Rząd chce zlikwidować prywatne pogotowie ratunkowe w Polsce
Ministerstwo Zdrowia chce zlikwidować prywatne pogotowie. To oznacza zniszczenie dwudziestu firm. I obniżenie poziomu świadczonych usług w polskiej służbie zdrowia. Korzyści dla pacjentów nie widać.
- Propozycja rządu jest oparta na błędnej diagnozie - mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR). - To jest żerowanie na niechęci do prywatnej służby zdrowia.
Na dodatek, jak ocenia ekspert FOR, proces uchwalania ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym jest przykładem patologii legislacji: - Najpierw, tego samego dnia Ministerstwo Zdrowia zgłosiło dwie nowelizacje ustawy. Następnie, po tym jak przepisy tzw. dużej nowelizacji spotkały się z krytycznymi opiniami ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, skierowano do Sejmu mniej kontrowersyjną małą nowelizację, uzupełnioną jednak w ostatniej chwili w formie autopoprawki o najważniejszy przepis dużej.
Projekt ustawy nie zawiera uzasadnienia, dlaczego w Polsce należy znacjonalizować prywatne pogotowie. Działa dwadzieścia takich firm, a jak są oceniane?
Według Najwyższej Izby Kontroli, największy prywatny dostawca usług ratownictwa medycznego w Polsce firma Falck, zapewnia "optymalny poziom realizacji zadań w zakresie przygotowania i prowadzenia działań ratowniczych". Oprócz duńskiego przedsiębiorstwa na rynku działa jeszcze 19 podmiotów, w które uderzy proponowana ustawa.
W 1990 roku Polska i Dania podpisały umowę w sprawie popierania i wzajemnej ochrony inwestycji. Na mocy tej umowy Falck będzie mógł dochodzić odszkodowania od państwa polskiego.
- Przez to, że nie będzie na rynku konkurencji, jakość usług dla chorych nie poprawi się - komentuje dr A. Łaszek.
Pobierz darmowy: PIT 2017