Rozpoczęła się kampania wyborcza do RPP
Leszek Balcerowicz może podać się do dymisji - wynika z notatki autorstwa Krzysztofa Rybińskiego, głównego ekonomisty BPH PBK, do której dotarł PARKIET. Jak twierdzi, według nieoficjalnych informacji, prezes NBP postawił politykom ultimatum - zostanę, gdy będę miał możliwość opiniowania kandydatów do RPP.
Krzysztof Rybiński, główny ekonomista BPH PBK, jest autorem notatki, mówiącej o spekulacjach na temat zmiany na stanowisku prezesa Narodowego Banku Polskiego. Napisał w niej, że do tej pory L. Balcerowicz prowadził bardzo ugodową politykę monetarną. Przypomina, że wszystkie decyzje Rady Polityki Pieniężnej o redukcji stóp procentowych od lutego 2002 r. były podejmowane za jego aprobatą lub wręcz dzięki jego stanowisku w czasie głosowania.
Jak pisze K. Rybiński, szef banku centralnego nie krytykował także decyzji rządu Leszka Millera, ze spokojem przyjmował kolejne budżety i brak reform finansów publicznych. Starał się nawet pomagać ministrowi finansów, pożyczając pieniądze na wykup długu brazylijskiego.
Jednak teraz sytuacja się zmieniła, a pierwszym tego sygnałem była nominacja Tadeusza Syryjczyka, znanego działacza Unii Wolności (której przed kilku laty szefował L. Balcerowicz), na dyrektora w EBOiR. Spodziewano się, że miejsce Jana Krzysztofa Bieleckiego zajmie ktoś zbliżony do SLD.
Według notatki, szef banku centralnego dał do zrozumienia politykom, że jest gotów do rezygnacji, jeśli do Rady Polityki Pieniężnej wejdą osoby, które nie będą miały jego rekomendacji. W przeciwnym wypadku będzie on zmuszony firmować politykę nowych członków Rady, która może być odpowiednia z punktu widzenia polityków, ale niekoniecznie właściwa dla utrzymania niskiej inflacji i wiarygodności finansowej kraju.
Biuro prasowe NBP zdementowało te informacje. Nie zareagował na nie także rynek walutowy.
Dariusz Rosati, członek RPP
- Nie mogę wypowiadać się w imieniu prezesa NBP. Uważam jednak, że Leszek Balcerowicz nie ma powodu, aby rezygnować ze stanowiska. Po pierwsze, obecna sytuacja w RPP jest wyjątkowo komfortowa dla prezesa - układ sił w radzie bardzo często pozwala mu decydować o wynikach głosowań. Nie można jednak oczekiwać, że tak będzie zawsze. Po drugie, nie sądzę, aby nowa RPP była nieodpowiedzialna. W Polsce jest wielu kandydatów, którzy gwarantują prowadzenie dobrej polityki pieniężnej - Ryszard Wojtyna, Witold Orłowski, Grzegorz Kołodko. Jestem przekonany, że Leszek Balcerowicz będzie w stanie współpracować z nową radą. Jeżeli natomiast spełni się czarny scenariusz, to zapewniam, że nie jestem zainteresowany zajęciem jego miejsca w NBP.
Marek Zuber, główny ekonomista TMS
- Stan finansów publicznych jest bardzo zły, a projekt budżetu na 2004 r. jeszcze go pogarsza. W tej sytuacji prezes Leszek Balcerowicz na pewno nie zrezygnuje ze stanowiska. Na pewno zostanie i zrobi wszystko, aby nie dopuścić do katastrofy. Nie spodziewam się także, aby wybór członków do RPP był całkowicie polityczny. W radzie zasiądą fachowcy, którzy będą podejmować decyzje w oparciu o realia gospodarcze, a nie na życzenie polityków. Trzeba pamiętać, że również obecna rada to twór polityczny, a udaje jej się zachowywać niezależność.
Marcin Mróz, ekonomista Societe Generale
- Rzeczywiście, na rynku pojawiły się spekulacje o odejściu prezesa NBP. Biorą się prawdopodobnie stąd, że w nowym składzie rady rola Leszka Balcerowicza ograniczy się tylko do firmowania decyzji władzy pieniężnej, na którą nie będzie miał praktycznie wpływu. Patrząc zdroworozsądkowo, taki rozwój wydarzeń jest prawdopodobny. Tym bardziej że w obecnej sytuacji gospodarczej cięcia stóp procentowych w 2004 r. mogą być znaczne. Liczę jednak, że nowa rada będzie składała się z odpowiedzialnych ludzi, a polityka monetarna będzie wolna od polityki. Jeżeli jednak Leszek Balcerowicz zrezygnuje, zostanie to bardzo źle przyjęte przez rynek. Trzeba pamiętać, że za granicą obecny prezes banku centralnego jest uważany za gwaranta stabilnej polityki monetarnej. Doprowadziłoby to do poważnego osłabienia złotego oraz przeceny na rynku papierów skarbowych.