"Rzeczpospolita": Kto zapłacił za hejt?
Według ekspertów ktoś sterował internetową akcją w obronie ustawy o IPN - pisze "Rzeczpospolita". "Od 30 do 50 tys. dol. miesięcznie mogła kosztować kampania w internecie, którą ktoś, niewykluczone, że z Polski, zlecił, by bronić nowelizacji ustawy o IPN i atakować izraelskiego dziennikarza Ronena Bergmana, związanego m.in. z +New York Timesem+" - pisze "Rzeczpospolita".
Takie informacje - według dziennika - wraz z kwotą znalazły się w raporcie firmy Cyabra, specjalizującej się w analizowaniu kampanii dezinformacyjnych.
"Rz" przypomina, że ustawę o IPN znowelizowano pod koniec stycznia 2018 r. Wzbudziła ona duże kontrowersje. Nie tylko w Polsce, ale również za granicą. W lutym podczas konferencji w Monachium z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego izraelski dziennikarz opowiedział, że część jego rodziny w czasie wojny została wydana przez Polaków gestapo, i spytał premiera, czy mówienie o tym będzie w myśl nowych przepisów legalne. "Niemal natychmiast konta Bergmana w mediach społecznościowych zostały zalane nieprzychylnymi komentarzami. Zbadanie tego zjawiska zlecił on firmie Cyabra" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Jak twierdzi gazeta, raport od firmy wydobył poseł PO Paweł Suski, a "Rzeczpospolita" opisuje go jako pierwsza. "Główna konkluzja brzmi: +Na podstawie badań i analiz Cyabra doszła do wniosku, że za kampanią stała doświadczona organizacja z dostępem do dużych zasobów finansowych+. Dowody? Cyabra zidentyfikowała na Facebooku 15 fałszywych profili, publikujących posty po polsku i angielsku, a nawet prowadzących dyskusje. Zaobserwowała np., że użytkownik Piotr Gocek zawsze jako ostatni dawał polubienie postom pisanym w różnym czasie, a profil Luca Grg dawał im polubienie jako pierwszy" - pisze dziennik.
Zdaniem analityków, których opinie przywołano w publikacji "Rz", "taka aktywność nie jest naturalna i świadczy o użyciu automatycznego mechanizmu".
Nienaturalne działania - według "Rz" - miały odbywać się też na Twitterze. "Cyabra zaobserwowała wysyłkę identycznych wiadomości od różnych użytkowników w tym samym czasie. Jej zdaniem był to +zorganizowany atak z użyciem botów+. Na TT zidentyfikowała też ok. dziesięciu fałszywych użytkowników zaangażowanych w akcję przeciw Bergmanowi" - czytamy w dzienniku.
Kolejnym obiektem analizy Cyabry były dyskusje na jednym z izraelskich portali informacyjnych. "Firma twierdzi, że +56 proc. wszystkich odpowiedzi generowanych było przez boty+. Zauważa, że tacy użytkownicy jak IsaacStorm, Bob, Bercek i Tosia potrafili zamieszczać po dwa wpisy w ciągu sekundy, co jest niewykonalne dla człowieka. Firma zbadała też wiadomości, które Bergman otrzymywał za pośrednictwem swojej strony. Stwierdziła wykorzystywanie adresów IP kupionych w Belgii, by ukryć tożsamość nadawcy" - pisze "Rz".
Według "Rzeczpospolitej" Cyabra nie podaje kto opłacił kampanię. Przypomina niedawną wypowiedź Bergmana dla "Newsweeka": "Mogły to być np. wywiad lub agencja PR. Nie mam dowodów, że stał za tym polski rząd". "Proszę się jednak zastanowić, kto miał interes, możliwości i pieniądze, żeby dokładnie w dzień po mojej rozmowie z premierem Morawieckim rozpocząć bardzo kosztowną antysemicką kampanię" - pytał wówczas dziennikarz i dodał, że obiektem ataków botów był też polityk z Izraela Jair Lapid.
Centrum Informacyjne Rządu, którego stanowisko cytuje "Rz", odpowiada, że sugestie, iż "rząd miałby rzekomo finansować jakiekolwiek działania w internecie w oparciu o tzw. fejkowe konta", to "nadużycie bez żadnego uzasadnienia faktycznego". "Pragniemy zapewnić, że Kancelaria Premiera nigdy nie zlecała takiej kampanii oraz nie posiada wiedzy o tego typu kampanii" - czytamy w dzienniku.