Rafał Woś: Duch Jaśminy krąży nad Hołownią
Na polu gospodarczym Polska 2050 Szymona Hołowni to dziś najbardziej anachroniczny element koalicji "uśmiechniętej Polski". Na ich tle nawet Donald Tusk i Lewica Czarzastego wyglądają supernowocześnie.
Co starsi górale pamiętają może czasy, gdy Szymon Hołownia nie był jeszcze marszałkiem, który uwolnił Sejm od barierek (zanim jeszcze je tam przywrócił). To było jeszcze zanim Szymon zapłakał rzewnymi łzami nad sponiewieraną konstytucją RP (i na długo zanim sam zaczął traktować ją jak niegdyś PiSowcy). Mówię o czasach, gdy Hołownia i jego macher od politycznego PR Michał Kobosko zaprezentowali politycznego bota o nazwie Jaśmina. Tak było. Nie kłamię. Jaśmina miała zrewolucjonizować polską politykę i wprowadzić ją wreszcie w XXI wiek. Chodziło o to, że aplikacja miała zastąpić Polsce 2050 refleksję programową (po co marnować na to czas?) i wypluwać odpowiedzi na kluczowe kwestie polityczne zgodne z aktualnymi preferencjami politycznymi Polek i Polaków. Niestety, połączenie niezbyt rozgarniętej apki ze skomplikowaną materią demokratycznej codzienności zakończyło się spektakularną klęską. Zaś Hołownia i Kobosko szybko Jaśminę wysłali tam, gdzie jej miejsce. Czyli do kosza na pulpicie ich komputera stacjonarnego.
Coś z ducha Jaśminy jednak w Polsce 2050 pozostało. Chodzi o kompletny brak programu, a nawet zarysu programu. Oczywiście nie musi to być zarzutem. Politycy powinni - co do zasady - zostawiać wiele drzwi niedomkniętymi. Po co odstraszać wyborcę. Niech sobie wierzy, że myślimy to, co on ma nadzieję, że myślimy. Może nie będzie nigdy konieczności wyjaśniania tego wszystkiego do końca. Może nigdy nie trzeba się będzie opowiedzieć, czy się jest za tym czy jednak za owym.
Niestety, gospodarka to jest jednak poważna sprawa. Tu trzeba się opowiedzieć, czy się jest za wyższą czy niższą składką zdrowotną. Albo za ekspansją fiskalną czy jednak za równoważeniem budżetu państwa. Rzeczy komplikują się zaś niemożebnie, gdy trzeba iść do rządu i - o niebiosa - podejmować te decyzje. Wtedy zaczynają się schody. I właśnie to przytrafiło się Polsce 2050 Szymona Hołowni. Zaczęło się od nieszczęsnej ustawy wiatrakowej firmowanej przez ich kandydatkę na ministrę klimatu Paulinę Hennig-Kloskę. Wtedy okazało się w całej rozciągłości, że w miejsce nieistniejącego programu wchodzi ochoczo lepka rączka lobbysty. Ona zawsze i wszędzie próbuje się wciskać w polityczne sprawy. Ale brak programu tworzy idealne warunki dla takiego lobbingu. Efektem był totalny kolaps oraz interwencja Donalda Tuska, który kazał schować ustawę do szuflady. Gdzie siedzi do dziś.
Drugim dzwonkiem ostrzegawczym był Ryszard Petru na listach partii. Hołownia przedstawiał to jako część genialnego planu zajęcia miejsca się losem wyklętego polskiego przedsiębiorcy. Spójrzmy jednak na rezultaty. Oto Polska 2050 jest n-tą polską partią, która puszcza oko do "naszych kochanych" przedsiębiorców (pokażcie mi kto nie chce!). Z kolei ci wyborcy, którym zdawało się, że Trzecia Droga z udziałem Hołowni będzie faktycznie trzecią drogą między paleoliberalizmem Tuska a kryptosocjalizmem Kaczyńskiego zawyli z bólu. Zamiast powiewu nowoczesności dostali miazmaty Nowoczesnej i szkielet Leszka Balcerowicza w szafie.
Hennig Kloska jako ministra klimatu to też przedziwny konstrukt. Konia z rzędem temu, kto dostrzeże logikę w jej polityce dotyczącej kwestii ekologiczno-energetycznych. Zamiast jakichkolwiek śladów spójności mamy tu raczej obrażanie się na dziennikarzy, którzy ośmielają się wypominać ministerstwu, że firmuje podwyżki rachunków za energię. Plus inne przedziwne akcje. Na przykład niedawne wystąpienie ministry funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej Nałęcz w temacie wieku emerytalnego. Najpierw polityczka od Hołowni mówi, że trzeba go - oczywiście - podnieść. Robi się szum, więc politycy od Hołowni zaczynają się prześcigać w deklaracjach, że żadnego podwyższania wieku emerytalnego nie będzie. Zmuszony do powtórzenia tego przekazu dnia zostaje nawet zmuszony Paweł Wojciechowski - obecnie ekspert ekonomiczny Polski 2050 - który każdemu, kto choć odrobinę ogarnia temat, znany jest jako autor niezliczonych wypowiedzi na temat... konieczności podwyższenia wieku emerytalnego. W końcu sama Pełczyńska mówi, że to co mówiła wcześniej wcale powiedziane nie było. I tak to się u Hołowni kręci.
Wszystko razem tworzy obrazek dość groteskowy. Polska 2050 to dziś Smerf Ważniak idący za rękę z nieodżałowaną Jaśminą. Chcą być brani śmiertelnie poważnie, ale w gruncie rzeczy sami nie bardzo wiedzą czego oni w ogóle chcą.
Rafał Woś
Autor felietonu wyraża własne opinie i poglądy.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.