Setki firm dostało list z wezwaniem. Będą kolejne, służby domagają się zwrotu pieniędzy

Kolejne kilkaset firm dostanie wezwania do zwrotu subwencji z tarcz antycovidowych - zapowiedział w rozmowie z PAP wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Bartosz Marczuk. Dodał, że PFR czeka jeszcze na ostatnie potwierdzenia tych decyzji od właściwych służb i instytucji, które odpowiadają za weryfikację tego typu spraw.

Jak podał wiceprezes PFR, do tej pory ponad tysiąc firm otrzymało już wezwania do zwrotu subwencji udzielonych i rozliczanych przez Fundusz podczas pandemii COVID-19 (w latach 2000-2022) ze względu na rekomendacje służb specjalnych. Przedsiębiorstwa, które dostają takie wezwania, mają 14 dni na zwrot środków, po tym czasie PFR wszczyna proces windykacji. 

Marczuk przypomniał, że średnia wysokość wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP) wyniosła ok. 600 tys. zł, a dla mikroprzedsiębiorstw ok. 70 tys. zł, ale wśród wezwanych są też przedsiębiorcy, który otrzymali maksymalną stawkę, czyli 3,5 mln zł.

Reklama

To nie PFR, a służby domagają się zwrotu subwencji. "Podporządkowujemy się"

Zapytany, kiedy kolejne kilkaset firm dostanie listy z wezwaniem do zwrotu, Marczuk odparł: "czekamy na ostatnie potwierdzenia właściwych służb i instytucji". Zaznaczył, że PFR nie zna powodów, dla których służby zarekomendowały zwrot subwencji. "Podporządkowujemy się decyzjom służb, które poinformowały nas, że istnieje ryzyko nadużyć, m.in. mogących zagrażać bezpieczeństwu ekonomicznemu państwa" - wyjaśnił. Dopytywany o szczegóły tych rekomendacji powiedział, że PFR nie udziela takich informacji. 

Marczuk dodał, że przy wdrażaniu i rozliczaniu Tarcz PFR współpracował z różnymi instytucjami (m.in. KAS i ZUS) przy weryfikacji podmiotów, które złożyły wnioski o subwencje. Fundusz współpracował też ze służbami specjalnymi, które dawały rekomendacje co do wypłat pomocy - z uwagi na tempo prac podyktowane okolicznościami gospodarczo-społecznymi współpraca miała charakter rozwojowy.  

"Już jednak na tym etapie, zarówno z Tarczy 1.0 jak i 2.0 odmówiliśmy w wyniku tych rekomendacji wypłaty środków dla odpowiednio kilkuset przedsiębiorców" - powiedział wiceprezes PFR. 

Dwa tygodnie na zwrot pieniędzy. Ale firmy mogą skorzystać też z rozłożenia płatności na raty

Dodał, że drugi etap weryfikacji beneficjentów nastąpił przy wydawaniu decyzji o umarzaniu subwencji, co do zasady po roku od jej otrzymania. "Czas pomiędzy wdrażaniem programów a wydawaniem decyzji umorzeniowych pozwolił służbom i instytucjom na dokładniejszą analizę, w wyniku której rekomendowano, by w niektórych przypadkach nie umarzać wypłaconych subwencji" - powiedział wiceprezes.

Zaznaczył, że ostatnie decyzje o zwrocie wsparcia dotyczą podmiotów, co do których służby na 100 proc. potwierdziły swoje rekomendacje. "I dlatego od tych firm rozpoczęliśmy proces windykacji nienależnie udzielonego wsparcia" - dodał. 

Poinformował, że firmy, które dostały takie wezwania, mają 14 dni roboczych na zwrot pieniędzy, przy czym - jeśli zawrą ugodę z PFR - mogą płatność rozłożyć na raty. Poinformował też, że odsetki od wypłaconych wcześniej kwot są naliczane dopiero od dnia wezwania. "Jeśli przedsiębiorcy nie zgadzają się z decyzją Funduszu, zostanie wszczęta procedura windykacyjna i w sądzie mogą dowodzić swoich racji" - wskazał Marczuk. 

Nie wszystkie firmy oddadzą pieniądze. "Część może już nie istnieć"

Wiceprezes nie powiedział, ile firm zgodziło się do tej pory z decyzją PFR i poprosiło o rozłożenie płatności na raty ani ile z nich zapowiedziało, że będzie się odwoływać od decyzji. "Jest za wcześnie, by mówić o liczbach, ale spodziewam się, że część nie zwróci otrzymanej pomocy, co skończy się ich wezwaniem sądowym. Możliwe też, że część z tych firm, pomimo posiadania aktywnego wpisu w KRS lub CEIDG może już nie istnieć, bo mogły służyć do wyłudzenia wsparcia" - powiedział. Nie wykluczył, że w niektórych przypadkach sprawy mogę się ciągnąć nawet kilka lat. 

Zapytany o raport NIK, który uznał, że zakładane przez PFR cele, czyli ochronę miejsc pracy i zapewnienie firmom płynności finansowej, można było osiągnąć mniejszymi nakładami, wiceprezes odparł, że "trudno wyobrazić sobie lepiej i sprawniej zorganizowaną pomoc, niż wdrożył PFR przy współpracy z rynkiem, tj. z bankami i Krajową Izbą Rozliczeniową".

"Równocześnie jest ona - jak okazuje się po czasie - bardzo szczelna, bo zaledwie ok. 2 proc. spośród 355 tys. firm, które otrzymały wsparcie, jest wzywana do wyjaśnień, zwrotu części lub całości pomocy" - podkreślił Marczuk. 

PFR w czasie pandemii przyznał miliardy dotacji. Część w formie pożyczek

W ramach neutralizacji skutków pandemii COVID-19 dla gospodarki PFR wypłacił firmom - z dwóch Tarcz MSP oraz Tarczy dla Dużych Firm - ok. 74 mld zł. Z tego 28 mld zł ma - jak powiedział Marczuk - "wrócić do Funduszu". Dotychczas firmy oddały już niemal 25 mld zł. 

PFR, by udzielić wsparcia, wyemitował obligacje o wartości właśnie 74 mld zł, pieniądze z nich trafiły na konta firm. Po otrzymanych zwrotach PFR prefinansuje też z nich projekty w ramach KPO. Dotąd przeznaczył na ten cel ze zwrotów 5,3 mld zł. 

PAP
Dowiedz się więcej na temat: PFR | tarcza PFR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »