Różowe prognozy gospodarcze dla RFN. Gdzie się podziały niemieckie lęki?

W wiosennej prognozie gospodarczej czołowi niemieccy ekonomiści prognozują znowu dobrą koniunkturę i domagają się ulg podatkowych. Gazety komentują.

Stołeczny "Die Welt" konstatuje:

"Najważniejszą przyczyną tak nieoczekiwanie silnego wzrostu gospodarczego jest nie tylko własna wydajność Niemiec, ale spadek cen ropy naftowej. Od lata 2014 ceny ropy spadły prawie o połowę. Pozytywny wydaje się jak dotąd nawet spadek kursu euro, ponieważ ceny produktów wielu eksporterów ze strefy euro stają się dzięki temu znacznie bardziej korzystne. Dlatego nie tylko Niemcy prosperują. Także wielu ich europejskim sąsiadom wychodzi to na dobre. Mimo to fatalnym byłoby, gdyby Europa spoczęła na laurach. Na słabym kursie euro i niskich cenach ropy nie może polegać. Brakuje konkurencyjnych systemów podatkowych, giętkich rynków pracy i odpornych systemów socjalnych. Kraje strefy euro mogłyby wziąć się za reformy strukturalne. Tylko w ten sposób Europa może mieć nadzieję, że także w trudniejszych czasach będzie się jej wiodło dobrze".

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT

Zdaniem dziennika "Trierischer Volksfreund" (Trewir):

"W takiej sytuacji nie jest chyba przesadą domaganie się, by przez obniżenie podatków rozkwit ten odczuli także pracownicy. Tym bardziej, że nakręcałoby to popyt wewnętrzny, co tylko by dobrze zrobiło także kulejącej koniunkturze w reszcie Europy".

"Münchner Merkur" zauważa:

"Oj, kanclerz to się nie spodoba: instytuty badań ekonomicznych domagają się w swojej prognozie obniżenia podatków. Więcej pieniędzy dla obywateli? Takiego punktu Merkel nie ma na agendzie. Najpierw trzeba uratować klimat / euro / uchodźców / budżet / drogi / Greków / piaskowego dziadka. Nic przeciwko politycznym nakazom działania. Ale polityka nie powinna też kompletnie ignorować tych, którzy płacą za to całe show. A płacą obywatele-podatnicy. To oni są tymi głupkami, którzy muszą znieść nie tylko zimną progresję i szaleństwo EBC czyli zerowe stopy procentowe i w efekcie eksplozję czynszów, ale też zmajstrowany politycznie droższy prąd, a niebawem pewnie też myto za autostrady. Czy ktoś chce się założyć, że będzie inaczej?".

Natomiast "Landeszeitung" (Lueneburg) pyta:

"Gdzie się podziały `niemieckie lęki`? Niemcy zdali się o nich zapomnieć, chociaż naokoło świat wydaje się wymykać spod kontroli. Instytuty badań gospodarczych prześcigają się w coraz to bardziej pomyślnych prognozach. Pełne portfele zleceń dziesiątkują szeregi bezrobotnych. DAX, jakby pozbawiony hamulców, porusza się w niebotycznych sferach. Obywatele mają w kieszeniach więcej pieniędzy i je też wydają. Zerowe stopy procentowe oduczają oszczędzania. Czego brakuje, to zrozumienie, że koniunktura także zobowiązuje. Akurat w kryzysie euro, na którym korzystają Niemcy. Ale także na własnym podwórku należy zabrać się nareszcie do roboty. Osobliwe, że tak bogaty kraj do tego stopnia zaniedbuje swoją infrastrukturę".

opr. Elżbieta Stasik, Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: koniunktura | gospodarka | Niemcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »