Robotnicy są już pod domami bogaczy!
Aktywiści reprezentujący robotników i amerykańską klasę średnią przybyli w czasie weekendu pod domy milionerów z AIG, którzy mieszkają w mieście Fairfield (amerykańska ekstraklasa) w stanie Connecticut. Odwiedzono Haasa i Polinga.
Potem przeniesiono się do miasta Wilton, gdzie jest siedziba oddziału produktów finansowych AIG. Wznoszono okrzyki "Pieniądze dla potrzebujących, nie dla chciwców".
Nie byłoby protestów w komunistycznym stylu (zorganizowany dojazd autobusami), gdyby nie wypłata premii dla menedżerów podupadłej ubezpieczalni uczyniona z funduszów pomocowych państwa. Wypłata 165 mln dolarów... Prokuratura zarzuca, że wypłacono o 53 mln USD więcej, niż wcześniej informowano władze. AIG odrzuca to jako pomówienie. Cała nowojorska firma dostała od rządu 182,5 mld USD i jest teraz w 80 procentach państwowa.
Protestujący żądali zwrotu pieniędzy i przeznaczenia ich na pomoc dla potrzebujących oraz wprowadzenia specjalnego podatku dla rodzin zarabiających 500 tys. USD rocznie i więcej. Użalano się nad swoim losem - gospodyń domowych, bezrobotnych kierowców, z grożącym bankructwem i opuszczeniem domów. W desperacji proszono innych o pomoc. Argumentowano, że bogaci muszą dzielić się z biednymi swoimi pieniędzmi. W ubiegłym tygodniu wiadomość o wysokich wypłatach dla kierownictwa AIG obiegła cały świat a w USA wywołała wściekłość, niektórym premiowanym grożono nawet śmiercią.
Tymczasem premie wypłacone przez American International Group Inc. były zgodne z prawem i umowami o pracę. Dopiero w ostatnich dniach, post factum, Kongres obłożył te wypłaty 90-procentowym podatkiem. Kierownictwo AIG wezwało wszystkich premiowanych, którzy dostali więcej niż 100 tys. USD, do zwrotu połowy tej wypłaty. Sprawa niewątpliwie znajdzie epilog w sądzie. Wszak prawo nie działa wstecz... Najlepsi zarządzający już opuszczają tę firmę.
KOMENTARZ
Od dzielenia się bogatych z biednymi swoimi pieniędzmi już niedaleko do przymusowego dzielenia się bogatych z biednymi swoimi pieniędzmi czyli zabierania. To rewolucja, w której giną ludzie. Biedni już są pod domami bogaczy. Wcześniej nie podejrzewano, że nowa rewolucja nadejdzie ze Stanów Zjednoczonych.
Krzysztof Mrówka, Interia.pl