Słowacy przeszarżowali z cenami
Zimowy sezon w słowackich Wysokich Tatrach był najgorszy od 1989 roku. Nie chodzi o pogodę a przychody z ruchu turystycznego. Wszyscy zainteresowani są mocno zaskoczeni. Na nic zdały się inwestycje w bazę, otwarcie nowej kolejki linowej w Tatrzańskiej Łomnicy.
Spadła ilość turystów przyjeżdżających w ten region tylko na narty i tych zostających na dłuższy wypoczynek, z noclegami. Było tak po pierwsze przez przyjęcie euro w miejsce korony - Tatry stały się drogie dla gości z okolicznych krajów, w tym Polski i Węgier. Po drugie turystów wypłoszyła drożyzna na stancjach, wyciągach i kolejkach. Swoje dołożyli gastronomicy - wszyscy chcieli zarobić dużo i szybko. Ceny skalkulowano pod bogatych, zachodnioeuropejskich i rosyjskojęzycznych gości, tymczasem trzy czwarte klienteli to Słowacy, Polacy i Węgrzy.
Najgorszy był dla tamtejszego biznesu przełom stycznia i lutego. Spadek zainteresowania wyciągami i kolejkami wyniósł rok do roku 40 procent. Przedsiębiorcy zareagowali, lecz dopiero w marcu - radykalnymi obniżkami cen (dotyczy noclegów, które potaniały o 40 proc. i kolejek oraz wyciągów). W końcu sezonu wrócili na stoki przynajmniej Słowacy... Trudne chwile przeżywał też AquaCity (aquapark) w Popradzie - Polacy przestali przyjeżdżać, gdyż w naszych Tatrach otwarto nowe obiekty. Miejsce wypełnili jednak Słowacy, których przybyło r/r 17 proc.
Sezon zimowy w Wysokich Tatrach daje regionowi zazwyczaj 30 procent zarobku. Resztę zysku przynosi zazwyczaj lato. Jeśli będzie ciepłe - zrekompensuje straty. Ważny warunek - gospodarze nie mogą być chytrzy, a zimą najwyraźniej byli...
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL