Ropa będzie droga do końca wojny
Wojna Rosji z Ukrainą to wyższe ceny surowców, a przez to wyższa inflacja i osłabienie światowego wzrostu wskutek zakłóceń w łańcuchach dostaw. Economist Intelligence Unit podwyższył prognozę inflacji dla świata do ponad 6 proc. na ten rok, a globalną prognozę wzrostu ściął o 0,5 pkt do 3,4 proc. Dla Europy obniżył o 1,9 pkt do 2 proc.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc
Według analityków Economist Intelligence Unit wojna wpłynie na światową gospodarkę w krótkim terminie poprzez trzy główne "kanały": sankcje finansowe nałożone na Rosję, ceny surowców oraz zakłócenia w łańcuchach dostaw. Wpływ sankcji na globalną gospodarkę będzie ograniczony, choć silnie uderzą one w Rosję. Ale za to wpływ drożejących surowców będzie bardzo silny.
Ceny towarów mogą podskoczyć z kilku powodów. Pierwszy z nich to obawy o ciągłość dostaw, drugi - zniszczenia fizycznej infrastruktury produkcyjnej oraz transportowej, a trzeci to sankcje. Analitycy EIU zakładają, że Unia Europejska nie wprowadzi zakazu importu ropy i gazu z Rosji. Mimo to ceny ropy, gazu, metali nieszlachetnych i zbóż mocno wzrosną.
Według EIU, ceny ropy pozostaną powyżej 100 dolarów za baryłkę tak długo, jak będzie trwała wojna. Choć Unia nie nałożyła sankcji na gaz i ropę, to niektórzy handlarze ropą unikają kupowania jej w Rosji w obawie o skutki sankcji nałożonych na transakcje finansowe z rosyjskimi podmiotami lub też z powodów wizerunkowych.
Ceny gazu wzrosną jeszcze przynajmniej o połowę po tym, jak w zeszłym roku skoczyły pięciokrotnie. W Europie mijająca zima była łagodna, ale w miarę jak zbliżać się będzie kolejna powstaną obawy, czy zapasy nie są za małe i czy dostawy będą wystarczające.
Ceny metali nieszlachetnych, jak aluminium, tytan, pallad, nikiel, których dużym producentem jest Rosja, także odnotują skoki cen. One też pozostaną one na szczytowych poziomach póki nie skończy się wojna.
Wzrosną też ceny pszenicy, kukurydzy, jęczmienia i rzepaku, gdyż Ukraina i Rosja odpowiadają za ponad jedną czwartą światowego handlu pszenicą, co daje 12 proc. kalorii zjadanych na całym świecie. Jeśli nastąpią zakłócenia w transporcie handlowym na Morzu Czarnym, zwiększy to jeszcze presję na ceny zbóż.
Wyższe ceny surowców będą napędzać globalną inflację w tym roku i być może w przyszłym. EIU przewidywał, że globalna inflacja dojdzie do poziomu prawie 6 proc. w tym roku, ale teraz oczekuje się, że ta granica zostanie przekroczona. Banki centralne znajdą się w trudnej sytuacji bo rozpoczęły zacieśnianie polityki pieniężnej, ale wojna spowoduje niepokój o dynamikę i trwałość ożywienia po pandemii.
- Naszym zdaniem Rezerwa Federalna i Europejski Bank Centralny nie zmienią swoich planów zacieśniania polityki pieniężnej. Spodziewamy się jednak, że tempo zmniejszenia bilansu Fed będzie mniej agresywne niż sugerowane, a zmniejszanie może zostać przesunięte jeśli nastąpiłyby znaczne zawirowania na rynku - powiedziała Agathe Demarais, dyrektor ds. globalnych prognoz w EIU cytowana w raporcie.
Powstałe w wyniku pandemii zakłócenia w łańcuchach dostaw pogłębią się wskutek możliwego zniszczenia części infrastruktury transportowej w tym szlaków kolejowych, ale także ograniczeń w tranzycie przez Rosję, choćby ze względu na reputację lub bezpieczeństwo. Uderzy to w dostawy do Europy z Chin, gdyż część tamtejszych zwiększyła przewozy lądowe przez Rosję bo były alternatywą dla frachtu morskiego i lotniczego podczas pandemii.
Transport lotniczy pomiędzy Azją a Europą zostanie utrudniony z powodu decyzji państw Unii o zamknięciu ich przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów i ładunków i retorsji ze strony Rosji. Przed pandemią ok. 35 proc. światowych ładunków było transportowanych drogą lotniczą, a z tego ok. połowa była przewożona samolotami pasażerskimi.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Przewóz towarów statkami przez Morze Czarne jest już niemożliwy po decyzji Ukrainy o zamknięciu żeglugi handlowej i ograniczeniu przez Turcję tranzytu przez cieśninę Bosfor. Sytuacja ta będzie miała znaczący wpływ na dostawy zboża tranzytem przez porty ukraińskie, rosyjskie, a być może także bułgarskie i rumuńskie - twierdzą analitycy EIU.
Wskutek wojny Rosja i Ukraina doświadczą w tym roku głębokiej recesji. Załamanie handlu z Rosją spowoduje silne gospodarcze skutki w takich krajach jak Litwa, Łotwa i inne z Europy Wschodniej. Państwa Unii doznają szoku energetycznego, zakłóceń w łańcuchach dostaw oraz w handlu.
- W związku z tą sytuacją EIU zrewiduje prognozę wzrostu dla Europy w 2022 roku do ok. 2 proc. wobec naszej poprzedniej prognozy 3,9 proc. Oczekuje się, że wzrost w strefie euro wyniesie w tym roku 3,7 proc., w porównaniu z poprzednią prognozą EIU na poziomie 4 proc. Korekty w dół perspektyw wzrostu gospodarczego w Europie spowodują również rewizję prognozy globalnego wzrostu o 0,5 punktu procentowego do około 3,4 proc. z 3,9 proc. poprzednio - powiedziała Agathe Demarais.
Wojna może mieć też liczne dalekosiężne skutki. EIU przewiduje, że pogłębi i przyspieszy zmiany następujące już po wybuchu pandemii i wcześniejszych wojnach handlowych pomiędzy USA a Chinami. Łańcuchy dostaw będą skracane, nastąpi reshoring produkcji. Widoczne już w tej chwili kłopoty koncernów motoryzacyjnych pogłębią się i przyspieszą decyzję, żeby zamawiać półprodukty od lokalnych dostawców. Wojna pociągnie za sobą zwiększanie zapasów przez producentów ale także inwestycje w rozwój nowych sieci dostawców. Inwestycje te mogą być także wspierane przez rządy.
Wojna wymusi na rządach zwrócenie uwagi na bezpieczeństwo energetyczne i żywnościowe.
Niektóre kraje, w tym Niemcy prowadzą już politykę zmniejszania spożycia mięsa i popularyzacji białka zastępującego mięso. Tymczasem w Unii ok. 60 proc. zbóż przeznaczane jest na paszę dla zwierząt. Zdaniem analityków EIU polityka odchodzenia od schabowego pomoże osiągnąć cele zrównoważonego rozwoju oraz zmniejszenie emisji metanu. Wszystko to otworzy możliwości dla firm zajmujących się technologiami spożywczymi oraz produkcją alternatywnego białka spożywczego.
Pierwszym efektem wojny było poszukiwanie dywersyfikacji dostaw energii, jak np. zapowiedziane przez Niemcy inwestycje w terminale do importu skroplonego gazu. Na pewien czas nastąpi na pewno recydywa węgla i atomu, a plany zamknięcia energetyki atomowej i węglowej zostaną w wielu krajach odłożone. Tak naprawdę jednak energetyka ze źródeł odnawialnych jest przyszłością i wojna to jeszcze mocniej uświadomiła.
Wojna pośrednio pogłębi jednak dysproporcje w transformacji energetycznej między krajami rozwiniętymi i rozwijającymi się. Gospodarki wschodzące będą nadal inwestować w wytwarzanie energii z paliw kopalnych, a kraje rozwinięte, obciążone dodatkowo wydatkami zbrojeniowymi, będą miały trudności ze wsparciem transformacji energetycznej w krajach ubogich pomimo złożonych w tym zakresie deklaracji finansowych.
Sankcje finansowe nałożone na Rosję mogą przyspieszyć przejście z systemu opartego na dolarze amerykańskim na systemy finansowe interoperacyjnych walut cyfrowych banku centralnego (CBDC). Wiele krajów- w tym Chiny - może obawiać się, że instrument sankcji finansowych w pewnym momencie może zostać wobec nich użyty, w związku z czym będą chciały uciec od zależności od systemu walutowego kontrolowanego przez Zachód i widocznej już teraz skuteczności sankcji finansowych.
W końcu wojna pokazała, że technologia stała się geopolityczna. O ile w wojnie handlowej USA-Chiny sankcje technologiczne koncentrowały się na konkretnych firmach, w tej ostatniej Zachód wprowadził powszechną kontrolę eksportu do jednego kraju - Rosji. Okazało się, że dostęp do technologii tworzy przewagę konkurencyjną krajów. Odcięcie od tego dostępu może dany kraj pogrążyć nawet w cywilizacyjnej zapaści.
Ale wojna w całej pełni ukazuje też drugi aspekt kluczowo ważny dla technologii. Internet może stać się mniej globalny, a bardziej "narodowy". Chiny już używają państwowej "zapory" by ograniczyć dostęp do treści z globalnej sieci, a taki środek wprowadza teraz Rosja. Może to doprowadzić do "splinternetu", w którym "narodowe" systemy są całkowicie oddzielne i nie są przenikają się ze sobą.
Nawet jeśli do tego nie dojdzie, to generalnie bitwa toczyć się będzie miedzy USA, które chcą zachować wielostronny model zarządzania internetem (czyli otwarty, zdecentralizowany i komercyjny) oraz Chinami, które chcą modelu "cybersuwerenności", czyli zamkniętego, scentralizowanego i kierowanego przez państwo.
Raghuram Rajan, były prezes Banku Indii, a obecnie profesor finansów na Uniwersytecie w Chicago, autor słynnej książki "Linie uskoku" o przyczynach globalnego kryzysu finansowego, przestrzega przed możliwymi negatywnymi skutkami słusznej odpowiedzi Zachodu na agresję Rosji. Zerwanie globalnych łańcuchów dostaw, zahamowanie światowego handlu, zaostrzenie kontroli technologii, separacja przepływów kapitałowych i Internetu może - jego zdaniem - doprowadzić do "bałkanizacji" globalizacji. A to także zakończyłoby erę globalnej dystrybucji dobrobytu.
Jacek Ramotowski
***