Sąd Najwyższy poparł wnioski prokuratury dot. "frankowiczów". W kilku sprawach uchylono nakazy zapłat
Już 46 skarg nadzwyczajnych w sprawach "frankowiczów" skierował do Sądu Najwyższego Prokurator Generalny. W ośmiu na dziewięć rozpatrzonych dotychczas spraw, sąd uchylił ostatecznie nakazy zapłaty.
Jak przekazał rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Łukasz Łapczyński, w uchylonych nakazach zapłaty Sąd Najwyższy podzielił argumentację Prokuratora Generalnego i orzekł na korzyść konsumentów, stwierdzając naruszenie ich praw wynikających z konstytucji oraz prawa unijnego. W skargach czekających na rozpoznanie prokurator argumentuje, że sądy wydawały nakazy zapłaty nie badając umów kredytowych, którymi bardzo często nawet nie dysponowały i sankcjonowały zawarte w nich niedozwolone zapisy.
Wśród tych spraw są trzy skargi, które trafiły do SN w ostatnim czasie. Pierwsza z nich dotyczy wydanego w 2017 r. przez sąd w Kaliszu nakazu zapłaty prawie 6,9 tys. franków szwajcarskich z tytuły umowy kredytu mieszkaniowego indeksowanego kursem franka, czyli tzw. kredytu frankowego. Prokuratura podkreśliła, że sąd uwzględnił żądanie pozwu w całości dysponując jedynie załączonym przez bank wyciągiem z ksiąg bankowych, wskazującym na wymagalne w dacie złożenia pozwu zadłużenie pozwanej oraz skierowanym do niej i prawidłowo doręczonym wezwaniem do zapłaty.
"Przed wydaniem orzeczenia sąd nie zażądał od powoda przedłożenia umowy kredytowej, z której wynikało zobowiązanie do zapłaty. Wobec braku sprzeciwu, nakaz zapłaty uprawomocnił się i stanowi tytuł wykonawczy w aktualnie prowadzonym postępowaniu egzekucyjnym. Jak ustalono w tej sprawie pozwana nie była w stanie dokonywać spłat wobec śmierci męża, z którym wspólnie powyższy kredyt zaciągnęła" - argumentuje prokuratura.
W kolejnej sprawie Prokurator Generalny zakwestionował nakaz zapłaty w postępowaniu upominawczym wydany w czerwcu 2020 r. przez Sąd Okręgowy w Gdańsku. W sprawie tej chodzi o zaciągnięty w 2006 r. kredyt na ponad 30 tys. franków, który miał zostać przeznaczony na zakup działki budowlanej.
Ze względu na problemy kredytobiorców, strony zawierały kolejne ugody, w których określano nowe warunki i terminy spłaty poszczególnych rat. Ostatecznie umowa została wypowiedziana z uwagi na zaprzestanie spłacania zobowiązania. W konsekwencji bank wystąpił z pozwem, który sąd w Gdańsku uznał w całości i nakazał w terminie dwóch tygodni zapłacić bankowi 30,5 tys. franków z odsetkami umownymi.
"Jak ustalono, już po wniesieniu powództwa, ale przed wydaniem nakazu przez Sąd Okręgowy w Gdańsku zmarła jedna z pozwanych osób. Sąd nie miał wiedzy o tym i kontynuował postępowanie, a następnie wydał orzeczenie wobec pozwanego, który nie miał zdolności sądowej. Z uwagi na powyższe postępowanie sądowe przeprowadzone w niniejszej sprawie, jak i wydany w jego wyniku nakaz zapłaty, zostały dotknięte nieważnością" - podała prokuratura.
Trzecia skierowana ostatnio przez prokuraturę skarga dotyczy kredytu mieszkaniowego we frankach zaciągniętego w 2008 r. przez małżeństwo. W marcu 2019 r. Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej uwzględnił powództwo banku i zasądził od pozwanych małżonków zapłatę ponad 269 tys. franków z odsetkami w wymiarze czterokrotności wysokości stopy kredytu lombardowego NBP. W oparciu o ten nakaz zapłaty prowadzone jest obecnie postępowanie egzekucyjne, w którym pozwani zobowiązani są do zapłaty prawie 1,5 mln zł. Dotychczas spłacili już ponad 156 tys. złotych.
Prokurator Generalny w skargach nadzwyczajnych skierowanych do SN wniósł o uchylenie tych trzech nakazów zapłaty i ponowne rozpoznanie spraw. Prokuratura zawnioskowała przy tym o wstrzymanie wykonania zaskarżonych orzeczeń.
W skargach podkreślono, że sądy w tych sprawach, nawet jeśli dysponowały umowami kredytowymi, to nie zbadały ich treści pod kątem występowania w nich niedozwolonych klauzul. "Tym samym nie oceniły ich ważności i skuteczności. Brak przeprowadzenia tego badania, zdaniem skarżącego, świadczył o niespełnieniu wymagań płynących z konstytucyjnej zasady ochrony konsumentów przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. W każdej z nich pozwanym był konsument, który miał słabszą pozycję procesową, bowiem toczył spór z podmiotem profesjonalnym. W tych przypadkach, jak zauważył skarżący, to sądy orzekające były zobligowane do dokonania oceny, nie tylko tego czy wierzytelność wobec konsumenta istniała, a jeśli tak, to w jakiej wysokości, ale również, czy wytaczając powództwo nie doszło do nadużycia prawa podmiotowego przez instytucję kredytową w stosunku z nieprofesjonalistą" - argumentuje prokuratura.
Prokurator Generalny podkreślił też w skargach do SN, że umowy kredytowe sporządzone zostały na podstawie opracowanego w banku - i w nim stosowanego - wzoru, który jednostronnie kształtował sytuację prawną kredytobiorców. "Kwestionowane umowy pozwalały więc bankom na ustalenia kryteriów wpływających na wysokość długu w sposób arbitralny i nieprzewidywalny dla konsumenta, co rażąco naruszało interesy kredytobiorcy i było niewątpliwie sprzeczne z dobrymi obyczajami oraz godziło w równowagę kontraktową stron" - podała prokuratura.