Rządowa tarcza zawiodła górskich samorządowców

"Rozczarowanie" - tak samorządowcy oceniają nową propozycję wsparcia, zaprezentowaną dzisiaj przez wicepremiera Jarosława Gowina, ministra rozwoju, pracy i technologii - tzw. tarczę dla regionów górskich. - Kurtuazja wymaga tego by powiedzieć dziękuję, ale to iluzoryczna pomoc - mówi Interii burmistrz Karpacza Radosław Jęcek.

Licznik bije. Od 22 grudnia 2020 r., od godz. 8.00 wzrósł on już do prawie 68 mln zł. Tyle straciły do tej pory miasto Karpacz i tamtejsza branża turystyczna na wprowadzonych przez rząd obostrzeniach, w tym zamknięciu hoteli i stoków narciarskich.

Gminy górskie w Polsce, a jest ich ponad 200, będą mogły już niedługo wnioskować o wsparcie finansowe z budżetu centralnego - zapowiedział dzisiaj podczas konferencji prasowej wicepremier Jarosław Gowin, minister rozwoju, pracy i technologii. Przedstawił zarys pomocy dla samorządów i pośrednio przedsiębiorców, którzy ze względu na wprowadzone przez rząd obostrzenia sanitarne, nie mogą normlanie funkcjonować przez co ponoszą straty finansowe.

Reklama

Program pomocowy składa się z dwóch części: po pierwsze - refinansowanie z budżetu państwa podatku od nieruchomości, którego pobór zawieszą gminy na terenach górskich; po drugie - wsparcie finansowe w maksymalnym rozmiarze 8 mln na inwestycje.

Roman Krupa, wójt Gminy Kościelisko, mówi w rozmowie z Interią, że jest jednak rozczarowany przedstawioną dzisiaj przez wicepremiera skalą wsparcia.

Ograniczona pomoc

- Zabrakło całościowego spojrzenia ministerstwa na problem. Mówiliśmy od początku o wsparciu dla samorządów w ramach rekompensaty za podatek od nieruchomości. I to się stało. Ale nie było informacji dotyczącej przedsiębiorców i mieszkańców. Oczekiwałem, że w tym zakresie wicepremier się odniesie, że zapowie szybką modyfikację tarczy 6.0 i jej uzupełnienie o brakujące kody, jak chociażby 55.20 (obiekty noclegowe turystyczne i miejsca krótkotrwałego zakwaterowania - red.), czy zwolnienie z ZUS, żeby te emocje ostudzić - powiedział Krupa.

Zauważył on także, że odpowiedzialność za wsparcie została przerzucona na samorządy: to one odbierając pomoc od rządu, mają ją przekierować dalej, do przedsiębiorców i mieszkańców. - Tylko, że nie mamy żadnego narzędzia, by to zrobić. Oczywiście, wprowadzimy zwolnienie z podatku od nieruchomości w pierwszym kwartale, ale bezpośredniego wsparcia zabrakło; mocno na to czekałem - dodał.

Rząd pokryje 80 proc. należnego podatku od nieruchomości (w 20 proc. obowiązek ten spoczywa na gminach). Natomiast wsparcie finansowe, które pozyska samorząd mają trafić na inwestycje turystyczne. Problemów do rozwiązania jest jednak znacznie więcej.

- To nic nie zmienia. Najważniejszą rzeczą jest poszerzenie pomocy o wiodące kody PKD, które nie są uwzględnione. Podatek od nieruchomości to maksymalnie 5 proc. kosztów funkcjonowania pensjonatu - mówi Jęcek. Przykładowo - dodaje - przedsiębiorca wynajmujący 19 pokoi za okres, gdy nie mógł świadczyć usługi, powinien zarobić od 30 do 35 tys. zł. - Nie zarobi. A ja go zwolnię z podatku od nieruchomości rzędu 150-200 zł. To pokazuje skalę problemu - tłumaczy.

Nie tylko podatek od nieruchomości

- Będziemy mieli do czynienia z brakiem wpływów z opłaty miejscowej (opłata lokalna pobierana od osób fizycznych przebywających czasowo w celach wypoczynkowych, turystycznych lub szkoleniowych w miejscowościach o szczególnych walorach uzdrowiskowych, klimatycznych i krajobrazowych - red.). W naszym przypadku będzie to ok. 200-300 tys. zł mniej (w gminie rocznie jest to ok. 500 tys. zł). Nie wiemy jakie będą udziały w PIT i CIT. Zakładam, że biorąc pod uwagę wsparcie od rządu gdzieś się to wyrówna. Te kwoty, które dodatkowo otrzymamy będą łatać dziurę w budżecie. Ale to tylko punkt widzenia samorządu - dodaje Krupa. Zostaje jeszcze cała sfera biznesu.

Wicepremier Gowin podczas konferencji zauważył, że samorządy mogą lepiej wspierać lokalnych przedsiębiorców, a sama tarcza samorządowa jest "przykładem współpracy administracji rządowej i samorządowej" o tyle ważnym, że z perspektywy Warszawy wielu problemów lokalnych nie widać bądź trudno je dostrzec.

Rzecz jednak w tym, że samorządy - raz jeszcze podkreśla Krupa - nie mają mechanizmów wsparcia, z których mogłyby dzisiaj skorzystać. - Nie mogą tego zrobić z dwóch powodów: brakuje przepisów prawnych a same środki byłyby nieadekwatne z perspektywy potrzeb przedsiębiorców. Dlatego tak ważna była kwestia uzupełnienia tarczy 6.0 o te kody przedsiębiorców (właściciele obiektów, sklepy z pamiątkami), którzy od października zostali pozbawieni pomocy - podkreślił.

Jego zdaniem nie powinny dziwić takie inicjatywy jak lokalne referendum w Karpaczu dotyczące bezprawnego lockdownu czy "góralskiego veto", w którym część przedsiębiorców Podhala zapowiedziała, że wznowi działalność po 17 stycznia bez względu na ewentualne wydłużenie obostrzeń. Decyzja o ich rozciągnięciu na kolejne tygodnie ma zapaść dzisiaj podczas konferencji prasowej ministra zdrowia (ok. godz. 17.00).

- Jeżeli dzisiaj po południu dojdzie do tego wszystkiego informacja o przedłużeniu restrykcji, to będziemy mieli do czynienia z falą bankructw. Nie ma wyjścia, jeśli od trzech miesięcy ludzie nie mają wsparcia, rezerwy finansowe które mieli zwyczajnie się skończyły, to jedynie pozostaje zamknąć działalność. Albo, pod czym się nie podpisujemy, mimo wszystko otwierać się - dodał Krupa.

Dziurawe kody PKD

- Nastroje są coraz gorsze - mówi Interii Krupa.

- Do branży turystycznej trafi duża część z ponad 20 mld zł, na które opiewa tarcza finansowa PFR 2.0. Dzisiaj dokładamy do tego kolejny miliard adresowany do gmin górskich - powiedział Gowin.

Na ograniczony wymiar wsparcia wskazuje jednak burmistrz Karpacza. - Na stacji narciarskiej pracuje cała rodzina: obsługuje wyciąg, prowadzi wypożyczalnię i szkołę narciarską. Są zamknięci. Mogą pracować do połowy marca maksymalnie, żeby zarobić na cały rok. Nie łapią się na żadną pomoc, bo dzisiaj składając wniosek do PFR muszą udowodnić 40 proc. spadek dochodu w jednym z trzech miesięcy poprzedzających grudzień, tj. listopad, październik, wrzesień, gdy sezon się nie zaczął jeszcze. To pokazuje kuriozalność sytuacji. Tak samo brak kodu 55.20. Na 600 podmiotów prowadzących dzielność polegającą na wynajmowaniu pokoi 30 ma wskazany do pomocy kod 55.10. Cała reszta, 95 proc., nie kwalifikuje się - tłumaczy Jęcek.

Wątpliwe konsultacje

- Plan powstał w ściślej współpracy z samorządami, skupionymi w stowarzyszeniu reprezentującym gminy górskie - mówił podczas konferencji Gowin.

- Ja bym takiego sformułowania nie użył. Było zapytanie o konsultacje, ale nie można mówić, że ten dialog był prowadzony. Tutaj tej rozmowy na odpowiednim poziomie zabrakło. I zrozumienia. Nie mam poczucia, że ta rozmowa była prowadzona odpowiednio - ocenił w rozmowie z Interią wójt Gminy Kościelisko Roman Krupa.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

- Konsultacji nie było. Mamy nieformalne stowarzyszenie gmin górskich - głos samorządów i przedsiębiorców, ale rząd dzisiaj jest całkowicie głuchy na to, co mówimy - mówi z kolei Jęcek.

I podaje przykład. Wyciągi nie działają - dodaje - ale stoki są pełne ludzi, którzy zjeżdżają na sankach. - Rządzący chcieli powstrzymać przemieszczanie i gromadzenie się ludzi, ale to kompletnie leży. Komunikowaliśmy o tym. Gdyby stoki działały, to obsługa mogłaby kontrolować to, egzekwować reżim sanitarny, zakrywanie ust i nosa. Ludzie byliby zadowoleni. Skoro nie działają, to właściciel nie ma wpływu na to, co się teraz dzieje - podkreśla rozmówca Interii.

Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »