Raport: Co tak naprawdę myślą kasjerzy o zakazie handlu w niedziele? Sprawdzili to badacze
Jak wykazało badanie platformy TakeTask, 56 proc. pracowników sieci handlowych pozytywnie ocenia ograniczenie niedzielnej sprzedaży. Tak uważa 69 proc. tych, którzy są rodzicami. To samo zdanie ma 38 proc. bezdzietnych osób.
Jednocześnie 46 proc. wszystkich respondentów obawia się obniżenia zarobków, a 38 proc. - pogorszenia godzin pracy. Szersze poparcie dla wchodzącej w życie ustawy występuje w małych i średnich miastach. Tam wyraża je 63 proc. kasjerek i kasjerów, podczas gdy w dużych aglomeracjach - 52 proc. Według ekspertów, różnica wynika m.in. z silniejszego przywiązania do tradycyjnego świętowania niedzieli w mniejszych ośrodkach miejskich. Niemniej, aż 43 proc. pytanych ekspedientów wolałoby otrzymać dwa i pół razy wyższą stawkę godzinową, zamiast wolnego siódmego dnia tygodnia.
38 proc. respondentów zdecydowanie uważa, że zakaz handlu w niedziele jest dla nich dobrym rozwiązaniem. 18 proc. zgadza się z powyższym twierdzeniem. 16 proc. nie ma na ten temat opinii. 12 proc. zaprzecza temu, a 16 proc. stanowczo odrzuca taki pogląd, że wprowadzana zmiana jest pozytywna. Jak zauważa prof. Henryk Domański z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, praca sprzedawcy w sieci handlowej nie jest zbyt atrakcyjna, ani prestiżowa. Nie wymaga też wysokich kwalifikacji. Jest nudna i męcząca. Prawdopodobnie znaczna część ekspedientów przychodzi do swojego miejsca zatrudnienia z przymusu, bo nie znajduje innych możliwości zarobkowania. Dlatego też, zdaniem większości kasjerów, ustawa jest dla nich korzystna.
- Ludzie, którzy wychowują dzieci, chcą mieć wolne niedziele, bo w ten dzień ich pociechy nie idą do szkoły, ani do przedszkola. Mogą więc spędzić z nimi czas. Ponadto znakomita większość pracowników handlu to kobiety. W dość tradycyjnym polskim społeczeństwie powszechne jest przekonanie, że opieka nad dziećmi to głównie ich sprawa. Dlatego, według badania, aż 16 proc. rodziców popiera to rozwiązanie, a 53 proc. wyraża to w sposób zdecydowany. Tylko 13 proc. nie ma zdania na ten temat. Zaledwie 7 proc. jest przeciwnych, a 11 proc. wykazuje stanowczy opór. Ta mniejszość może mieć na względzie np. wyjątkowo trudną sytuację materialną, a być może są to odpowiedzi mężczyzn pracujących w handlu - mówi prof. Janusz Hryniewicz z Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych.
Z kolei Sebastian Starzyński, prezes platformy TakeTask, zaznacza, że osoby bezdzietne mogą czasem bardziej potrzebować wolnego dnia w tygodniu, niż w weekend. Wówczas wszystkie urzędy, jak również zakłady lecznicze są otwarte. Można też zrobić zakupy bez kolejek, jakie są np. w soboty. Dlatego entuzjazm w tej grupie jest mniejszy. 17 proc. zdecydowanie popiera zakaz handlu w niedziele, 21 proc. uważa to za dobre dla siebie rozwiązanie. I 21 proc. ma do tego obojętny stosunek. 19 proc. sprzeciwia się temu, a 23 proc. jest stanowczo niezadowolonych.
- W badaniu respondenci z małych i średnich miast częściej deklarowali poparcie dla wchodzącej w życie ustawy. W sumie było 63 proc. zwolenników, 21 proc. niezdecydowanych i 16 proc. przeciwników. Wysoka aprobata w mniejszych ośrodkach może wynikać z bardziej konserwatywnych poglądów i chrześcijańskiego traktowania niedzieli jako dnia świętego. W dużych aglomeracjach takie podejście jest mniej widoczne. Tam łącznie 52 proc. pozytywnie oceniało wprowadzany zakaz. 14 proc. nie wiedziało, co ma odpowiedzieć. Natomiast 34 proc. było na nie - informuje Mateusz Zaremba z Uniwersytetu SWPS.
W sumie 66 proc. badanych uważa, że będzie miało więcej czasu dla siebie, rodziny i znajomych. 14 proc. nie posiada na ten temat wyrobionej opinii. 21 proc. nie zgadza się z powyższym stwierdzeniem. Wśród osób, które mają dzieci, 76 proc. kasjerów podziela powyższy pogląd, 11 proc. go odrzuca, a 13 proc. jest niezdecydowanych. 52 proc. bezdzietnych respondentów przewiduje dla siebie ww. zysk, 15 proc. wstrzymuje się od oceny, a 33 proc. ma inne zdanie.
