Rąsia, buzia, klapa, goździk
Był Dzień Czynu Partyjnego, Hutnika, Nauczyciela, Górnika - łącznie w kalendarzu Polski Ludowej widniało ponad trzydzieści takich uroczystości. Centralne miejsce zajmował w nim Dzień Kobiet.
To, co się tego dnia działo można porównać tylko z brazylijskim karnawałem w socjalistycznym wydaniu. "Trybuna Ludu" już od połowy lutego informowała o czynach i wyzwaniach podejmowanych w zakładach pracy dla uczczenia Międzynarodowego Dnia Kobiet, jak Polska długa i szeroka. 8 marca Anno Domini 1950 odbywał się w imię hasła rzuconego przez Ligę Kobiet: "Proletariuszki miast i wsi! Zacieśniajcie sojusz robotniczo-chłopski". Sądząc po liczbie urodzin - na świat przyszedł wówczas jeden z pierwszych roczników powojennego boomu demograficznego - hasło trafiło na podatny grunt.
2 tys. opon rowerowych
Z "gorącym przyjęciem szerokich mas kobiecych" spotkał się pomysł współzawodnictwa. Koło Gospodyń Wiejskich w Klimkówce w powiecie sanockim zapowiedziało zwiększenie obszaru zasiewów buraka cukrowego, lnu i ziemniaków. Natomiast członkinie Ligi Kobiet przy fabryce wyrobów gumowych "Semperit" w Krakowie "podjęły zobowiązanie dodatkowego wyprodukowania 2 tys. sztuk opon rowerowych". W tyle nie pozostał oddział obcasów deklarując, że wykona ponad normę 130 kg tych elementów obuwia.
Na wyniki kolektywu składała się ciężka praca jednostek. Czesława Dominek z kopalni im. Józefa Stalina wraz z brygadą wypłukała o 0,1 proc. więcej kamienia z węgla niż dotychczas. Towarzyszka Alina Arendt z zakładów A-52, zobowiązała się podnieść swoją normę produkcyjną o 10 proc., a podniosła o 12 proc. W zdumienie wprawiła wszystkich tow. Bochowska z tej samej fabryki, która w lutym wyrobiła 170 proc. planu. Nikt, nawet kierowniczka działu, nie potrafił wytłumaczyć tego fenomenu: wszak wydajność maszyny na której pracowała przodownica nie mogła kręcić się szybciej... a jednak.
Tak uroczyście MDK obchodzono jeszcze tylko dwa razy: w 1951 i 1952 r. W następnym roku Dnia Kobiet w ogóle się nie było...
120 uderzeń na minutę
Jeszcze 3 marca "Trybuna Ludu" opublikowała odezwę KC KPZR do kobiet radzieckich, "natchnionych ideami Stalina" pracujących ofiarnie na rzecz ustroju, który na zawsze wyzwolił je z "okropności jarzma kapitalistycznego". Trzy dni później cały postępowy świat zamarł "w trwodze i bólu"na wieść, że serce Słońca Narodów bije w rytmie 120 uderzeń na minutę, ciśnienie krwi waha się od 220 do 120, oddech - 36 na minutę jest "nieprawidłowy, z periodycznymi dłuższymi przerwami". W końcu stało się najgorsze - 7 marca "przestało bić serce wodza ludzkości - Wielkiego Stalina".
Bolączki i troski dnia codziennego
W pierwszych latach Polski Ludowej MDK, wbrew nazwie, nie był świętem kobiet, lecz władzy ludowej, która tego dnia przyjmowała hołdy od proletariuszek wdzięcznych za to, że mogą żyć w najlepszym z ustrojów. "KC PZPR " czytamy w oficjalnym komunikacie z 1950 r. " jest głęboko przekonany, że kobiety polskie będą nadal rozszerzać swe zdobycze i wzmagać świadomy udział w budownictwie socjalizmu". Frontowa retoryka zelżała po październiku '56 r., kiedy wyszło na jaw, że jedyną zdobyczą, jaką może pochwalić się proletariuszka, są dwa etaty - w fabryce i w domu - oraz odstany w kolejce kilogram słoniny.
