Sąd Najwyższy: Te nazwiska należy ujawnić

Nazwiska i imiona osób, z którymi miasto zawiera umowy o dzieło lub zlecenia, nie są chronione ze względu na prywatność, co oznacza, że gmina musi je ujawnić na żądanie każdego, kto tego zażąda - uznał w czwartek Sąd Najwyższy w precedensowym wyroku.

Wyrok dotyczy sprawy zainicjowanej w 2009 r. przez warszawskiego radnego Jarosława Krajewskiego (PiS). Domagał się on od prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej, informacji dotyczących trzech umów zlecenia i umowy o dzieło dotyczących zadań gminy. W imieniu miasta zawarł je dyrektor Biura Edukacji Urzędu m.st. Warszawy. Na ich podstawie z kasy miasta wypłacono ponad 24 tys. zł. Chodziło m.in. o opracowanie analizy socjologicznej pikniku naukowego i organizowanie konferencji z mediami w Biurze Edukacji.

Reklama

Radny chciał wiedzieć, kiedy i z kim zawarto te umowy - ze wskazaniem imion i nazwisk. Otrzymał ostatecznie kopie umów, ale z zamazanymi danymi kontrahentów. Prezydent miasta wydała decyzję "o odmowie udostępnienia informacji publicznej w zakresie danych osobowych osób fizycznych będących stronami umów". Powołała się na przepis, z którego wynika, że prawo do informacji publicznej "podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej".

Radny odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, ale Kolegium było tego samego zdania co prezydent miasta.

Radny wystąpił więc do sądu z żądaniem nakazania udostępnienia tych danych. Jednak sąd I instancji zgodził z decyzjami prezydent i Kolegium.

Radny wygrał przed sądem II instancji. Sąd ten nakazał miastu udostępnienie, jako informacji publicznej, żądanych imion i nazwisk.

Rozstrzygnięcie to zaakceptował w czwartek Sąd Najwyższy (sygn. I CSK 190/12). Uzasadniając wyrok sędzia Krzysztof Pietrzykowski powiedział m.in., że prywatność nie obejmuje imion i nazwisk osób zawierających umowy cywilnoprawne z jednostkami samorządu terytorialnego. W przeciwnym razie "cała konstrukcja dostępu do informacji publicznej nie miałaby sensu".

Rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk powiedział PAP, że Sąd Najwyższy rozstrzygnął wątpliwość ratusza, czy ważniejsza jest jawność umów, czy ochrona danych osobowych.

Milczarczyk zaznaczył, że od marca podmioty zawierające umowy cywilno-prawne z ratuszem podpisują klauzulę o ujawnianiu danych osobowych. Dodał, że od listopada zawierane umowy będą ewidencjonowane w BIP-ie. Jawna będzie informacja o przedmiocie umowy, kwotach i zawierających ją podmiotach. Dodał, że rejestr na razie jest pusty, gdyż od początku miesiąca żadna umowa nie została zawarta; rejestr ma być także uzupełniany o umowy zawarte przed 1 listopada.

Milczarczyk poinformował, że koszty związane z postępowaniem sądowym, jakie poniosło miasto, to ok. 55 tys. zł.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »