Samoobrona wkracza w gospodarkę

Tomasz Wilczak i Andrzej Kaczmarek muszą szukać pracy. Jeden zapłaci głową za opóźnienia programu dla energetyki. A drugi? To tajemnica?

Tomasz Wilczak i Andrzej Kaczmarek muszą szukać pracy. Jeden zapłaci głową za opóźnienia programu dla energetyki. A drugi? To tajemnica?

Przemysław Gosiewski, szef komitetu stałego Rady Ministrów, nareszcie odkrył karty. Za nową pracą muszą się rozglądać dwaj wiceministrowie gospodarki: Andrzej Kaczmarek, odpowiedzialny za strefy ekonomiczne i wieloletnie programy dla inwestorów oraz turystykę, a także Tomasz Wilczak, który w resorcie był prawą ręką Piotra Woźniaka w sprawie energetyki.

Lista grzechów

Żaden z zainteresowanych nie chce komentować doniesień o swojej rychłej dymisji. Według szefa KSRM przyczyną odwołania Tomasza Wilczaka jest "brak stanowczych działań w dziedzinie elektroenergetyki". Przemysław Gosiewski nie mówił o szczegółach, można się jednak domyślać, że wiceminister zapłaci głową za opóźnienie rządowego programu dla sektora, który był jednym ze sztandarowych produktów gospodarczych ekipy PiS. Przyczyn odwołania Andrzeja Kaczmarka musieliśmy poszukać sami, bo szef KSRM stwierdził tylko enigmatycznie, że są objęte "tajemnicą państwową". Jedną, wystarczająco ważną, dostrzega Artur Zawisza, poseł PiS, były przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki.

Reklama

Ogromnym zaniedbaniem ministerstwa była ustawa o swobodzie działalności gospodarczej. Nie wprowadzono w życie jednego okienka ani nie przygotowano żadnej koncepcji - mówi Artur Zawisza.

Zdaniem Ryszarda Wawryniewicza z PiS, "wielkim zaniechaniem było wstrzymanie prac nad ustawą o zachętach inwestycyjnych".

Pod lupą specsłużb

Giełda kandydatów na następców odchodzących wiceministrów nie była wczoraj zbyt ożywiona. W kręgach poselskich nie padały żadne nazwiska, choć część przedstawicieli PiS twierdziła, że premier ma już nowych ludzi do resortu gospodarki. Inni przekonywali, że w ich doborze Piotr Woźniak ma wolną rękę. Jeden z naszych rozmówców twierdził, że nie będą to osoby z kręgów politycznych, lecz raczej z "drugiego szeregu" w ministerstwie. Nie miał racji - przynajmniej w połowie.

Z pomocą premierowi w obsadzeniu dwóch wakatów w resorcie już ruszyła Samoobrona. Według Andrzeja Filipka, jej kandydat na wiceministerialny stołek zostanie powołany w ciągu 10 dni.

Kandydatura jest obecnie badana przez służby specjalne - wyjaśnia wicelider Samoobrony.

Zapewnia, że ta nominacja nie ma związku z dymisją dwóch wiceministrów.

To efekt wcześniejszych uzgodnień koalicyjnych, które są realizowane z opóźnieniem, bo nasz wcześniejszy kandydat, Maksymilian Klank (były prezes Kompanii Węglowej), był nie do zaakceptowania dla PiS - mówi Andrzej Filipek.

Dodaje, że nowy kandydat Samoobrony, którego nazwiska na razie nie chce ujawnić, to człowiek nie związany z polityką, lecz z gospodarką.

Małgorzata Grzegorczyk, Agnieszka Berger

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »