Quo vadis, polska chemio?
Czy krajowa branża chemiczna wymaga zmian? Zdaniem Maksa Kraczkowskiego (PiS), stojącego na czele Sejmowej Komisji Gospodarki, ich przeprowadzenie jest konieczne.
- W krajach wysokorozwiniętych przemysł chemiczny jest jednym z najprężniej działających sektorów gospodarki narodowej. Potęgi gospodarcze - USA, Niemcy, Japonia - nie funkcjonowałyby tak dobrze bez silnie rozwiniętego przemysłu chemicznego - podkreśla Kraczkowski.
W większości krajów wysoko rozwiniętych widać tendencję do nieznacznie szybszego tempa rozwoju przemysłu chemicznego od obserwowanego w pozostałych gałęziach gospodarki. - Przeciętnie wartość produkcji zakładów wielkiej syntezy chemicznej stanowi około 10-11 proc. całej produkcji przemysłowej. W Polsce to zaledwie 4 proc.- zwraca uwagę Maks Kraczkowski.
Podane liczby nie pozostawiają wątpliwości - zmiany są niezbędne. Dotkliwie odczuwalny jest brak udanych restrukturyzacji. Problem stanowi także wdrażanie nowoczesnych technologii, potrzebne są spore nakłady inwestycyjne. Dzięki nim polskie firmy chemiczne mogłyby skutecznie konkurować z koncernami zagranicznymi.
- Jeśli chodzi o przyszłość bydgoskiego Zachemu oraz Organiki-Sarzyny, to wydaje się ona być dobra i jasna - ocenia Kraczkowski. Oba zakłady mają pewnego i stabilnego inwestora branżowego - notowaną na warszawskiej giełdzie grupę Ciech.
Trudniejsza jest sytuacja Zakładów Azotowych w Tarnowie i Kędzierzynie. Firmy czeka mozolny proces poszukiwania nowych dróg rozwoju. - Jeśli chodzi o Zakłady Azotowe w Tarnowie - deklaruje Maks Kraczkowski - jestem zwolennikiem prywatyzacji. Racjonalnej, czyli jak najbardziej przejrzystej i jasnej. Taką gwarantuje jedynie giełda. Puławy i Police muszą dokonać szybkiej restrukturyzacji, aby ich dalsza prywatyzacja miała sens.
W krajowym sektorze chemicznym - podobnie jak w innych gałęziach przemysłu - można zauważyć tendencje konsolidacyjne.Proces ten ma przede wszystkim na celu budowę podmiotu silniejszego i bardziej konkurencyjnego na rynku. Ciech, dzięki wykorzystaniu synergii produktowej, jest tego dobrym przykładem.
Istnienie strategicznych gałęzi gospodarki jest faktem i realia polskie nie są tu wyjątkiem. Energetyka czy paliwa stanowią niezwykle ważne elementy budowy bezpieczeństwa energetycznego kraju. Dlatego powinny pozostawać pod niezbędną kontrolą państwa. Maks Kraczkowski nie widzi natomiast zagrożenia ze strony rządu, który - zdaniem niektórych środowisk - miałby dążyć do kontroli całej branży.
W obliczu prognozowanego spadku koniunktury w przemyśle chemicznym koncerny zagraniczne podjęły szereg działań zapobiegawczych. Polegają one m.in. na próbach poprawy efektywności gospodarczej oraz na wprowadzaniu nastawionych na akcjonariuszy systemów zarządzania. Jednocześnie koncerny coraz częściej przenoszą produkcję do krajów o niższych kosztach pracy, łagodniejszych wymaganiach ekologicznych, a także posiadających dostęp do gazu ziemnego i taniej energii. W tej grupie nadal znajduje się Polska. Czy w niej pozostanie? O tym zadecyduje zdolność do poprawy efektywności produkcji. Głównie dzięki zmniejszeniu kosztów operacyjnych. Taka procedura jest konieczna. W innym przypadku nie będziemy w stanie konkurować z Rosją czy krajami Ameryki Południowej i Półwyspu Arabskiego.
Zdaniem specjalistów wyniki finansowe sektora chemicznego - podobnie jak bilans handlowy państwa - będą w znacznym stopniu zależeć od pozycji złotego na rynku walutowym. Wiąże się to ze sporym udziałem eksportu w sprzedaży polskich firm WSCh. Według Maksa Kraczkowskiego dla zminimalizowania ryzyka walutowego i zabezpieczenia się przed konsekwencjami negatywnych zmian spółki chemiczne powinny zwiększyć dywersyfikację rynków docelowych i dążyć do umacniania zajmowanej pozycji nie tylko na rynku unijnym, ale również na innych kontynentach, w tym głównie azjatyckim.
Rynek azjatycki zyskał na znaczeniu ze względu na silny wzrost ceny jednego z podstawowych surowców do produkcji - gazu ziemnego. Czyni to eksport produktów za ocean coraz mniej opłacalnym. Skutki sytuacji odczuwają już najwięksi krajowi producenci nawozów: Zakłady Azotowe Puławy i Zakłady Chemiczne Police. Z analiz wynika, że firmy nie będą w stanie sprzedawać swoich produktów na rynku amerykańskim, gdyż ich cena będzie zbyt wysoka. Co więcej, grozi im napływ produktów chemicznych z USA na własne rynki zbytu.
Eksperci nie wykluczają, że pozycja Puław i Polic może się pogorszyć także w Europie. Obecnie gaz w Polsce jest tańszy niż w Europie Zachodniej. Trzeba jednak pamiętać, że PGNiG dąży do zrównania tych cen. Maks Kraczkowski zwraca uwagę na jeszcze jedną, niepokojącą okoliczność: - Od 2007 roku wszystkie polskie firmy będą się musiały dostosować do nowych przepisów Unii Europejskiej dotyczących bezpieczeństwa w przemyśle chemicznym (tzw. rozporządzenie REACH). Zdaniem europosła Bogusława Sonika będzie to kosztowało polski przemysł chemiczny ok. 300 mln euro.
Andrzej Knapik