Na fali październikowych przemian z wolna docierało do świadomości decydentów, że zgrzebny kombinezon roboczy nie jest szczytem marzeń kobiety. Nowy ton stopniowo wkradał się do sprawozdań z corocznych oficjałek. Spotkania wciąż odbywały się w "serdecznej i bezpośredniej atmosferze" a władza przypominała o osiągnięciach "na niwie równouprawnienia", ale delegatki po raz pierwszy oprócz swoich osiągnięć, zaczęły mówić o "bolączkach i troskach dnia codziennego". Pomimo przesunięcia akcentów bez zmian pozostały obowiązki obywatelki: praca na rzecz budowy ustroju i wychowywanie obrońców ojczyzny i budowniczych socjalizmu.
Obyśmy żyli w lepszych czasach
Obraz kobiety w oficjalnej propagandzie niewiele zmienił się po objęciu władzy przez Edwarda Gierka, chociaż I sekretarz twierdził, że w PRL "dokonały się ogromne, zasadnicze wręcz zmiany w rysach portretu kobiety polskiej". W gruncie rzeczy poza rozdęciem do niebywałych rozmiarów obchodów MDK wszystko pozostało po staremu. "Tradycyjnym zwyczajem" - jak pisała "Trybuna", I sekretarz KC w serdecznej i bezpośredniej atmosferze rozmawiał z kobietami, a te mówiły o swoich bolączkach itd.
Propagandowy balon pękł z hukiem na początku lat 80., kiedy stało się jasne, że władza poniosła porażkę na odcinku "dalszego ulepszania życia kobiet". MDK w marcu 1981 r. upłynął bez fanfar, wręczania kwiatów i przypinania orderów. "Nie było pustych słów na temat doniosłego trudu pracownicy, gospodyni i żony, solennych zapewnień, że już zaraz na każdym odcinku będzie lepiej" - pisała smutno "Trybuna".
Po raz pierwszy w historii Polski Ludowej władze nie wystosowały tradycyjnego komunikatu z życzeniami i nie zaprosiły przodujących przedstawicielek kobiet do Belwederu. Szef rządu i sekretarz KC Wojciech Jaruzelski i Stanisław Kania odwiedzili natomiast siedzibę Ligi Kobiet, gdzie odbyło się spotkanie w "bardzo skromnej scenerii, w atmosferze odpowiedzialności za każde słowo, w wyciszonym mocno tonie".
Tradycję spotkań w Belwederze wznowiono w następnym roku.
W 1985 r. władza odeszła od szablonu oficjałek i postanowiła osobiście sprawdzić co u społeczeństwa płci żeńskiej słychać. 8 marca I sekretarz zwykłym pociągiem udał się "z niespodziewaną wizytą" do łódzkich włókniarek ("a nie mówiłam, że jak sprzątają, to znaczy, że ktoś ważny przyjedzie" - zanotowała "Trybuna" wypowiedź jednej z pracownic). Na spotkaniu Jaruzelski wysłuchał skarg kobiet na drożyznę i kolejki, po czym w ramach tradycyjnych życzeń powiedział: "obyśmy żyli w lepszych czasach". "Oby jak najszybciej" - odpowiedziały włókniarki.
Buźka, rąsia, kwiatek
"Rąsia, buzia, klapa, goździk" - śmiał się z ceremoniału państwowych oficjałek Jan Pietrzak. Nie inaczej było przy okazji obchodów Dnia Kobiet. Jak kraj długi i szeroki odbywały się uroczyste akademie, przedwieczornice i wieczornice, w trakcie których składano serdeczne życzenia i dekorowano zasłużone obywatelki i towarzyszki.
Początkowo MDK nie wiązał się jednak z żadnymi korzyściami materialnymi dla "jubilatek". Dopiero po dojściu Gomułki do władzy oprócz wyrazów uznania i szacunku upowszechnił się zwyczaj wręczania przez dyrekcje zakładów pracy "drobiazgów", czyli najczęściej pary rajstop lub kosmetyków. Z kolei państwo zaczęło fundować tzw. "trwałe upominkami". W ramach tych ostatnich Huta "Baildon" przekazała swoim pracownicom... ubrania robocze.
