Rekrutacja na studia będzie tańsza?
Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego postanowiło ukrócić zapędy uczelni. W tym roku po raz pierwszy od kilku lat nie wzrośnie maksymalna wysokość opłaty rekrutacyjnej - informuje "Dziennik Polski".
Według gazety, minister chce też przekonać uczelnie, aby od jednego kandydata pobierały tylko jedną opłatę, niezależnie od tego na ile kierunków startuje. Zwykle maksymalna wysokość opłaty rekrutacyjnej jest co roku wyższa o kilkanaście złotych. W 2006 r. na kierunkach artystycznych wzrosła jednak aż o 65 zł.
W tym roku podwyżek nie będzie. Zgodnie z projektem ministerialnego rozporządzenia (nie jest ono jeszcze podpisane, ale rzeczniczka ministerstwa zapewnia, że nie powinno się zmienić), najwięcej - maksymalnie 150 zł - zapłacą kandydaci na kierunki artystyczne oraz na architekturę i urbanistykę, a także architekturę wnętrz. Opłata w maksymalnej wysokości 100 zł będzie obowiązywać osoby ubiegające się o przyjęcie na kierunki, gdzie testowana jest sprawność fizyczna kandydata. Wszyscy pozostali zapłacą nie więcej niż 85 zł.
Ostateczna decyzja w sprawie wysokości opłaty należy do rektorów szkół wyższych. Nie mogą oni zażądać od kandydata więcej niż określi minister, mogą jednak wziąć mniej. Problem w tym, że z tej możliwości korzystają bardzo rzadko. W ubiegłym roku w Uniwersytecie Jagiellońskim opłata rekrutacyjna była zaledwie o 5 zł niższa niż ta zaproponowana przez ministerstwo.
- Uczelnie zrobiły sobie z opłaty rekrutacyjnej niemałe źródło dochodu - twierdzi Ewa Kafarska, rzeczniczka Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego.