Słabszy blask złota. Na nowy rekord ceny kruszcu trochę poczekamy
Cenie uncji złota dużo brakuje do rekordowego poziomu 3500 dolarów, osiągniętego w zeszłym miesiącu. Analitycy uważają, że kruszec stracił z powodu globalnej "odwilży" gospodarczej, która nadeszła po złagodzeniu przez Stany Zjednoczone wojen celnych z Chinami i Wielką Brytanią.
- Złoto jest dużo tańsze niż cztery tygodnie temu, gdyż od tamtej pory na rynkach inwestycyjnych zmalała awersja do ryzyka i "bezpieczna przystań" w postaci kruszcu już nie jest tak potrzebna
- Fawad Razaqzada, analityk rynkowy w City Index, jest zdania, że cena uncji złota może spaść w najbliższym czasie do poziom 3 tysięcy dolarów
- Ekonomiści amerykańskiego banku inwestycyjnego JP Morgan prognozują wzrost ceny kruszcu do 4 tysięcy dolarów za uncję w ciągu nadchodzących 12 miesięcy
- Niektórzy analitycy widzą szansę dla srebra w deeskalacji wojen handlowych. Ten kruszec jest bardziej metalem przemysłowym, niż lokatą inwestycyjną, taką jak złoto
Cena uncji złota w ostatnich tygodniach co chwila wznosi się na wyżyny i spada w przepaść. Zaraz po osiągnięciu rekordu wszech czasów na poziomie 3500 dolarów, co nastąpiło 22 kwietnia, na rynku zaczęła się głęboka korekta. Dziś uncja jest o około 300 dolarów tańsza. Przy czym zdarzają się rzeczy przed laty nie do pomyślenia. W ciągu kilkunastu godzin w czwartek 15 maja uncja podrożała o ponad 100 dolarów, a nazajutrz o prawie 100 dolarów została przeceniona.
Kruszec jest dużo tańszy niż cztery tygodnie temu, gdyż od tamtej pory na rynkach inwestycyjnych zmalała awersja do ryzyka i "bezpieczna przystań" w postaci złota już nie jest tak potrzebna. Ostatni spadek ceny "królewskiego metalu" to przede wszystkim efekt porozumień handlowych, jakie Stany Zjednoczone zawarły najpierw z Brytyjczykami, a potem Chińczykami. Umowa USA z Wielką Brytanią zakłada obniżenie ceł na angielskie samochody do 10 proc., zamiast planowanych 25 proc., a także całkowite zniesienie ceł na stal i aluminium.
Kluczowe jest jednak porozumienie między Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Oba kraje zgodziły się tymczasowo obniżyć swoje cła o 115 punktów procentowych na okres 90 dni. Notowaniom złota zapewne nie będzie sprzyjało ewentualne wydłużenie czasu trwania porozumienia. Można się spodziewać takiej decyzji, bo obie strony przekonały się, że ostra forma wojny handlowej (z cłami w wysokości 135-145 proc.) niezwykle mocno uderzyła w amerykańsko-chińskie obroty handlowe.
Obniżone ceny złota mogą utrzymać się przez dłuższy czas, jeśli dojdzie do rozejmu militarnego w wojnie pomiędzy Rosją a Ukrainą. Jednak szanse na taki scenariusz są bardzo małe. Rozmowy rosyjsko-ukraińskie w Stambule nie przyniosły żadnego rezultatu. Odbywały się na niskim szczeblu dyplomatycznym, a poza tym strona ukraińska uznała, że Rosjanie wystąpili z bardzo daleko idącymi postulatami, wcześniej nigdy niezgłaszanymi, których Kijów nie zaakceptuje.
Michał Tekliński, analityk rynku kruszców z Goldsaver.pl, podkreśla, że konflikty zbrojne w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie oraz napięcia między Indiami a Pakistanem podnoszą skalę popytu na złoto. Trzeba pamiętać, że Indie są największym na świecie konsumentem złotej biżuterii.
Ekspert prognozuje, że na mocne cofnięcie się cen złota nie pozwolą też banki centralne, które już od dawna wykorzystują spadkowe korekty notowań do kupowania kolejnych sztabek metalu. "Banki odpowiadają za większość wzrostów ceny kruszcu. Dopóki rządzi Donald Trump i wiarygodność dolara będzie poddawana w wątpliwość, istnieje prawdopodobieństwo, że złoto wciąż będzie postrzegane jako jego zamiennik" - napisał Michał Tekliński.
Wiadomo na przykład, że Narodowy Bank Polski ma wielkie rezerwy kruszcu szacowane na 510 ton, czyli większe od zgromadzonych przez Europejski Bank Centralny. Złoto stanowi 22 proc. całkowitych rezerw walutowych Polski, a to oznacza, że osiągnięty został cel wyznaczony przez zarząd NBP.
Michał Tekliński podkreśla, że wycenom złota sprzyja także zwiększona aktywność funduszy ETF. "Wydaje się, że istnieje jeszcze potencjał do dalszego wzrostu zakupów metalu przez te fundusze, bo pokazują one bardzo dobre stopy zwrotu za ostatnie miesiące, a to zwykle przyciąga nowych klientów" - napisał analityk Goldsaver.pl.
Michał Tekliński przypomina też, że dla złota korzystne byłoby obniżenie stóp procentowych w USA. Na to jednak nie zanosi się w najbliższym czasie. "Jerome Powell, przewodniczący Fed, nie uległ naciskom prezydenta Donalda Trumpa dotyczącym obniżki stóp. Trump konsekwentnie domaga się osłabienia dolara dla zwiększenia konkurencyjności amerykańskiej gospodarki, jednak Fed pozostaje niewzruszony, twierdząc, że obecna sytuacja ekonomiczna USA nie wymaga natychmiastowych działań" - konkluduje ekspert Goldsaver.pl.
Podobny jest punkt widzenia Marka Rogalskiego, głównego analityka DM BOŚ. - Jeśli rynek nie wierzy w możliwość powrotu Fed do obniżek stóp procentowych przed wrześniem, a w kwestii wojen handlowych Trumpa następuje deeskalacja, to trudno znaleźć powody, dla których złoto mogłoby uniknąć poważnej korekty ostatnich wzrostów. Jeżeli taki scenariusz miałby się rozwinąć, konieczne będzie wyraźniejsze złamanie wsparcia na poziomie 3200 dolarów za uncję, co otworzyłoby drogę do 3 tysięcy i niżej - przewiduje Marek Rogalski.
Fawad Razaqzada, analityk rynkowy w City Index, jest zdania, że chociaż długoterminowy trend dla złota pozostaje wzrostowy, to krótkoterminowa tendencja spadkowa może się jeszcze utrzymać. On także uważa, że możliwe jest cofnięcie się ceny uncji do kluczowego poziom 3 tysięcy dolarów.
Na przeciwnym biegunie prognoz lokuje się Nitesh Shah, szef działu badań nad surowcami i makroekonomią w WisdomTree. Optymistycznie przewiduje, że złoto osiągnie cenę 3610 dolarów. Dodaje, że jeśli brać pod uwagę ogromne ryzyko na globalnych rynkach finansowych, to cena uncji kruszcu może osiągnąć 4 tysiące dolarów.
Także analitycy amerykańskiego banku inwestycyjnego JP Morgan w najnowszym raporcie prognozują wzrost ceny kruszcu do 4 tysięcy dolarów za uncję w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Bank argumentuje, że rosnące napięcia geopolityczne będą sprzyjać wykorzystywaniu złota jako zabezpieczenia przed ryzykiem.
Niektórzy analitycy w deeskalacji wojen handlowych widzą szansę dla srebra, które jest bardziej metalem przemysłowym (przypominającym miedź), niż inwestycyjną "bezpieczną przystanią" jak złoto. Gwałtowne obniżanie ceł wyśrubowanych niedawno przez Biały Dom stwarza bowiem perspektywę uniknięcia poważniejszego spowolnienia w globalnej gospodarce. Srebro powinno skorzystać na poprawie koniunktury i podrożeć.
W porównaniu ze złotem "biały metal" jest niedoszacowany. Świadczy o tym gold-silver-ratio, czyli relacja ceny uncji złota do uncji srebra. Ta proporcja utrzymuje się ostatnio na poziomie 100, w porównaniu z 85 rok temu. Srebro jest więc w głębokiej defensywie. Historycznie wskaźnik wahała się najczęściej w przedziale 45-80.
Uncja srebra kosztuje około 32,5 dolara. Znawcy analizy technicznej nie widzą teraz szans na wyjście ponad kwietniowe szczyty na poziomie 33,70 dolara. Gdyby tak się stało, możliwy byłby test kluczowych maksimów przy 34,55-34,85. Bardziej prawdopodobna jest jednak obrona wsparć w okolicy 31,65-31,85 dolara.
Jacek Brzeski