Worek z trwałymi prezentami rozwiązał się w epoce gierkowskiej. "Pożyteczny upominek" mieszkańcom stolicy przygotował PSS Społem, otwierając nowy zakład garmażeryjny. Pracownicom Wielkopolski, jak donosiła prasa, sporo radości sprawił prezent w postaci szatni przyzakładowych, łaźni i stołówek. Kobiety w Łodzi otrzymały natomiast "piękny prezent" - kurs wiedzy praktycznej organizowany przez miejscowy dom kultury.
Tego szczególnego dnia "wiele wyrazów serdeczności" okazywały swoim współtowarzyszom męska część załogi i dyrekcje zakładów. Romantycznie 8 marca zaczynał się w "Stomilu" Grudziądz, gdzie fabryczna orkiestra witała przychodzące na swoją zmianę pracownice. Ciekawy upominek odebrały panie zatrudnione w FSC Starachowice, które otrzymały cegiełkę na Fundusz Rozwoju Ligi Kobiet, wartości 10 zł. Należność potrącono przy najbliższej wypłacie.
Na kilka dni przed 8 marca do sklepów trafiała większa niż zwykle ilość masy towarowej. "W tym tygodniu duży wybór spódnic damskich" - informował Dom odzieżowy "Kameleon" we Wrocławiu. Miejski Handel Detaliczny artykułami kulturalnymi składając życzenia wszystkim paniom, zachęcał panów do odwiedzenia sklepów MHD.
Jak daleko można zajść w spódnicy
Przez długie lata propaganda przekonywała, że nikt nie zrobił dla równouprawnienia kobiet tyle co kraje demokracji ludowej. Władza ludowa "stale rozszerzała zdobycze kobiet", ułatwiając awans "chłopkom i proletariuszkom". Do panteonu postępowych kobiet, w którym obok Konopnickiej, Orzeszkowej propaganda komunistyczna umieściła również Hankę Sawicką, trafiały zwykłe robotnice np. również Genowefa Kuc, przodownica pracy w PGR. Na liście aktywistek, zadającym kłam wielowiekowym uprzedzeniom chlubne miejsce zajęła obywatelka Sołecka, która pierwsza "rzuciła wyzwanie teoryjkom o budownictwie jako dziedzinie wyłącznie dla mężczyzn".
Kobiety trafiły na budowy, do biur na dyrektorskie i ministerialne stanowiska. "Kierowca w spódnicy to już dzisiaj nie shocking" - pisała prasa. Z czasem zaczęto jednak przyznawać, że na odcinku równouprawnienia zaczyna szwankować. Na początku lat 80. Trybuna opublikowała raport zatytułowany "Jak daleko można zajść w spódnicy". Wyszło na to, że nie daleko, nawet, jeśli zamieni spódnicę na dżinsowe spodnie.
Nieudana reaktywacja
Tradycje spotkań z okazji MDK próbował wznowić prezydent Aleksander Kwaśniewski, zapraszając 8 marca 2000 r. do Belwederu warszawskie policjantki. Nie doszło ono jednak do skutku, ponieważ Marek Biernacki, minister spraw wewnętrznych nie udzielił na nie zgody. Zaproponował natomiast, by prezydent odwiedził policjantki na komisariatach.
Bezimienni żołnierze rewolucji
Nie zwyciężylibyśmy bez kobiet - bezimiennych żołnierzy rewolucji - powiedział Lenin i ufundował święto, z którym do dzisiaj nie wiadomo co zrobić. Dnia Kobiet nie wymyślili jednak komuniści. Ufundowały go sobie same kobiety na zjeździe socjalistek w Kopenhadze 1910 r., ale to Lenin uświęcił ten dzień, odwołując się zresztą do innych tradycji. Dzień Kobiet został ustanowiony na pamiątkę wielkiej demonstracji mieszkanek Petersburga, zorganizowanej 8 marca 1918 r.
W Polsce pod tą datą przez wiele lat obchodzono dzień błogosławionego Wincentego Kadłubka. Z kalendarza został usunięty dopiero w 1948 r.
Eugeniusz Twaróg