- Kasjerzy będą mieć więcej wolnego czasu i będą mogli go poświęcić sobie, rodzinie czy przyjaciołom. Zajmowanie się dziećmi to obowiązek i przymus, w odróżnieniu od kontaktów ze znajomym. Chęć odbywania spotkań towarzyskich w słabszym stopniu wpływa na opinie pracowników sieci handlowych. Z tego powodu m.in. bierze się fakt, że dla respondentów mających potomstwo jest to rozwiązanie bardziej korzystne - dodaje ekspert z Polskiej Akademii Nauki.
Natomiast prezes Starzyński zwraca uwagę na to, że osoby bezdzietne mogą spotkać się z większą liczbą znajomych i częściej korzystać z różnych form rekreacji. Mają też wyższy dochód na jedną osobę w rodzinie. Wyjście do siłowni lub na basen jest tak samo atrakcyjne w każdym dniu tygodnia. Zwykle okazuje się tańsze i spokojniejsze poza weekendem, gdy nie ma kolejek. Zatem ocena niepracującej niedzieli jest wyraźnie związana z tym, jak i z kim respondent spędza czas. Lokalizacja nie ma większego znaczenia. W małych i średnich ośrodkach miejskich łącznie 68 proc. osób uważa, że zyska więcej czasu. 24 proc. nie zgadza się z tym, a 8 proc. nie ma zdania. W dużych aglomeracjach powyższy pogląd podziela w sumie 65 proc. respondentów, 16 proc. pozostaje bez opinii, a 19 proc. jest przeciwnych.
- Posiadanie dzieci jest zmienną, która w przypadku zatrudnienia determinuje podejście do wymiaru godzin. Jeżeli czas pracy nie pokrywa się z ich obecnością w szkole lub przedszkolu, to trzeba im zapewnić opiekę. Gdyby rozbić wiek potomstwa na dwie grupy, tj. do 12. roku życia i powyżej, to zapewne wśród kasjerów, mających młodsze pociechy, poparcie dla zakazu handlu w niedziele byłoby jeszcze wyższe, niż to, które wykazało badanie - przewiduje Mateusz Zaremba.
37 proc. wszystkich respondentów nie ma nic przeciwko pracy w niedziele. 20,5 proc. jest niezdecydowanych. 42,5 proc. nie odpowiada taka sytuacja. Osoby mające dzieci zdecydowanie nie chcą pracować w ten dzień. Wśród nich 53 proc. łącznie jest na nie, 21 proc. wstrzymuje się od oceny, 26 proc. jest na tak. Bezdzietni respondenci twierdzą odwrotnie. 54 proc. nie przeszkadza spędzanie niedzieli w pracy, 27 proc. sprzeciwia się temu, a 19 proc. nie wie, co odpowiedzieć na zadane pytanie. Powyższe dane są kolejnym potwierdzeniem tego, że ludzie bezdzietni odniosą mniejsze korzyści z wprowadzanego zakazu.
- W małych i średnich miastach bardziej tradycyjne podejście do życia przekłada się na negatywny stosunek do pracy w niedziele. Takie stanowisko reprezentuje tam 47 proc. osób. Dla porównania, w dużych aglomeracjach 40 proc. kasjerów ma ten sam pogląd. Przeciwne zdanie wyraża 34 proc. mieszkańców mniejszych miejscowości i 39 proc. ludzi pracujących w większych ośrodkach - podaje Sebastian Starzyński.
Łącznie 38 proc. respondentów obawia się trybu wprowadzenia pracy w soboty do północy lub w poniedziałki od wcześniejszych godzin, niż dotychczas. 41 proc. nie podziela tego lęku. 21 proc. nie wie, co o tym powiedzieć. Wśród rodziców 41,5 proc. wykazuje zaniepokojenie i dokładnie tyle samo nie boi się powyższego zagrożenia, a 17 proc. nie ma na ten temat zdania. Jeśli chodzi o osoby bezdzietne, to 33 proc. ma ww. obawy, 40 proc. nie stresuje się tym, a 27 proc. jest niezdecydowanych.
- Dla rodziców zmiany godzin pracy na nocne są większym problemem, niż dla osób bezdzietnych, dlatego ich obawy są nieco większe. Natomiast mała różnica w deklaracjach jest związana z tym, że większość matek i ojców umie sobie radzić w takich sytuacjach, prosząc kogoś o pomoc. Ludzie, nieposiadający potomstwa, postrzegają to głównie jako własną niewygodę. Ale też byliby niezadowoleni np. z tego, że sobotniego wieczoru nie spędzą z bliską osobą lub ze znajomymi - ocenia Starzyński.
35 proc. mieszkańców małych i średnich miast boi się gorszych godzin pracy. 52 proc. nie podziela takiej opinii, a 13 proc. jest niezdecydowanych. Natomiast w dużych aglomeracjach 40 proc. przejawia powyższą obawę, 35 proc. nie ma takiego lęku, a 25 proc. jest niezdeklarowanych. Powyższe wyniki można wyjaśnić w ten sposób, że w mniejszych ośrodkach kasjerzy często mieszkają dosyć blisko sklepów, w których pracują. Natomiast w dużych aglomeracjach większy odsetek osób może pokonywać dłuższą drogę do pracy. W bardzo późnych lub we wczesnych godzinach oznaczałoby to konieczność korzystania z nocnej komunikacji miejskiej.
- Trzeba zauważyć, że około połowa badanych obawia się utraty części zarobków w związku z zakazem handlu w niedziele. Może się to zdarzyć, ale znaczna część rodziców i tak woli mieć więcej czasu dla dzieci, nawet za cenę uszczuplenia domowego budżetu. Skłonność do takiego poświęcenia należy określić mianem konformizmu rodzinnego. Jednak, jak podkreślam, takie niebezpieczeństwo jest tylko potencjalne. Natomiast zysk, związany z dodatkowym czasem dla najbliższych, jest gwarantowany - stwierdza prof. Hryniewicz.
Prawie połowa wszystkich badanych, czyli 46 proc., obawia się, że przez zakaz handlu w niedziele będzie mniej zarabiać. 37 proc. nie ma takich obaw. 17 proc. nie potrafi tego ocenić. Wśród osób, które mają dzieci, taki strach podziela 49 proc. Natomiast 34 proc. nie boi się tego, a 17 proc. jest niezdecydowanych pod tym względem. 41,7 proc. bezdzietnych respondentów lęka się o obniżenie swoich zarobków. Tyle samo osób myśli odwrotnie, a 16,6 proc. nie ma zdania na ten temat. Obawa wśród rodziców o mniejsze zarobki jest naturalnie większa, gdyż oni odpowiadają nie tylko za swój byt.
- 37 proc. mieszkańców mniejszych ośrodków martwi się ograniczeniem swoich zarobków, w związku z wprowadzeniem wolnych od pracy niedziel. 18 proc. nie umie ocenić tej sytuacji. 45 proc. nie ma powyższych obaw. Natomiast w dużych miastach aż 50 proc. boi się zmniejszenia swoich dochodów. 16 proc. jest niezdecydowanych, a 34 proc. nie odczuwa lęku o pogorszenie swojej sytuacji. Przeważnie mamy do czynienia z odwrotnymi wynikami badań, tj. większe poczuje zagrożenia występuje w mniejszych miejscowościach. Być może taka jest charakterystyka tej próby, a nie całej badanej populacji - komentuje socjolog z Uniwersytetu SWPS.
Zamiast wolnej niedzieli, 43 proc. wszystkich respondentów wolałoby otrzymać dwa i pół razy wyższą stawkę godzinową. 29 proc. nie chciałoby takiej zmiany. Natomiast 28 proc. nie ma zdania na ten temat. Jednak, w opinii Sebastiana Starzyńskiego, wielu osobom trudno jest wskazać jednoznaczną ocenę, ponieważ zakaz handlu już wprowadzono. Ludzie mieli więcej czasu, aby to przemyśleć. O podwyżce nie ma mowy, więc mało kto poświęca czas na analizę takiej opcji. Łatwiej jest opowiedzieć się za pewną zmianą, niż za propozycją bardziej skomplikowaną i niemożliwą do wprowadzenia ze względów politycznych.
- Mając do wyboru wolną niedzielę albo pracę za większe pieniądze, spory odsetek wybrałby to drugie rozwiązanie. To również potwierdza założenie, że kasjerzy generalnie nie lubią swoich obowiązków. Jednak zmuszą się do nich i zrezygnują z czasu wolnego w weekend, gdyby więcej im za to zapłacono. W małych i średnich miastach 37 proc. zgodziłoby się na to i tyle samo osób odmówiłoby. 26 proc. jest niepewnych. W dużych ośrodkach 46 proc. wyraża poparcie dla powyższej możliwości, 25 proc. neguje taki pomysł, a 29 proc. nie wie, co ma powiedzieć - zaznacza prof. Domański.
Większe poparcie dla wyższej stawki godzinowej jest wśród osób bezdzietnych. Aż 50 proc. opowiada się za lepiej płatną pracą. 23 proc. nie popiera tego pomysłu, a 27 proc. nie ma własnego zdania. Podwyżka jest pozytywnie oceniana przez 38,5 proc. pracujących rodziców. 33 proc. ma na ten temat negatywną opinię, a 28,5 proc. pozostaje obojętnych.
Badanie zostało wykonane w niedzielę, 18 lutego br. przez agentów platformy TakeTask, którzy przeprowadzili bezpośrednie wywiady z osobami zatrudnionymi w sieciach handlowych. Analizą objęto 20 miast, w tym 8 dużych aglomeracji, m.in. Katowice, Poznań, Warszawę i Wrocław. W grupie małych i średnich ośrodków znalazł się np. Olsztyn, Tarnów, Toruń i Sulejów. W każdym sklepie odpowiedzi udzielił tylko jeden respondent. W sumie zbadano 118 pracowników, z których 70 to rodzice, a 48 - osoby bezdzietne.