Rząd ogranicza fundusze na szkolnictwo wyższe

Borykający się z wysokim deficytem budżetowym i szybko narastającym długiem publicznym brytyjski rząd zmniejszy nakłady na szkolnictwo wyższe o ponad 500 mln funtów - podały w środę brytyjskie media, powołując się na list ministra do spraw biznesu, lorda Petera Mandelsona.

W liście do Rady Finansowania Wyższego Wykształcenia w Anglii (HEFCE), która zajmuje się rozdysponowywaniem publicznych funduszy między placówkami akademickimi, Mandelson zapowiedział, że rządowe nakłady na szkolnictwo wyższe zmniejszą się z 7,81 mld funtów do 7,29 mld funtów.

Ponadto w latach 2011-13 uniwersytety będą musiały zaoszczędzić 600 mln funtów, co przewiduje przedstawiony w październiku przez ministra finansów Alistaira Darlinga preliminarz budżetowy.

Oznacza to, że uniwersytety będą musiały zmniejszyć liczbę przyjmowanych studentów, podnieść opłaty za studia (wynoszące obecnie maksymalnie 3225 funtów rocznie) lub też nastawić się bardziej na studentów spoza UE, opłacających koszty nauki w pełnej wysokości.

Reklama

W ramach obecnego systemu liczbę miejsc na studiach ustala rząd, który też przekazuje poszczególnym uczelniom ekiwiwalenty pieniężne na każdego studenta.

Mandelson ostrzegł w swym liście, że uniwersytety będą musiały uiścić grzywnę w wysokości 3700 funtów za każdego studenta, przyjętego ponad ustalony limit. Minister zalecił też, by w celu obniżki kosztów uniwersytety rozważyły możliwość skrócenia niektórych trzyletnich kursów do dwóch lat.

Sekretarz generalna Związku Uniwersytetów i College'ów Sally Hunt nazwała te propozycje "lewym sierpowym, wymierzonym w okresie świąt pracownikom akademickim i studentom" i ostrzegła przed negatywnymi konsekwencjami społecznymi.

- Mamy do czynienia z osobliwą sytuacją, w której uniwersytety będą bite po kieszeni za to, że zrealizowały cele wyznaczone przez rząd - skomentował David Willets, sekretarz do spraw kształcenia uniwersyteckiego w konserwatywnym gabinecie cieni.

W związku z głęboką recesją, w Wielkiej Brytanii wzrosło zainteresowanie studiami wyższymi i podnoszeniem kwalifikacji zawodowych w oczekiwaniu na poprawę sytuacji na rynku pracy. Poprzedni rząd Tony'ego Blaira wyznaczył sobie za cel to, by w roku 2010 studiowało 50 proc. osób w przedziale wiekowym od 18 do 30 lat. Następca Blaira Gordon Brown nie jest w stanie sfinansować tego przedsięwzięcia.

ZOBACZ AUTORSKĄ GALERIĘ ANDRZEJA MLECZKI

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: nakłady | szkolnictwo | fundusze | rzad | uniwersytety | szkolnictwo wyższe | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »