Sfinalizowanie rozliczeń w państwowych spółkach. Menedżerowie odpowiedzą za straty?
W grudniowym expose Donald Tusk zapowiadał audyt tego, co działo się w spółkach Skarbu Państwa w ciągu kilku ostatnich lat. Teraz już wiemy, że wezwań do prokuratury może oczekiwać kilkaset osób. W sprawie, o której pisze czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna", chodzi o kilka państwowych gigantów, w tym m.in. o Orlen, PZU czy PKO BP.
Efektem audytów w firmach kontrolowanych przez Skarb Państwa jest ponad 40 zawiadomień do prokuratury. Kilkaset osób może spodziewać się wezwania - informuje w czwartek "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna", na największe straty w latach 2016-2023 wpływ miały błędne decyzje biznesowe lub niewystraczający nadzór nad podstawową działalnością firm. Jedną ze spółek, która dotkliwie odczuła decyzje podejmowane przez byłych menedżerów, jest Enea. Chodzi o budowę bloku węglowego w elektrowni w Ostrołęce. W odpowiedzi na pytania dziennika spółka przekazała, że "szacowany rozmiar szkody w związku z zaangażowaniem w ten projekt wynosi około 657 mln zł".
Nieudanych inwestycji było więcej. I tak np. PZU miało stracić 700 mln zł z powodu inwestycji spółek z grupy kapitałowej w bankrutujący Ruch. Trochę mniej, bo 180 mln zł miały stracić Azoty w związku z inwestycją w złoża fosforytów w Senegalu.
Radca prawny Krzysztof Łyszyk z kancelarii LWW podkreślił, że audyty związane z działalnością byłych menedżerów nie są niczym zaskakującym, bo po każdych wyborach parlamentarnych w wielu spółkach będących pod kontrolą państwa dochodzi do wymiany osób na najwyższych stanowiskach.
Ponad dwie trzecie potencjalnych strat spowodowanych działaniami byłych prezesów i członków zarządu spółek pozostających pod kontrolą państwa przypada na Orlen - zauważa "DGP". W koncernie multienergetycznym przeprowadzono już ponad 50 audytów. Ich efektem jest osiem zawiadomień do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
Z informacji redakcji wynika, że Ministerstwo Aktywów Państwowych dało nadzorowanym firmom czas do końca listopada na sfinalizowanie kontroli.
Wezwań do prokuratury - jak informuje gazeta - może oczekiwać kilkaset osób. Na przykład pięć zawiadomień złożonych przez PKO BP, największy krajowy bank, zawiera nazwiska 31 osób, które mogły popełnić przestępstwo. Jeśli zarzuty się potwierdzą, firma będzie dochodziła roszczeń od byłych menedżerów. Ale do tego - jak zauważa "DGP" - droga jest daleka.
Krzysztof Łyszyk z kancelarii LWW podkreślił, że postępowania o przypisanie menedżerowi odpowiedzialności za straty spółki mogą się ciągnąć latami.