Są na krawędzi demograficznej zapaści. Nie pomagają wielkie pieniądze
Żaden kraj OECD nie mierzy się z tak drastycznym spadkiem współczynnika dzietności jak Korea Południowa. Nie pomagają wielkie pieniądze wydawane przez rząd na zwiększenie liczby urodzeń. W 2022 r. na koreańską kobietę w wieku produkcyjnym przypadło 0,78 dziecka, podczas gdy średnia dla krajów OECD to 1,5 - wylicza Polski Instytut Ekonomiczny. Korea Południowa stoi na skraju demograficznej zapaści.
Spadek dzietności w krajach OECD od lat 60. ubiegłego stulecia może niepokoić, jednak w przypadku Korei Południowej to jednostajny zjazd towarzyszący gospodarczemu sukcesowi tego kraju. Badacze zwracają uwagę, że przyczyny są nie tylko ekonomiczne (np. dostępność mieszkań), ale także kulturowe.
Dlaczego w kraju, który przez wiele dekad wskazywany był jako przykład gospodarczego sukcesu dzietność spada tak drastycznie?
"Niska dzietność w Korei Płd. wynika z kilku kluczowych czynników społeczno-ekonomicznych: rosnącego poziomu wykształcenia kobiet i ich aktywności zawodowej, wzrostu cen nieruchomości, zmian kulturowych oraz zmniejszenia populacji kobiet w wieku rozrodczym" - wylicza PIE i podkreśla, że z jednej strony koreańskie społeczeństwo jest tradycyjne i wymaga od kobiet poświęcania się przede wszystkim rodzinie, a z drugiej kultura pracy utrudnia łączenie obowiązków rodzinnych i zawodowych.
Presja pracy i kariery jest wielka - zdaniem PIE najlepiej odzwierciedla to niskie wykorzystanie urlopów rodzicielskich w Korei Płd.: w 2019 r. tylko ok. 24 proc. uprawnionych pracowników skorzystało z urlopu macierzyńskiego, a ok. 17 proc. z urlopu rodzicielskiego.
Wykres. Współczynnik dzietności w Korei Płd. i krajach OECD w latach 1960-2022
Korea Południowa z pozoru może świecić przykładem krajom, które starają się zbudować system polityki wsparcia dzietności. W 2022 r. rząd przeznaczył prawie 52 bln KRW (koreańskich wonów), a więc równowartość ok. 150 mld zł, na walkę ze spadającą liczbą przychodzących na świat dzieci. Polski Instytut Ekonomiczny wylicza, że stanowi to 25-krotny wzrost w porównaniu z 2006 r.
Dzisiaj już wiadomo, że Koreańczycy stoją przed wyzwaniem opracowania innych, bardziej skutecznych strategii. Badacze, na których powołuje się PIE wskazują, że czynnikiem przyczyniającym się do niskiej dzietności w Korei Płd. jest rozregulowanie tradycyjnego rynku pracy. Azjatycki kryzys finansowy z końca ubiegłego wieku spowodował, że stabilne, wieloletnie zatrudnienie (w Korei taka stabilna praca zawsze była najbardziej pożądana) jest coraz trudniej dostępne.
"Na koreańskim rynku pracy występuje teraz wyraźny podział na stabilne, dobrze płatne miejsca pracy i niestabilne, nisko opłacane stanowiska. Kobiety stanowią większość gorzej sytuowanej grupy" - konstatuje PIE.
Kryzys demograficzny dotyka krajów najbardziej rozwiniętych, do których aspiruje także Polska. Dane Głównego Urzędu Statystycznego prowokują do zadania pytania: czy Polska będzie drugą Koreą w rankingu demograficznej zapaści?
W ubiegłym roku współczynnik dzietności w Polsce wyniósł ledwie 1,16 (dla porównania: w 2017 roku wynosił 1,45). W całym 2024 roku nasi statystycy spodziewają się najgorszego wyniku w historii. Najpewniej znajdziemy wśród krajów o najniższym współczynniku urodzeń
Dla lepszego wyobrażenia problemy dodajmy, że w 2017 roku urodziło się w Polsce ponad 400 tys. dzieci. W okresie 12 miesięcy (II półrocze 2023 i I półrocze 2024 - do czerwca br.) na świat przyszło już niespełna 260 tys. dzieci.
***