Rząd bardzo ogólnie mówi o narzędziach osiągnięcia rozwoju - Orłowski
- Przedstawiając we wtorek plan na rzecz rozwoju, rząd konkretnie wskazał cele, ale bardzo ogólnie odniósł się do narzędzi ich osiągnięcia - komentuje główny doradca ekonomiczny PwC prof. Witold Orłowski.
Jego zdaniem, bardzo dobrze, że plan powstał. - Rzeczywiście jest tak, że nie można cały czas się rozwijać tylko w oparciu o ciepłą wodę w kranie - powiedział Orłowski.
Jak mówił, potrzebne są zarówno śmiałe wizje, jak i mówienie o słabościach rozwoju Polski w ostatnim ćwierćwieczu po 1989 r. - Pod wieloma rzeczami się podpisuję. Rzeczywiście potrzebujemy ekspansywnych krajowych firm, innowacyjnych. Co do tego jest zgoda - wskazał profesor.
Zdaniem Orłowskiego, na wtorkowej konferencji po posiedzeniu rządu zabrakło jednak konkretów w kluczowych obszarach, od których zależy realizacja planu. Przykładem jest założenie, że do rozwoju trzeba więcej kapitału krajowego. - Pytanie, skąd wziąć ten kapitał krajowy? Odpowiedź jest: ze zwiększenia oszczędności. To jeszcze na poziomie ogólnym padło, że trzeba zwiększyć oszczędności w Polsce, ale dalej nie usłyszeliśmy ani słowa na temat tego, jakimi narzędziami zwiększać oszczędności - zauważył Orłowski.
Kolejny przykład podany przez Orłowskiego to założenie, że firmy powinny więcej wydawać na inwestycje. - W tej chwili firmy nie cierpią na brak kapitału. Wręcz odwrotnie, mają, jak sam premier (Mateusz) Morawiecki zauważa, aż za dużo środków wolnych na kontach, których nie wykorzystują do finansowania inwestycji. Pytanie, w jaki sposób skłonić je do inwestowania? To się robi, tworząc znacznie lepsze warunki prowadzenia działalności i dobry wizerunek inwestycyjny - powiedział profesor.
Kolejna słabość planu - wymienił - to finansowanie ze środków unijnych. - Skąd pewność, że te środki będą efektywnie wydane? Po to, żeby efektywnie wydawać, należałoby radykalnie poprawić jakość np. działania polskiej administracji i instytucji publicznych. Nie usłyszeliśmy ani słowa, że coś takiego jest potrzebne. Usłyszeliśmy tylko, jakie instytucje będą połączone po to, żeby realizować strategię, a od samego łączenia instytucji niestety jakość ich działania nie wzrasta - powiedział Orłowski.
Rząd podjął we wtorek uchwałę w sprawie przyjęcia "Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" przygotowanego przez wicepremiera, ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. Wskazano w nim nowe kierunki działań państwa i nowe impulsy, które mają zapewnić polskiej gospodarce stabilny rozwój w przyszłości. Zgodnie z programem odpowiedzialny rozwój ma się opierać na pięciu filarach: reindustrializacji, rozwoju innowacyjnych firm, kapitale dla rozwoju, ekspansji zagranicznej, zrównoważonym rozwoju społecznym i regionalnym.
- - - - - -
- Problem z tzw. planem Morawieckiego polega na tym, kto ma zainwestować środki w rozwój i jak sprawić, aby proces inwestycyjny doprowadził do realizacji założonych celów - powiedział ekonomista, prof. PAN Ryszard Bugaj.
- Określenie tych celów w kategoriach branżowych wydaje mi się w pełni dopuszczalne. Natomiast jak zrobić, żeby to się tam skoncentrowało? Cały problem polega na tym, że jesteśmy krajem całkowicie otwartym na konkurencję zewnętrzną, nie tylko handlową, ale także przepływy kapitałowe, no i wielkie koncerny międzynarodowe mają ogromne przewagi w gałęziach technologicznych - zauważył.
- Wydaje mi się, że niejasne są środki, które mają być zastosowane. Jest koncentracja uwagi na stronie podażowej, (...) gromadzeniu środków, które byłyby zainwestowane. Problem polega na tym, kto ma je zainwestować, czy jak sprawić, żeby ten proces inwestycyjny był efektywny, żeby przyjąć założone cele - mówił Bugaj.
Jak zauważył, w przeszłości lukę technologiczną z wielkim wysiłkiem i przy bardzo silnym zaangażowaniu państwa zamykały kraje Dalekiego Wschodu - Japonia i Korea Płd. Jednak tam koreańskie czebole, czy japońskie przedsiębiorstwa były bardzo zrośnięte z systemem bankowym i mocno wspierane przez tani, nieformalny kredyt, ponadto korzystały z ochrony celnej.
- My tego drugiego elementu na pewno nie mamy. A ten pierwszy nie został pokazany - powiedział ekonomista. - Myślę, że program jeszcze właściwie doprecyzowany nie został - ocenił.
Bugaj zwrócił też uwagę na sprzeczność dotyczącą kapitału. - Kapitał krajowy chyba specjalnie tani nie może być. Natomiast kapitał zagraniczny jest tani, ale niesie niewątpliwie zależność. Jeżeli wicepremier zakłada, że można by było pozyskać kapitał krajowy taniej niż zagraniczny, to mnie się wydaje, że to jest złudzenie - powiedział.
Nie wykluczył, że oszczędności mogłyby mieć charakter publiczny, będą pochodzić z podatków i będą tanio udostępniane. "Ale wtedy ten kapitał będzie trochę sztucznie tani, na takiej zasadzie, że będzie się dokonywać jakaś redystrybucja na rzecz tych, którzy otrzymują dochody z zysków" - wskazał.
Rząd podjął we wtorek uchwałę w sprawie przyjęcia długofalowej strategii zrównoważonego rozwoju gospodarczego, przygotowanej przez wicepremiera, ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. Plan przewiduje reindustrializację, wparcie innowacji, pozyskanie kapitału rozwojowego, ekspansję zagraniczną, oraz zrównoważony rozwój społeczny i regionalny.
- - - - - -
- Plan wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego dotyczący rozwoju polskiej gospodarki jest wtórny i mało szczegółowy - uważają posłowie opozycji.
We wtorek rząd przyjął "Plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" przygotowany przez Morawieckiego. Jest w nim mowa o nowych kierunkach działań państwa i nowych impulsach, które mają zapewnić polskiej gospodarce stabilny rozwój w przyszłości. Zgodnie z programem odpowiedzialny rozwój ma się opierać na pięciu filarach: reindustrializacji, rozwoju innowacyjnych firm, kapitale dla rozwoju, ekspansji zagranicznej, zrównoważonym rozwoju społecznym i regionalnym.
Poseł PO Ireneusz Raś ocenił, że w tzw. planie Morawieckiego było bardzo mało konkretów. "Jest w nim parę punktów, które nie są specjalnie odkrywcze, takie jak innowacje, wspieranie nauki. To powtarza się w kolejnym rządowym dokumencie" - podkreślił.
Jak zauważył, plan Morawieckiego nabierze konkretnych kształtów dopiero do końca 2016 roku. "To jest daleki i zaskakujący dystans. Polska gospodarka potrzebuje dzisiaj pozytywnych sygnałów, bo jeśli ich nie będzie, to deficyt budżetowy będzie zdecydowanie większy, niż planuje obecna ekipa rządowa" - zaznaczył Raś.
- Jeśli nie będzie wiarygodnej polityki gospodarczej, to już rok 2016 może być dla nas niedobry. My tego Polsce nie życzymy, dlatego zwracamy uwagę, że potrzeba jest więcej konkretów, niż te hasła, które zostały dzisiaj zaprezentowane - podkreślił polityk PO.
Jego zdaniem, w planie Morawieckiego brak jest też "spójności" między poszczególnymi ministerstwami. - Morawiecki być może chce dobrze, ale ma kilku kolegów (w rządzie), którzy chcą za wszelką cenę pozyskać pieniądze na program 500 plus - zaznaczył Raś.
W podobnym tonie wypowiadał się wiceszef klubu Kukiz'15 Marek Jakubiak, który ocenił, że plan Morawieckiego to "wielka niewiadoma". "Jestem rozczarowany tym wystąpieniem, nic z niego nie wynika. Jestem zaskoczony dobrym samopoczuciem wicepremiera Morawieckiego, ten plan to żadne odkrycie Ameryki" - podkreślił.
- Albo się robi spójny plan i się go wdraża, albo się robi go w częściach. Nad tak wielkim projektem powinno się debatować parę miesięcy - przekonywał.
- Nie znalazłem w wykładzie Morawieckiego sposobu na rozwiązanie problemów (...) To trochę przerażający fakt, bo wzmacnia się też instytucje, które mają kontrolować i nadzorować, mówi się o tym, że będzie się dawało pieniądze, ale dlaczego i po co, to nie wiadomo - zaznaczył Jakubiak.
Poseł Kukiz'15 zauważył też, że według słów Morawieckiego tzw. konstytucja biznesowa dopiero ma być opracowywana. - To, co powinno być kwintesencją wystąpienia Morawieckiego, dopiero ma być uzgadniane, cała reszta to jest zwykły wykład, z którego nie za bardzo coś wynika - ocenił.
Lider Nowoczesnej Ryszard Petru stwierdził natomiast, że plan wicepremiera Morawieckiego przypomina mu plan b. premiera Donalda Tuska i jego doradcy Jana Krzysztofa Bieleckiego sprzed kilku lat. "To są bardzo podobne pomysły" - ocenił Petru.
Chodzi o Program Inwestycje Polskie, który został zapowiedziany w październiku 2012 r. przez ówczesnego premiera Donalda Tuska podczas tzw. drugiego expose. W ramach tego programu powołano spółkę Polskie Inwestycje Rozwojowe, której celem miało być zapewnienie finansowania długoterminowych i rentownych projektów infrastrukturalnych.
Jak zaznaczył szef Nowoczesnej "z programu tego bardzo mało wyszło". - Chciałbym, aby ten program Morawieckiego nie skończył się tym samym - powiedział.
Zaznaczył jednocześnie, że w programie przedstawionym przez wicepremiera Morawieckiego są pomysły, które Nowoczesna chętnie poprze, np. ułatwienia dla przedsiębiorców.
Z kolei wiceszefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer dodała, że w przedstawionym planie zabrakło konkretów. - Mi tutaj brakuje przede wszystkim jakichś konkretów, dlatego, że mamy dużo pomysłów tylko, że na ogół wykonanie tego jest słabe. Obawiam się, że podobnie może być tu, że może się okazać, iż dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane - stwierdziła posłanka Nowoczesnej.
Poseł PSL Marek Sawicki zwracał uwagę, że w przedstawionym we wtorek "planie Morawieckiego" zabrakło "polskiej żywności, która już dziś jest ważnym wyznacznikiem naszego sukcesu i naszej ekspansji gospodarczej".
- Życzyłbym pani premier Szydło, ale też wicepremierowi Morawieckiemu, aby przez ten plan utrzymał przynajmniej tę dynamikę eksportu, jaką mieliśmy w ciągu ostatnich ośmiu lat - szczególnie tę z roku 2015 - i żeby nie ograniczał się tylko i wyłącznie do budowy dronów, promów lub samolotów, ale aby także widział inne dziedziny polskiej gospodarki, w tym także rolnictwo - stwierdził Sawicki.
Pobierz darmowy: PIT 2015