Przyjaciel, przyjaciela, przyjacielem

"Mój mąż jest z zawodu dyrektorem" - mawiała żona jednego z bohaterów kultowego filmu "Poszukiwany, poszukiwana".

"Mój mąż jest z zawodu dyrektorem" - mawiała żona jednego z bohaterów kultowego filmu "Poszukiwany, poszukiwana".

Sprawdzał się on na różnych "odcinkach", wprowadzał najzabawniejsze pomysły racjonalizatorskie, jak np. umieszczenie bloku mieszkalnego w środku jeziora (wtedy był dyrektorem od urbanistyki), ale w chwilach krytycznych korzystał z konsultacji i pomocy Marysi, gosposi (genialna rola Wojciecha Pokory).

Krzysztof Panas, doktor pułkownik, z wykształcenia jest ginekologiem-położnikiem, ale z zawodu jest kierownikiem, dyrektorem, wiceprezydentem, prezydentem, wiceministrem, prezesem, a wyróżnia go to, że co - co prawda - nie ma tak rezolutnej gosposi jak Marysia, ma za to przyjaciela, Leszka Millera, który - tak się złożyło - jest premierem rządu. Nie wiem, kto z czyich konsultacji korzysta, ale efekt końcowy widoczny jest jak na dłoni.

Reklama

Po oszałamiającej karierze w Łodzi (niektórzy ze współpracowników i mieszkańców do tej pory nie mogą wyjść z szoku), Krzysztof Panas trafił do "centrali". Co prawda w Warszawie łatwiej się zgubić, ale od czego przyjaciel - premier... Nie udało się wykorzystać prawie nic z wielkich funduszy pomocowych UE na ochronę środowiska w Polsce (nasz bohater, jako wiceminister, miał to koordynować), więc został rzucony, by się sprawdzić - jako prezes, oczywiście - w Narodowym Funduszu Zdrowia.

Współpracownicy prezesa twierdzą, że wolno się uczy. Czy można się w tej sytuacji dziwić, że - mimo iż prezesem jest już od kilku miesięcy - nie czuje potrzeby podawania się do dymisji, bo przecież nie zrobił nic, lub prawie nic. Tak dalece nic, że nie podpisał nawet z lekarzami umów na opiekę medyczną. Aha, no i niewiele mówi. Ale to może i lepiej, bo - być może - zwyczajnie - nie ma nic do powiedzenia.

Każdy, co prawda, ma takich przyjaciół na jakich zasługuje, ale polecamy panu premierowi pod rozwagę, że jeżeli ma jeszcze wielu takich jak nasz bohater, to nie tylko Łódź i służba zdrowia, ale wszyscy tego możemy nie przetrzymać. A swoją drogą, czy nad FSZ nie ciąży jakaś klątwa? Może warto to sprawdzić.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Przyjaciele | żona | przyjaciel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »