Rozpoczął się eksport zboża przez porty na Dunaju
Na wpłynięcie z Morza Czarnego do Dunaju przez rumuńskie ujście Sulina czeka kilkaset statków z ukraińskim zbożem, a żegluga tą rzeką staje się coraz trudniejsza z powodu długich kolejek - podają media w Rumunii. Dunaj po rosyjskiej inwazji na Ukrainę stał się jedną z alternatyw dla masowego transportu zboża z tego kraju.
Powołująca się na źródła w rządach Rumunii i Ukrainy bukareszteńska agencja Agerpres odnotowała, że bardzo długie, sięgające już kilkuset statków kolejki przy ujściu Sulina wynikają z faktu, że codziennie mogą nim przepłynąć z Morza Czarnego na Dunaj zaledwie cztery jednostki.
Według bukareszteńskiej telewizji Digi24 korki przy wejściu do rzeki mogą zmniejszyć się wraz z rozpoczęciem żeglugi zagranicznych statków ujściem Bystre na kanale łączącym rzekę z Morzem Czarnym.
Stacja zauważyła, że w ostatnich dniach ujście Bystre stało się miejscem kierowania na Dunaj zagranicznych statków z ukraińskim zbożem. Przypomina, że połączenie to stało się możliwe po odbiciu z rąk rosyjskich pod koniec czerwca czarnomorskiej Wyspy Węży.
Telewizja Digi24 przypomniała, że tylko w tym tygodniu ujściem Bystre przepłynęło 16 statków ze zbożem, a kolejnych 16 uda się w rejs w najbliższych dniach.
Stacja wskazała zarazem, że problemem w żegludze z ukraińskimi towarami przez Dunaj może się stać nasilająca się susza oraz szybki spadek poziomu wody w tej rzece.
16 statków towarowych przepłynęło już przez ujście Bystre na Dunaju, aby z tamtejszych ukraińskich portów rzecznych odebrać zboże, przeznaczone na eksport - poinformował w tym tygodniu we środę ukraiński wiceminister infrastruktury Jurij Waszkow.
"W ciągu ostatnich czterech dni przez ujście Bystre przepłynęło 16 statków - napisał w komunikacie Waszkow - Planujemy utrzymać to tempo".
Resort wyjaśnił, że 16 statków czeka teraz na załadunek ukraińskiego zboża w portach rzecznych na Dunaju w miastach Izmaił i Reni, których wykorzystanie stało się możliwe dzięki odzyskaniu przez Ukraińców Wyspy Węży, leżącej naprzeciwko ujścia Bystre.
Jak pisze agencja Reuters 90 kolejnych statków czeka na swoją kolej w rumuńskim kanale Sulina. Tamtędy do tej pory mogły przepływać cztery statki dziennie, ale Ukraina negocjuje z Rumunią możliwość zwiększenie tej przepustowości do ośmiu jednostek na dobę.
Jeśli ten warunek zostanie spełniony, Kijów spodziewa się, że kolejka statków zostanie rozładowana w ciągu tygodnia, a miesięczny eksport ukraińskiego zboża wzrośnie o 500 tys. ton.
Ministerstwo podało, że przed rozpoczęciem wojny ukraińskie porty morskie obsługiwały około 80 procent eksportu produktów rolnych, ale obecnie, ze względu na rosyjską blokadę na Morzu Czarnym, eksport ten jest teraz ograniczony do portów na Dunaju, linii kolejowych i dróg lądowych.
We wtorek turecki minister obrony Hulusi Akar poinformował, że w środę w Stambule odbędą się rozmowy delegacji wojskowych z Turcji, Ukrainy i Rosji w sprawie odblokowania eksportu zboża z Ukrainy przez Morze Czarne; w negocjacjach weźmie udział przedstawiciel ONZ.
Pod koniec czerwca wiceminister rolnictwa Ukrainy Taras Wysocki poinformował, że Rosjanie ukradli z okupowanych terenów Ukrainy ponad 25 proc. zasobów zboża, czyli około 400 tys. ton z 1,5 mln ton zebranych przed rozpoczęciem inwazji. Pojawiły się również doniesienia, że z Melitopola na południu kraju Rosjanie wysyłają codziennie od 30 do 50 ciężarówek ze zbożem.
Do skutków wojny na Ukrainie, które już teraz odczuwa Europa, należy dodać możliwy kryzys głodu w państwach o niskich dochodach, co wywołałoby nową falę migracji do Europy. Upały i susze wyniszczają na kontynencie ziemie uprawne. Rośnie ryzyko kolejnej fali pandemii koronawirusa i zakłóceń w łańcuchach dostawczych. Frustracja wyborców będzie coraz większa. "Nic dziwnego, że niektórzy zastanawiają się, jak długo zachodnie rządy będą w stanie zachować jedność i determinację" wobec rosyjskiej agresji - pisze Politico.eu.
"Plan głodowy Putina ma na celu wywołanie fali uchodźców z Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu, czyli regionów, które zazwyczaj karmi Ukraina. To spowoduje destabilizację Unii Europejskiej" - napisał historyk z Uniwersytetu Yale Timothy Snayder, którego cytuje portal.
Wyzwaniem dla polityków będzie zachowanie właściwej postawy wobec Rosji i nieuginanie się wobec presji Putina, przy jednoczesnym przekonywaniu wyborców, dlaczego nie należy iść na ustępstwa wobec Rosji i trzeba pogodzić się z narastającymi trudnościami - ocenia Politcio.eu.
Jeśli zaś Rosja całkiem odetnie dostawy gazu do Europy, to z nadejściem zimy rządy będą musiały stopniowo zawieszać pracę firm w sektorach, które nie mają znaczenia strategicznego, a następnie w innych branżach i w ostateczności ograniczyć ogrzewanie w budynkach mieszkalnych - wyjaśnia ekspert brukselskiego think tanku Bruegel Simone Tagliapietra.
Beata Javorcik z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju ostrzega, że wywindowane przez wojnę ceny żywności nie spadną do grudnia 2023 roku. Najlepszym rozwiązaniem, po jakie mogą sięgnąć politycy, to "złagodzić ten cios dla osób najbiedniejszych". Jeśli bowiem rządy zaczną rozdawać pieniądze wszystkim wyborcom - np. poprzez obniżanie podatku VAT na żywność lub paliwa - to popadną w groźne zadłużenie.