Rachunek sumienia i strat

Nie da się oddzielić od siebie kwestii polskich reparacji wojennych od Niemiec od uporządkowania w Polsce stosunków własnościowych oraz potencjalnych odszkodowań związanych z mieniem bezspadkowym po obywatelach państw europejskich pochodzenia żydowskiego.

W 2004 roku z polecenia Lecha Kaczyńskiego, ówczesnego prezydenta Warszawy przygotowano raport, który określił na 45,3 mld dolarów (ówcześnie 175 mld złotych) kwotę jaką powinna wypłacić Republika Federalna Niemiec za zniszczenie stolicy Polski. We wrześniu 2017 r. w Sejmie RP powołany został "Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II Wojny Światowej".

W maju tego roku przewodniczący tego zespołu, poseł Arkadiusz Mularczyk poinformował, że gotowy raport o stratach wojennych całego kraju zostanie przedstawiony do 1 września 2019 roku, czyli dnia 80. rocznicy agresji Niemiec na Polskę, która rozpoczęła II wojnę światową. Trudno też znaleźć bardziej odpowiedni moment na postawienie sprawy roszczeń za straty wojenne na forum międzynarodowym: na tegoroczne uroczystości związane z okrągłą rocznicą zaproszono przywódców krajów NATO, Unii Europejskiej i państw Partnerstwa Wschodniego. Organizatorzy bardzo liczą na obecność i okolicznościową przemowę prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Z pewnością prezydent USA nawiąże do swojej pierwszej wizyty w naszym kraju w lipcu 2017 r., podczas której wygłosił pamiętne przemówienie na placu Krasińskich upamiętniające bohaterski zryw mieszkańców Warszawy przeciw okupacji niemieckiej w 1944 roku.

Reklama

Raport zespołu parlamentarnego szacuje straty w ośmiu obszarach, między innymi w nieruchomościach i infrastrukturze, w tym zniszczone budynki, mosty, drogi, szpitale, obiekty przemysłowe itd., ale też utracone zasoby złota i kruszców, skonfiskowane oraz wywiezione do Rzeszy Niemieckiej dzieła sztuki, jak również uwzględnia utratę wynagrodzeń i PKB, a także drenaż finansowy związany między innymi z wprowadzeniem na okupowanym terytorium obcej waluty o niskiej sile nabywczej. W raporcie znalazły się też liczne i szczegółowe "studia przypadków" (ang.: case study) przedstawiające skalę zniszczeń Warszawy, Nowego Sącza, Jasła czy Nowego Wiśnicza, jak również obrazujące skutki materialne i ludzkie powstałe w wyniku np. pacyfikacji Zamojszczyzny. Według naszych nieoficjalnych informacji konkluzja raportu zawierać będzie kwotę roszczeń w stosunku do Niemiec rzędu biliona dolarów. (Więcej na temat raportu czytaj na następnych stronach tego wydania w rozmowie z posłem Arkadiuszem Mularczykiem, posłem PiS, przewodniczącym Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań).

Raport nie uwzględnia strat wojennych poniesionych w wyniku ataku wojsk sowieckich na Polskę w dniu 17 września 1939 roku i okupacji przez ZSRR wschodniej Polski do 1941 roku. Takie straty powinny zostać oszacowane w oddzielnych badaniach przez zespół ekspertów powołany specjalnie do tego celu.

Uwarunkowania historyczne i polityczne

Nad burzliwymi dziejami Polski w ciągu ostatnich trzech wieków ciążyło fatum położenia między Rosją a Niemcami. Oba żywioły narodowe prowadziły niezwykle ekspansywną politykę, która doprowadziła do rozbioru Polski, I Wojny Światowej, rewolucji bolszewickiej i w końcu do wybuchu II Wojny Światowej. Okupacja niemiecka i rosyjska w ciągu pierwszych dwóch lat wojny została naznaczona przez bezwzględną eksterminacją polskich elit poczynając od uwięzienia i mordu na profesorach Uniwersytetu Jagiellońskiego, przez zbiorowe egzekucje według list proskrypcyjnych na terenach wcielonych do III Rzeszy, do zbrodni dokonanej na oficerach, policjantach i urzędnikach w lesie katyńskim przez sowieckie NKWD na osobisty rozkaz Stalina. Heinrich Himmler, jeden z najbliższych współpracowników Hitlera, dowódca między innymi SS i gestapo w sposób brutalnie szczery w swym przemówieniu w dniu 15 lutego 1940 r. do komendantów obozów koncentracyjnych, stwierdził, że "naród niemiecki powinien uznać za swoje główne zadanie zniszczenie wszystkich Polaków". Miało to nastąpić w etapach...

Gdyby nie skoordynowany atak na Polskę III Rzeszy Niemieckiej i Rosji Sowieckiej na podstawie Paktu Ribbentrop - Mołotow i w konsekwencji okupacja jej terytorium, nie doszło by także do zbrodni dokonanych przez Niemców na obywatelach Rzeczypospolitej pochodzenia żydowskiego.

Co więcej, niemieckie plany cechowała bezwzględna metodyka zbrodni i złowieszcze nazewnictwo. "Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej" (niemiecki: Endlösung der Judenfrage), plan opracowany przez Himmlera i przedstawiony w styczniu 1942 r. na "konferencji" w Wannsee w gronie najwyższych rangą wojskowych i urzędników III Rzeszy, w pół roku od ataku na Rosję Sowiecką, eufemistycznie określał - jak się miało okazać - zagładę sześciu milionów europejskich Żydów.

Rząd polski na uchodźstwie alarmował w owym czasie przywódców koalicji antyhitlerowskiej o eksterminacji ludności pochodzenia żydowskiego, a nazwiska dwóch autorów raportów o Holocauście: Jan Karski i Witold Pilecki (zamordowany w więzieniu w Warszawie przez komunistów 25 maja 1948 r.) trafiły na stałe do panteonu polskich bohaterów.

Stolica Polski, Warszawa, niemy świadek dwóch narodowych zrywów: żydowskiego 19 kwietnia 1943 r. i polskiego 1 sierpnia 1944 r. symbolizuje tragiczny i nierozerwalny splot losów polskich obywateli - wyznania mojżeszowego oraz katolików. A tak przyszły los Warszawy określał Heinrich Himmler na "konferencji" w październiku 1944 r., powołując się na rozkaz Hitlera: "to miasto ma całkowicie zniknąć z powierzchni ziemi i służyć jedynie jako punkt przeładunkowy dla transportu Wehrmachtu. Kamień na kamieniu nie powinien pozostać. Wszystkie budynki należy zburzyć aż do fundamentów. Pozostaną tylko urządzenia techniczne i budynki kolei żelaznych".

W swym obłędzie specjalna ekipa Niemców szczegółowo i metodycznie udokumentowała w fotografiach i filmach proces burzenia Warszawy i egzekucji ulicznych jej mieszkańców "ku przestrodze innym narodom"! Dziś te materiały posłużą jako jeden z twardych dowodów na szkody i krzywdy wyrządzone Polsce, jej obywatelom i mieszkańcom Warszawy.

Reparacje wojenne, reprywatyzacja, ustawa 447

Gorączka polityczna, która charakteryzuje okres przed następującymi szybko po sobie wyborami do Parlamentu Europejskiego, Sejmu i Senatu oraz na urząd Prezydenta RP nie pozostawia najmniejszych złudzeń: nie da się oddzielić od siebie kwestii polskich reparacji wojennych od uporządkowania stosunków własnościowych (tzw. ustawa reprywatyzacyjna), a także potencjalnych odszkodowań związanych z mieniem bezspadkowym po obywatelach państw europejskich pochodzenia żydowskiego (Ustawa 447 uchwalona przez Izbę Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych, ang.: Justice for Uncompensated Survivors Today lub w skrócie: JUST Act), skutecznie podnoszonym w kampanii przez polityków Kukiz'15 i kandydatów z list Konfederacji.

Stanowisko Prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego nie pozostawia w spornych kwestiach najmniejszych wątpliwości: "Przypisuje się nam niemieckie zbrodnie, rolę w trakcie II wojny światowej dokładnie odwrotną od tej, którą odgrywaliśmy. Byliśmy pierwszymi, którzy stanęli do walki z bronią w ręku, a próbuje się z nas zrobić sojuszników Hitlera. Próbuje się stwierdzić, że Polska ma w związku z II wojną światową jakieś zobowiązania finansowe. Otóż proszę Państwa tak - są zobowiązania finansowe wobec Polski i wobec Polaków. Polska żadnych zobowiązań nie ma, zarówno z punktu widzenia prawa, jak i z punktu widzenia elementarnej moralności i przyzwoitości. To nam należy zapłacić. To nam niektórzy na zachód od polskich granic są winni może nawet ponad bilion dolarów. My nie jesteśmy nikomu nic winni".

Wtóruje mu premier rządu Mateusz Morawiecki: "Są ludzie, narodowości na świecie, państwa, które domagają się od Polski odszkodowań za czasy, kiedy Polacy byli mordowani przez Niemców. Czy potomkowie tych pomordowanych mają dziś komuś coś oddawać? To byłby świat postawiony na głowie. Nie ma zgody rządu PiS na taką niesprawiedliwość".

Dynamika i temperatura sporu politycznego wskazuje, że pierwszym wspólnym krokiem winno być uspokojenie nastrojów i rzeczowa dyskusja zarówno w Polsce jak i na forum międzynarodowym dotycząca reparacji wojennych, których Polska nie uzyskała od Niemiec, mimo, że poniosła największe straty zarówno materialne jak i ludzkie podczas II Wojny Światowej. Podstawowym pozostaje fakt, że Państwo Polskie w czasie trwania wojny nie współpracowało w żaden sposób z nazistowskimi Niemcami, przeciwnie Polacy ustanowili rząd na uchodźstwie i walczyli na wszelkich możliwych frontach: od powietrznej bitwy o Wielką Brytanię w 1940 r. , wzgórza Monte Casino we Włoszech, Belgię, Holandię po powstania w Warszawie i... Wał Pomorski. Świadectwem i symbolem gorzkiej prawdy o czasach okupacji niemieckiej jest tragiczny los rodziny Ulmów, upamiętniony w Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej w województwie podkarpackim. Cała polska rodzina wraz z dziećmi i ciężarną matką została bestialsko wymordowana przez Niemców za ukrywanie i pomoc Żydom. Polska składała ofiarę krwi również po wojnie, kiedy żołnierze wyklęci stawali zbrojnie przeciw władzy komunistycznej. Czy los Polski, również ten powojenny nie powinien być wyrzutem sumienia dla społeczności międzynarodowej i jeszcze jednym argumentem za szybkimi reparacjami wojennymi od Niemiec i uporządkowaniem wszelkich kwestii spornych w duchu obowiązującego prawa, prawdy i pojednania między narodami?

Czy zestawienie danych ekonomicznych dotyczących PKB per capita Niemiec, Izraela i Polski, które wyniosły w 2018 r. odpowiednio 48, 42 i 15 tysięcy dolarów na osobę (dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego) wskazuje na to, że polscy obywatele płacą ciągle mimo upływu czasu wysoką cenę za skutki II Wojny Światowej i dziesięciolecia władzy reżimu komunistycznego?

Jerzy Bielewicz

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: reparacje wojenne | Niemcy | reprywatyzacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »