- O tym że LIBOR przestanie być publikowany wiadomo było od kilku lat. W 2016 roku instytucje europejskie wydały dyrektywę BMR z rekomendacją dla banków by te aneksowały umowy kredytowe i proponowały klientom alternatywne wskaźniki. Od 2018 r. banki mają wręcz obowiązek poinformować klientów jak będą naliczać odsetki od ich kredytów po 1.01.2022 r. Tak się jednak nie stało - stwierdza radca prawny Sebastian Frejowski.
- W zasadzie zmianę warunków umowy powinien potwierdzić sąd. W innym razie, skoro zmienia się istotny fragment tej umowy bez zgody drugiej strony, sąd może uznać tę umowę za nieważną. Żądanie od klienta spłaty raty kredytu w oparciu o LIBOR, gdy ten nie istnieje, byłoby działaniem bezprawnym. Problemu nie rozwiązuje nawet ewentualne wpisanie do umowy stawki LIBOR na poziomie 0 proc. - dziś jest ona przecież ujemna, a zatem dla kredytobiorcy i tak oznaczałoby to dodatkowy wydatek - podkreśla prawnik.

- Problemy polskiego systemu finansowego pojawiają się właściwie na jego własne życzenie. Było dość czasu na zmiany. Banki podejmowały nietrafne decyzje, a Komisja Nadzoru Finansowego działania właściwie markowała. Dziś na rynku mamy chaos, klienci różnych banków otrzymują bardzo różne propozycje. Bankowcy nie powinni spać spokojnie, bo sądy może zalać kolejna fala spraw kredytowych - ostrzega Sebastian Frejowski.
Wojciech Szeląg