Robert Gwiazdowski: Przed wyborami rząd też będzie musiał coś dać ludziom

- Od wielu lat obowiązuje zasada, że jak politycy mogą przekupić wyborców za ich własne pieniądze, a nie za swoje, to będą to robić. Populizm będzie narastał w Polsce, tak jak narasta we wszystkich krajach świata. Ludzie zapomną o tym co dziś obiecują politycy i dlatego przed najbliższymi wyborami w Polsce rząd też będzie musiał dać coś ludziom - ocenił Robert Gwiazdowski, adwokat i prof. Uczelni Łazarskiego podczas zorganizowanego przez Interię Biznes spotkania "Czy populizm zwyciężył?" w ramach Twitter Spaces.

- Zabawne jest to, że epatujemy ostatnio pojęciem populizm prawicowy, a tak naprawdę populizm pojawił się na tzw. lewicy. Różnic zasadniczych, jeśli chodzi o ekonomię, w tym nie ma. Różnice są w sferze polityczno-obyczajowej. Populizm prawicowy to różne hasła socjalne, okraszone hasłami narodowymi i religijnymi, a lewicowy to różne hasła socjalne okraszone hasłami internacjonalistycznymi i antyreligijnymi - podkreślił Gwiazdowski.

Zdaniem felietonisty Interii Biznes "500 plus na pierwsze dziecko, obniżka wieku emerytalnego, 13. emerytura, zapowiedź 14. emerytury to są działania absolutnie populistyczne".

Reklama

- Ale to opozycja domagała się 500 plus na pierwsze dziecko. A PiS się zgodził. Kolejne pomysły zależą od wewnętrznych sondaży partyjnych. Moim zdaniem te badania pokazują, że ludzie boją się inflacji, dlatego Donald Tusk jeździ po całej Polsce i opowiada o drożyźnie. To co zrobią politycy, zależy od tego co będą sądzić ludzie i jak będzie łatwiej ich przekupić żeby zagłosowali tak jak powinni zagłosować w najbliższych wyborach parlamentarnych, które nie wiadomo kiedy będą - podkreśla Gwiazdowski.

Czy banki są złe? I co z tym WIBOR-em?

- Banki są złe, mówię o tym od wielu, wielu lat. Żyjemy w paradygmacie ekonomicznym, w którym banki są najważniejsze, a ludzie mniej ważni. To się zaczęło w 1989 r. Przypomnę ustawę o nadzwyczajnych regulacjach stosunków kredytowych, która była sprzeczna nawet z obowiązującą wtedy konstytucją stalinowską. Ale nikt się takimi rzeczami nie przejmował. Wiadome było, że ustawa uprzywilejowująca banki w stosunku do zwykłych kredytobiorców przyniesie negatywne konsekwencje. 

- Co do WIBOR-u - to znowu - banki są sobie winne, bo przecież banki nie handlują ze sobą, nie pożyczają pieniędzy, bo ich nie potrzebują, mają zaś obligacje państwowe. Nie potrzebny jest im zastrzyk gotówki, więc z WIBOR-em dzieje się coś dziwnego. Ale ja banki trochę rozumiem. Jak banki ludzi oszukiwały - amerykańskie, szwajcarskie manipulowały LIBOR-em - to banki zaczęły się odkuwać i pojawili się np. frankowicze. Było kwestią czasu kiedy banki zaczną korzystać ze swojej uprzywilejowanych pozycji wobec innych klientów. Pisałem o tym.

Zbyt niskie oprocentowanie lokat?

- Ciekawe jak rząd może się dobrać do wysokości oprocentowania lokat? Rząd może wpłynąć jedynie na wybór zarządów PKO BP i Banku Pekao. Banki nie potrzebują lokat. Po co mają podnosić oprocentowanie, skoro są zalane pieniędzmi, które Skarb Państwa razem z NBP i BGK "nadrukował" jeszcze w trakcie pandemii. Więc po co im lokaty?

Pomóc czy nie kredytobiorcom?

- Wszystko zależy o tego, jaki to będzie program. W odróżnieniu od opozycji rząd może coś zrobić, ale co może zrobić rząd, co nie wywróci gospodarki? W sytuacji, w której najważniejsze są rynki finansowe to za bardzo nie można drażnić banków, albo niszczyć, bo skąd rząd weźmie pieniądze na następne pożyczki - sam dla siebie? Może drukować pieniądze, ale to mu nic nie da w walce z inflacją. Więc bank centralny będzie musiał jeszcze bardziej podnosić stopy kredytowe.

- W bankach pojawiły się pieniądze dzięki operacji finansowego ratowania gospodarki przez rząd, NBP, BGK. Więc banki zaczęły konkurować o udzielenie kredytów, które są źródłem dochodów. Jak się okazało , że kredyty we frankach mogą być unieważniane, banki zaczęły udzielać kredytów w złotych.

Kolejne tarcze anty?

- Dowcip polega na tym, że zaczęło się od tarczy antycowidowej i ona była właściwym posunięciem, skoro rząd zabronił wychodzenia ludziom do pracy i zamknął część branż. Tak trzeba robić. Nasz problem polega na tym, że rząd od 2016 r. zapycha rynek pieniędzmi.

- Kolejne pomysły zależą od wewnętrznych sondaży partyjnych. Moim zdaniem te badania pokazują, że ludzie boją się inflacji, dlatego Donald Tusk jeździ po całej Polsce i opowiada o drożyźnie. To co zrobią politycy zależy od tego co będą sądzić ludzie i jak będzie łatwiej ich przekupić żeby zagłosowali tak jak powinni zagłosować w najbliższych wyborach parlamentarnych, które nie wiadomo kiedy będą.

- Z całą pewnością nie zostaną odwołane te tarcze, które są. Jeżeli wybory byłyby na jesieni, to tarcze zostaną odwołane na wiosnę.

Populizm będzie hodowany na rosnącej inflacji?

- Tak mi się wydaje. Jestem klasycznym liberałem, staram się dostrzegać jednostkę. Ludzie dostaną po głowie, kredytobiorcy na pewno. Gdyby łagodniej zwiększały się raty to ludzie nie doznaliby takiego szoku poznawczego, nie rezygnowaliby masowo z zaciągania kredytów.

- Rząd się nie dał przekonać, że pierwszym odruchem podatnika jest przerzucanie wyższych kosztów (związanych z Polskim Ładem) na innych. W tej inflacji 12,3 proc. jest po trochę także "podatek Polski Ład".

Niższy wiek emerytalny to także przykład populizmu?

- W 2011 r. ówczesny premier Szwecji przekazał, że Szwedzi będą musieli pracować do 75. roku życia. Podobnie jest i w Polsce. Cały problem z reformą emerytalną w Polsce jest taki, że jak wprowadzano reformę w 1999 r. oszukano ludzi mówiąc im, że będą mieli wyższe emerytury. Tylko wina została przerzucona na OFE.

- Platforma Obywatelska zaczęła podnosić wiek emerytalny za wolno i za późno. Wtedy trzeba było powiedzieć, że będziemy podwyższali wiek emerytalny dla tych, którzy jeszcze tego wieku nie widzą (są młodzi - red.). Trzeba było wolniej wprowadzać go w życie, ale trzeba było.

- Działania PiS w tym zakresie? To czysty populizm. Z jednej strony dotrzymali obietnicy, ale mogło też chodzić o to, żeby (szybciej - red.) przegonić sędziów. Zrobiono jednak głupotę obniżając wiek emerytalny.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Mieszkanie: prawo czy towar?

 Więc żeby poprawić sytuację na rynku mieszkaniowym trzeba by zrobić wiele rzeczy dawno temu. Dziś starania o poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym przypominają walkę z inflacją: trzeba było wcześniej zacząć walkę, podnosić stopy, albo przynajmniej pogrozić palcem.

- Jak się pojawiły pierwsze pieniądze w pandemii na rynku to prezes NBP, zwłaszcza autor książki o Schumpeterze powinien wyjść i powiedzieć, że jak rząd zacznie wprowadzać poluzowanie covidowe, to my zaczniemy podwyższać stopy procentowe. Prezesi banków centralnych mają dwa instrumenty: pierwszym podstawowym jest to co oni mówią, nie to co oni robią. To co robią to drugi instrument. Trzeba było zacząć od mówienia, a potem podnosić lekko stopy, wtedy one nie musiałyby frunąć w kosmos.

- Z mieszkaniem plus jest podobnie - trzeba było zmienić prawo 20 lat temu. Sytuacja, w której w większości dużych miast mamy grunty rolne to jest sytuacja absurdalna. Podobnie jak brak planów zagospodarowania. Tu chodzi o większą podaż gruntów, liberalizację prawa budowlanego.

- Zwróćmy uwagę, że te "śmieszne" kawalerki, które nazywa się apartamentami, ktoś jednak kupuje.

Czy w Polsce powinien obowiązywać podatek katastralny?

- Tak, powinien. Ale nie jako kolejny podatek obok tych, które istnieją, tylko wprowadzany po to, żeby mniej opodatkować pracę.

- Mieszkanie, w którym człowiek jest zameldowany, do pewnej wartości, powinno być z podatku zwolnione, ale jak ktoś ma 5 mieszkań na wynajem, to powinien płacić.

Spotkanie prowadził Paweł Czuryło

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: inflacja | Emerytura | wybory
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »