Ropa: Zobaczymy 80 dol. za baryłkę?
Jeśli konflikt między Stanami Zjednoczonymi a Iranem zaostrzy się, ropa może drożeć do 80 dol. za baryłkę. Gdyby jednak nie doszło do większych zakłóceń, niewykluczony jest nawet spadek cen surowca - oceniają eksperci. O wszystkim zdecyduje polityka.
Notowania ropy po ostatnich wzrostach nieco się uspokoiły. W wyniku zabójstwa irańskiego generała Kasema Sulejmaniego wyraźnie wzrosły, z ok. 66 dol. za baryłkę do 71 dol. za baryłkę. Tyle płacono za ropę w poniedziałek 6 stycznia. We wtorek baryłka kosztuje nieco powyżej 68 dol.
Co będzie dalej - trudno przesądzić. Wszystko zależy od tego, czy konflikt będzie narastał, czy też nastąpi jego wygaszanie. Część ekspertów rynkowych uważa, że cena ropy może rosnąć do 80 dol., jeśli nastąpi odwet Iranu. Rynki obawiają się, że Irańczycy mogliby zaatakować instalacje naftowe, przeprowadzić ataki rakietowe w Arabii Saudyjskiej, atakować tankowce w Zatoce Perskiej czy blokować transport w Cieśninie Ormuz.
Analitycy Commerzbanku obawiają się, że gdyby Irak pogrążył się w chaosie, zagrożona mogłaby być produkcja nawet 4 mln baryłek ropy dziennie. A tak dużej luki nie mogłaby wypełnić nawet Arabia Saudyjska.
Ale pojawiają się też na rynku spokojniejsze głosy. Eksperci wskazują, że OPEC ma jeszcze pewien zapas mocy, jeśli chodzi o produkcję ropy. Wyższe ceny surowca mogłyby też spowodować zwiększenie wydobycia na polach w USA.
Goldman Sachs ocenia, że wobec braku poważnych zakłóceń w dostawach, ryzyko cenowe spadnie w najbliższych tygodniach. Przekonuje, że obecne poziomy są nieuzasadnione i przekraczają wartość godziwą, wyliczoną przez bank na ok. 63 dol. za baryłkę.
Will Sungchill Yun, analityk rynków towarowych w VI Investment Corp, wskazuje, że teraz rynki wychodzą z ostatniego szoku i uważnie śledzą wydarzenia na Bliskim Wschodzie. W sytuacji braku rozwoju konfliktu na linii USA-Iran mogą pozostać stabilne.
Sulejman zginął wraz z Abu Mahdi al-Muhandis, jednym z dowódców proirańskiej milicji w Iraku, na międzynarodowym lotnisku w Bagdadzie w czwartek w nocy. Dokonanie ataku potwierdziły Stany Zjednoczone.
Sulejmani był jednym z najbardziej wpływowych polityków i wojskowych w Iranie i na Bliskim Wschodzie. Odpowiadał m.in. za operacje Iranu za granicą, zaangażowany był też w konflikty zbrojne w Syrii i w Iraku. Jak podają media, stał na czele irańskiego wywiadu, był też uznawany za jednego z najbardziej zręcznych i niezależnych wojskowych. Pogrzeb generała był wielką manifestacją. Żegnały go setki tysięcy Irańczyków. We wtorek podczas pogrzebu wybuchłą panika, co najmniej 40 osób zostało stratowanych na śmierć, ponad 200 zostało rannych. W związku z tragedią uroczystości przełożono.
W niedzielę władze Iranu ogłosiły, że wycofują się z umowy nuklearnej. Iran zapowiedział, że nie będzie przestrzegał ograniczeń związanych ze wzbogacaniem uranu oraz z badaniami w tym obszarze. Jednocześnie przedstawiciele kraju zastrzegli, że utrzymają współpracę z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej. Przekonywali, że mogą wycofać się z tej decyzji, jeśli USA zniosą nałożone na Iran sankcje. Zapewniono, że kraj jest otwarty na rozmowy z partnerami europejskimi.
Choć pojawił się też głos irańskiego wiceministra spraw zagranicznych Abbasa Arakcziego, który oświadczył, że Iran jest gotów powrócić do pełnego poszanowania umowy nuklearnej zawartej w 2015 r., nie podając jednak żadnych warunków.
Iran mówi otwarcie, że rozważa różne scenariusze zemsty. Do tej pory w Najwyższej Radzie Bezpieczeństwa Narodowego dyskutowano 13 scenariuszy.
Również Irak podjął pewne działania. Rozpoczął prace przygotowawcze zmierzające do usunięcia z kraju wojsk amerykańskich.
Sytuacji nie łagodzi amerykański prezydent Donald Trump, który za pośrednictwem Tweetera wrzuca na rynek kolejne komunikaty. Wcześniej pisał, że jeśli Iran zaatakuje Amerykanów lub ich aktywa, Stany Zjednoczone uderzą w 52 irańskie cele, w tym ważne dla irańskiej kultury miejsca oraz w sam Iran.
Łagodzić tę wypowiedź musiał szef Pentagonu Mark Esper, który tłumaczył, że amerykańskie wojsko nie naruszy praw konfliktu zbrojnego i nie uderzy w miejsca ważne dla irańskiej kultury. A niszczenie miejsc ważnych dla kultury jest uznawane za zbrodnię wojenną.
Monika Borkowska