrożej, obiecaliśmy inwestorowi szereg przywilejów, jak np. kilkuletni monopol na łączenie rozmów międzymiastowych i międzynarodowych.

Podejmowane potem próby skruszenia monopoli były mocno spóźnione i źle przygotowane, czego najbardziej jaskrawy przykładem był niesławny blamaż przy okazji startu niezależnego operatora międzystrefowego NOM.

Na rynku telefonii tradycyjnej mamy w gruncie rzeczy jednego gracza - TP S.A. i jeden z najniższych wskaźników nasycenia telefonami stacjonarnymi. Posiada je 33 na 100 mieszkańców. Na dodatek abonenci płacą wysokie rachunki za korzystanie z telefonów. W prawdzie w ostatnich latach koszt jednego impulsu zmalał o ok. jedną trzecią, ale operatorzy powetowali sobie straty podwyżką opłat abonamentowych.

Nie lepiej jest z usługami telefonii mobilnej. Komórki obsługuje trzech operatorów, którzy niemal dokładnie po równo podzielili między siebie rynek i pilnie baczą, żeby nawzajem nie zrobić sobie krzywdy. Ceny u każdego z nich są prawie takie same, w czym nie byłoby nic złego, gdyby nie to, że są one nadal wysokie.

Sejmowa komisja ds telefonizacji Polski

Być może zamiast komisji bankowej Sejm powinien powołać komisję ds. telefonizacji Polski, która zbadałaby kto odpowiada za zszargane nerwy i straty finansowe użytkowników telefonów. Dlaczego przez lata płacili (i płacą) haracz na rzecz operatorów telefonicznych? Dlaczego Polak dzwoniący do kuzyna w Londynie albo Chicago pilnie liczy każdy impuls, żeby nie zrujnować domowego budżetu, a mieszkańcy Wysp Brytyjskich i USA mogą rozmawiać z krewnymi z Polski godzinami?

Częściową winę z pewnością ponosi nieruchawy i mało skuteczny regulator rynku, którym przez lata był Urząd Regulacji Telekomunikacji (od 2001 r. do tej nazwy dodano człon "i Poczt"). Powszechnie krytykowany został zastąpiony pod koniec ubiegłego roku przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Od maja szefuje mu Anna Streżyńska, gość naszego dzisiejszego czata. Pani prezes obiecuje, że do końca roku doprowadzi do obniżenia cen korzystania z sieci, gdyż zamierza zmusić TP S.A., by taniej - nawet o 50 proc. - sprzedawała swoim konkurentom dostęp do internetu.

W raporcie opublikowanym niedawno raporcie "Strategia regulacyjna na lata 2006-07" zapowiada, że w skutek deregulacji rynku, poprzez dopuszczeniu do niego większej liczby firm telekomunikacyjnych, ceny połączeń spadną, co, w perspektywie trzech lat, pozwoli zaoszczędzić klientom 2-4 mld zł.

Jak zamierza zrealizować ten plan? Zapraszamy do zadawania pytań Pani Prezes na czacie. Możecie je do nas przesyłać już teraz na adres: biznes@firma.interia.pl.

ET

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »