Ropa tańsza po obaleniu Chaveza
Wiadomości o obaleniu prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza spowodowały zdecydowany spadek cen ropy na światowych rynkach.
Dostawy z tego kraju były ostatnio ograniczone z powodu strajku pracowników państwowego koncernu naftowego Petroleos de Venezuela. Teraz na rynku pojawi się więcej ropy- oceniają analitycy z Londyjskiej Giełdy Kontraktów Terminowych (LIFFE), na której w piątek baryłka Brent z dostawą w maju kosztowała 24,60 USD. Najbardziej mogą się cieszyć Amerykanie, którzy sprowadzali najwięcej wenezuelskiej ropy. Znacznie mniej powodów do zadowolenia ma OPEC, Analitycy uważają, że jego wpływ na kształtowanie się cen na rynku może się niedługo zdecydowanie zmniejszyć.
Wenezuela jest trzecim co do wielkości producentem ropy wśród krajów kartelu. Jest też jednym z najbardziej zdyscyplinowanych członków. Przekraczanie ustalonych kwot eksportowych jest w OPEC nagminne. W marcu Wenezuela wyeksportowała tylko 2 proc. więcej niż powinna zgodnie z ustaleniami kartelu (swoją kwotę przekroczyła nawet najbardziej zdyscyplinowana Arabia Saudyjska) ale nie zawsze było tak dobrze. Jeszcze w 1997 roku ten kraj w ogóle nie przejmował się zobowiązaniami i przekraczał swoje limity o 50 proc. tą sytuację zmieniło przyjście Chaveza, z jego pomocą kartel przezwyciężył kryzys z 1998 roku, kiedy ceny spadły poniżej poziomu 10 USD za baryłkę. Chavez zamknął kraj przed zagranicznymi koncernami, za jego rządów wydobycie ropy spadło (w latach 1987-1997 wzrosło ono dwukrotnie). W efekcie nawet przy uruchomieniu pełnych mocy Wenezuela mogłaby produkować mniej niż przed 4 laty - to jeden z podstawowych zarzutów, które dziś stawiają mu nowi przywódcy. Nie ma wątpliwości, że szybko zmienią przyjęty przez niego kurs.
Chavez był błogosławieństwem dla OPEC - oceniają analitycy. Kiedy Wenezuela popierała politykę kartelu ciągnęła za sobą innych, kiedy ją lekceważyła - nikt z członków nie traktował jej poważnie. Jego odejście jest prawdziwym ciosem dla OPEC.