Rosjanie szykują odwet za embargo i limit cen ropy. Zaproponują swój pułap?

Unijne embargo na rosyjską ropę i wprowadzenie limitów cenowych na surowiec z Rosji stawiają Moskwę w trudnej sytuacji. Ta jednak nie zamierza stać z założonymi rękami. Przedstawiciele rosyjskich władz informują, że odpowiedzą na działania Zachodu. Trwają prace nad różnymi scenariuszami. Według informacji medialnych, w grę wchodzi m.in. wprowadzenie maksymalnego pułapu różnicy między ceną ropy Brent a Urals.

Rosja zapowiadała, że nie uzna pułapu cenowego na rosyjską ropę, który uzgodniły UE, G7 i Australia. Przedstawiciele tamtejszych władz oświadczyli, że to działanie zaburzające mechanizmy rynkowe.

Dmitrij Pieskow, sekretarz prasowy prezydenta Rosji, poinformował, że szykowane są działania odwetowe. Według nieoficjalnych informacji medialnych, na razie rozważane są trzy opcje. Pierwsza to zakaz eksportu do państw, które przyłączą się do mechanizmu pułapu cenowego, w tym również przez pośredników. Druga - zakaz zawierania kontraktów, w których kupujący żądałby wpisania pułapu cenowego. Trzeci scenariusz polega na ustaleniu przez Rosję maksymalnego pułapu zniżki ropy Urals względem ropy Brent, powyżej którego sprzedaż byłaby zabroniona.

Reklama

Sprzedawać, czy nie sprzedawać?

Zakaz eksportu do krajów uznających cenę maksymalną miałby ograniczony zasięg rażenia. Kraje unijne wprowadziły już bowiem embargo na rosyjską ropę sprowadzaną drogą morską. Zostają jeszcze co prawda wolumeny przesyłane ropociągiem Drużba. Jednak pułap cenowy tych kontraktów nie dotyczy. Otwartym pozostaje, jak Rosjanie podeszliby do kwestii przesyłu ropy tą drogą.

Niewielkie ilości ropy sprowadza Australia, ropę z projektu Sachalin-2 kupuje też Japonia w ramach kontraktu długoterminowego. Japonia do jesieni 2023 r. będzie mogła kupować surowiec po cenach rynkowych. Gdyby faktycznie Rosja realizowała swoje zapowiedzi, musiałaby ściąć dostawy także do Tokio, co nie do końca ma uzasadnienie ekonomiczne.

- Dlaczego mielibyśmy odciąć dostawy ropy do Japonii realizowane po cenach rynkowych, przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości? Ponadto projekty Sachalin przyczyniają się do dobrobytu regionu Sachalin. Myślę, że pierwsza opcja jest irracjonalna - skomentował tę propozycję Aleksiej Gromow, dyrektor ds. energii w Instytucie Energetyki i Finansów, cytowany przez rosyjski portal "Wzgljad".

Drugi scenariusz, zakazujący zapisywania w kontraktach pułapu ceny niezależnie od kraju nabywcy, dotyczyłby przede wszystkim handlowców. Duże firmy pośredniczące w handlu mogłyby żądać wpisanie takiego punktu do umowy. Ruch Rosji byłby wyprzedzający.

Możliwe stałe dyskonto między Urals a Brent

Trzeci pomysł to wyznaczenie maksymalnej różnicy między ropą Urals a Brent. W ostatnich miesiącach różnica ta wynosiła 20-30 dol. na korzyść surowca Brent. Gromow ocenia, że najlepiej byłoby ustalić poziom dyskonta w procentach, proponuje 15-20 proc. dyskonta wobec ceny światowej. Podkreśla, że byłoby to korzystne dla rosyjskich firm, które nie musiałyby targować się z kontrahentami. Zawsze mogłyby powołać się na prawo rosyjskie, które zabrania im sprzedawać surowiec z wyższymi rabatami. Choć z drugiej strony jest obawa, że klienci już zawsze domagaliby się maksymalnego dyskonta, z górnej granicy widełek.

Gromow bierze pod uwagę, że w wyniku recesji w przyszłym roku popyt na ropę może spaść. To przełożyłoby się na zniżkę cen surowca. Gromow podkreśla, że odpowiedź Rosji powinna być na tyle ostrożna, by nie postawić rosyjskiego sektora naftowego w trudnej sytuacji. Uważa on, że Rosja powinna skoncentrować się na stworzeniu równoległej, własnej infrastruktury finansowo-logistycznej, która zagwarantowałaby samowystarczalność koncernów i uniezależniłaby sektor od zachodnich pośredników.

A może uderzyć w dostawy paliwa jądrowego?

Ale pomysłów wśród rosyjskich ekspertów jest więcej. Siergiej Kondratiew, zastępca kierownika Wydziału Ekonomicznego Instytutu Energetyki i Finansów w rozmowie z gazeta.ru wskazuje, że Rosja w odpowiedzi na działania Zachodu mogłaby ograniczyć podaż wrażliwych surowców.

- Na przykład kraje UE są w dużym stopniu uzależnione od dostaw paliwa jądrowego z Rosji, niektórych rodzajów metali, które są potrzebne do funkcjonowania sektora przemysłowego - mówił. Poza tym Moskwa mogłaby wprowadzić swój "pułap cenowy" dla tego typu surowców. - Kraje UE ustaliły cenę maksymalną ropy naftowej poniżej ceny rynkowej, podczas gdy Federacja Rosyjska może ustalić cenę maksymalną tego samego paliwa jądrowego powyżej ceny rynkowej. Oni mają zniżkę, my mamy premię - podpowiada Kondratiew.

Mniej więcej jedna czwarta dostaw paliwa jądrowego do Europy pochodzi z Rosji. Tamtejsze paliwo trafia głównie na Węgry, do Słowacji i Bułgarii, czyli do krajów, które używają reaktorów konstrukcji radzieckiej.

Cena spada, na wodach zator

Na razie rynki mierzą się z wyzwaniami. Po wprowadzeniu limitu cenowego firmy ubezpieczające tankowce nie mogą ubezpieczać statków przewożących rosyjską ropę, jeśli nie została ona sprzedana w ramach wyznaczonego pułapu. Turecki urząd morski zapewnił, że będzie dalej blokować tankowce, które nie posiadają odpowiednich dowodów pełnego ubezpieczenia. Urząd nazwał to "rutynową procedurą". Ta wydłuża jednak proces, w efekcie dochodzi do blokady statków płynących przez tureckie cieśniny. Obecnie w kolejce na przeprawę Bosfor jest już 20 jednostek.

Przedstawiciele strony rosyjskiej liczą, że embargo na rosyjskie węglowodory przyspieszy wzrost cen na rynkach. Nie wiadomo tylko, co będzie działo się ze światową gospodarką. Na razie wszystko wskazuje na to, że przed nami globalna recesja. Schłodzenie rynków oznacza spadek popytu m.in. na ropę. A to z kolei wyraźny sygnał, że można oczekiwać spadku cen.

Ceny idą w dół. Ropa Brent notowana jest już blisko tegorocznych minimów. Kosztuje nieco ponad 76 dol. za baryłkę, tymczasem w szczycie, na początku marca, było to ok. 130 dol. Cena ropy Urals w porcie w Primorsku spadła nawet poniżej 45 dol. za baryłkę. Jest więc o ok. 30 dol. na baryłce niższa od ropy Brent.

Budżet pod presją

To z pewnością pogłębi problemy rosyjskiej gospodarki. Iwona Wiśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich pisze, że w trzecim kwartale tego roku Rosja coraz wyraźniej odczuwała negatywne konsekwencje sankcji nałożonych na tamtejszy eksport. W połowie czerwca wszedł w życie zakaz importowania z Rosji do UE znacznej części rosyjskich stali i żelaza, 10 lipca - cementu i wyrobów z drewna, a 10 sierpnia - węgla.

Coraz dotkliwiej ograniczenia te odczuwa rosyjski budżet. Zgodnie ze wstępnymi szacunkami Rosstatu, w trzecim kwartale PKB Rosji zmniejszył się o 4 proc. rdr, przy czym we wrześniu spadek się pogłębił, co było związane z obniżeniem się zarówno popytu wewnętrznego, jak i przychodów z eksportu.

"Zgodnie z aktualnymi prognozami w całym 2022 r. gospodarka Federacji Rosyjskiej może się skurczyć od 3 proc. (oceny krajowe) do 6 proc. (oceny międzynarodowe). De facto skala kryzysu gospodarczego w Rosji zależeć będzie od reakcji tamtejszego sektora naftowego na wprowadzenie 5 grudnia unijnego embarga na import rosyjskiej ropy, a także na planowane objęcie przez państwa G7 i Australię pułapem cenowym (price cap) eksportu tej ropy drogą morską do państw trzecich" - napisała Wiśniewska.

Monika Borkowska   

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ropa naftowa | Rosja | eksport | ceny ropy | sankcje UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »