Gospodarka Niemiec w odwrocie. Lipiec przynosi trzeci cios z rzędu
Nowe dane z niemieckiego urzędu statystycznego Destatis wskazują na niepokojący trend w gospodarce kraju. Niemieckie zamówienia przemysłowe spadły w lipcu o 2,9 proc. - znacznie mocniej, niż oczekiwano. To trzeci z rzędu miesiąc spadków, natomiast sektor transportowy załamał się o blisko 40 proc. Pogłębiają się obawy o przyszłość niemieckiego przemysłu i jego konkurencyjność na rynkach globalnych.
Choć jeszcze niedawno eksperci liczyli na gospodarcze odbicie u zachodniego sąsiada Polski, najnowsze dane z federalnego urzędu statystycznego Destatis pokazują coś zupełnie przeciwnego. Niemcy, przez dekady uznawane za przemysłową lokomotywę Europy, utknęły w wyraźnym spowolnieniu - i na razie nie widać z niego wyjścia.
Zachodni sąsiad Polski nadal walczy z problemami gospodarczymi. Jak podał w piątek (05.09.) Destatis, w lipcu wartość nowych zamówień w niemieckim przemyśle spadła o 2,9 proc. miesiąc do miesiąca. To znacznie głębszy spadek niż w czerwcu, kiedy zamówienia obniżyły się o 0,2 proc. Co więcej, analitycy spodziewali się umiarkowanego odbicia, tymczasem dane poszły w przeciwnym kierunku.
Największy wpływ na ten wynik miało mocne, niemal 40-procentowe załamanie w segmencie sprzętu transportowego, obejmującym samoloty, statki i pociągi. Znacząco spadły także zamówienia na urządzenia elektryczne. Niepokoi również fakt, że spadki dotknęły zarówno popytu wewnętrznego, jak i zagranicznego. Szczególnie mocno tąpnęły zamówienia z krajów strefy euro - o 3,8 proc.
Minister gospodarki Katherina Reiche, która objęła urząd w ramach nowego rządu koalicyjnego zaprzysiężonego w maju, nie kryje, że sytuacja jest poważna. "Nie potrzebujemy już więcej sygnałów ostrzegawczych, by zrozumieć, że musimy teraz działać zdecydowanie i konsekwentnie, ukierunkowując wszystkie nasze polityki na konkurencyjność" - oświadczyła, cytowana przez ASP polityk.
"Chodzi o miejsca pracy i utrzymanie zakładów produkcyjnych" - dodała Katherina Reiche. Zamówienia spadają już trzeci miesiąc z rzędu - a to, jak podkreślają ekonomiści, jest sygnał strukturalnego problemu, nie jednorazowego tąpnięcia.
Problemy niemieckiego przemysłu mają charakter systemowy. Po inwazji Rosji na Ukrainę wzrosły koszty energii, które szczególnie mocno uderzyły w energochłonny sektor przemysłowy. Dodatkowo pogarsza się globalny popyt - w szczególności na eksportowe filary niemieckiej gospodarki, takie jak maszyny, pojazdy czy technologia.
Na sytuację negatywnie wpływa także napięta polityka handlowa. Wciąż odczuwalne są skutki wojny celnej zainicjowanej przez prezydenta USA Donalda Trumpa, co ogranicza możliwości ekspansji na rynki pozaeuropejskie.
Nie wszystkie sektory jednak zwolniły. Destatis wskazuje, że w lipcu wzrosły zamówienia w przemyśle farmaceutycznym, odzieżowym, a także - co warte odnotowania - w sektorze motoryzacyjnym. Ten ostatni, mimo wieloletnich trudności i transformacji technologicznej, zanotował lokalne odbicie.
Warto wskazać, że jeszcze na początku 2025 roku analizy rynkowe wskazywały na potencjalne ożywienie. Nowy rząd kanclerza Friedricha Merza obiecywał, że powrót do wzrostu gospodarczego będzie jednym z jego głównych priorytetów. Optymizm jednak szybko ostygł. W mijającym tygodniu czołowe niemieckie instytuty ekonomiczne obniżyły swoje prognozy wzrostu na ten rok, wskazując, że gospodarka może liczyć co najwyżej na symboliczny wzrost PKB.
Ekonomista banku LBBW, Jens-Oliver Niklasch, nie pozostawia złudzeń. "Dane te pokazują, że po początkowo obiecującej wiośnie, gospodarka ponownie wrzuciła wsteczny bieg. Obecnie brakuje pomysłów, skąd mogłoby nadejść trwalsze ożywienie gospodarcze w Niemczech" - powiedział cytowany przez AFP ekonomista.
Niemcy są pod presją. Przez dekady niemiecki przemysł był symbolem stabilności, jakości i innowacyjności. Dziś jednak jego odporność zostaje wystawiona na próbę. Wysokie koszty, słabnący popyt i geopolityczne napięcia tworzą trudną mieszankę, z którą Berlin będzie musiał sobie poradzić szybciej, niż zakładał. Destatis nie pozostawia złudzeń: lipcowe dane są kolejnym ostrzeżeniem, że gospodarcza lokomotywa Europy potrzebuje pilnego przeglądu - zanim całkowicie wyhamuje.
Agata Siwek