Śmieci to prawdziwa żyła złota

Odpady: Zdaniem wiceminister środowiska Janusz Ostapiuka po dwóch latach reformy śmieciowej, nadal mamy wysokie ceny za wywóz odpadów.

Na gospodarkę odpadową w nowej perspektywie UE wydamy blisko 5 mld zł - mówi w wywiadzie dla PAP wiceminister środowiska Janusz Ostapiuk. Przekonuje, że powinniśmy wymagać od lokalnych włodarzy obniżki cen za wywóz śmieci, gdy przestrzegamy segregacji.

PAP: Mijają dwa lata od wejścia w życie tzw. ustawy śmieciowej, która miała rozpocząć w naszym kraju rewolucję w gospodarce odpadami. Czy ustawa przyniosła realne korzyści i czy idziemy w dobrym kierunku?

Janusz Ostapiuk: Niewątpliwym sukcesem reformy śmieciowej jest to, że wszyscy obywatele w takim samym stopniu zostali objęci nowym systemem. Nie ma podziału na miasta czy wsie. Każdy objęty został obowiązkiem rozliczania się ze swoją gminą z ilości produkowanych odpadów, dlatego "nie uciekają" one z systemu jak wcześniej. W kraju udało się też wybudować cały szereg zakładów przetwarzających odpady o standardzie, którego w żadnej mierze nie musimy się wstydzić przed Europą. Kolejnym sukcesem jest też to, że każdego dnia promujemy gospodarkę odpadami i dzięki "rewolucji śmieciowej" ciągle o niej mówimy.

Reklama

PAP: Same sukcesy? Wiele organizacji społecznych i branżowych wskazuje, że system jest nieszczelny, że odpady krążą po kraju i są upychane do instalacji proponujących zaniżone ceny za ich utylizację.

JO: Prawdą jest, że nie pokryliśmy Polski odpowiednią liczbą Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK). Mamy regiony, gdzie jest ich za dużo, i takie, gdzie jest ich za mało. Paradoksalnie niekorzystna sytuacja panuje tam, gdzie powstało ich za dużo. Wytwarza się wtedy niepotrzebna rywalizacja o odpady, których ilość jest przecież ograniczona. Walka o te odpady przy nadmiernej liczbie instalacji prowadzi do nierozsądnego obniżania cen i spadku jakości usług. Tę sytuację trzeba poprawić, co będzie bardzo trudnym zadaniem dla samorządów. Inną rzeczą wymagającą zmiany, choć część pracy mamy już za sobą, jest system raportowania. Chcemy uprościć sprawozdawczość dotyczącą gospodarki odpadami komunalnymi.

PAP: W 2020 roku mamy odzyskiwać i recyklingować 50 proc. tworzyw sztucznych, metalu, papieru czy szkła. Do tego czasu znacząco ma się obniżyć także masa odpadów biodegradowalnych jakie trafiają na składowiska. Jak gminy wypełniają swoje obowiązki w tym zakresie? Zgodnie z krajowym programem w 2013 roku powinny one osiągnąć np. 12 proc. poziom odzysku i recyklingu.

JO: Tak jak ktoś się przygotował i zorganizował swój system, takie zbiera owoce. W 2013 roku ponad 75 proc. gmin w Polsce osiągnęło 12-proc. poziom odzysku i recyklingu. Samorządy, które przyzwoicie zorganizowały system, współpracują z RIPOK-ami, osiągają poziom odzysku w okolicach 20-30 proc. Jeszcze trochę brakuje do 50 proc., ale progres jest bardzo widoczny. Nie dopuszczam myśli, że nie osiągniemy unijnych poziomów dotyczących 2020 roku. Musimy też bardziej zmotywować gminy, by zwiększały odzysk, odpowiednio zbierały i ewidencjonowały odpady, żeby w efekcie zarabiały na surowcach wtórnych.

PAP: Te liczby wydają się jednak stać w sprzeczności z deklaracjami trzech-czwartych naszych obywateli, którzy zapowiadali segregację odpadów. Jeśli wskaźniki odzysku są małe oznacza to np. że albo nie potrafimy segregować śmieci, bądź mimo deklaracji nie robimy tego. Przykładem są budynki gdzie nie zamknięto zsypów i śmieci posegregowane i zmieszane lądują w jednym kontenerze. Nie słyszy się też o podnoszeniu opłat w przypadku kiedy np. wspólnota czy spółdzielnia mieszkaniowa mimo, iż zadeklarowała segregację, faktycznie tego nie robi.

JO: Nie jesteśmy w stanie postawić wszędzie inspektora, który sprawdzi, czy wszystko przebiega zgodnie z deklaracjami. W niektórych miastach jednak straż miejska sprawdza czy ktoś nie pali śmieciami w kotle. Podobnie można weryfikować czy w altanie śmietnikowej odpady znajdują się w odpowiednich pojemnikach zgodnie z deklaracją zarządcy, choć przede wszystkim powinny to robić firmy odbierające śmieci. Przypominam, jakie podniosło się larum, kiedy pojawiła się koncepcja by worki ze śmieciami były znaczone. Zarzucano nam, że chcemy naruszać prywatność ludzi, mimo że projekt dotyczył przedsiębiorców transportujących odpady, a nie obywateli.

PAP: Wydaje się jednak, że bez takiej kontroli trudno będzie zmusić do prawidłowego segregowania śmieci.

JO: Przygotowaliśmy wstępne założenia projektu rozporządzenia w tej sprawie, ale nie zyskały one poparcia samorządów. Myślę jednak, że w przyszłości trzeba będzie wrócić do tego pomysłu, ale musi się pojawić powszechna aprobata. Liczę też na większą samodyscyplinę społeczeństwa, w końcu wszyscy składamy się na cenę za odbiór śmieci. Będziemy też kontynuować kampanie edukacyjne dla urzędników i obywateli. Zachętą do lepszej segregacji byłaby też większa obniżka cen za rzeczywiste segregowanie odpadów. Powinniśmy wymagać od swoich włodarzy mniejszych opłat za to, że - odpowiednio segregując - dostarczamy gminie cenny surowiec, który później ona sprzedaje.

PAP: Według Najwyższej Izby Kontroli w Polsce brakuje tzw. PSZOK-ów, czyli punktów selektywnej zbiórki odpadów. Przybywa też dzikich wysypisk, czemu ustawa śmieciowa miała przeciwdziałać.

JO: W Polsce działa już prawie 1,7 tys. PSZOK-ów, co przy około 2,5 tys gmin daje około 65-procentowe pokrycie kraju, a nawet większe, bo część gmin zorganizowała punkt wspólnie z sąsiadami. Wiadomo jednak, że będziemy dostarczać odpady tylko do takiego punktu, który będzie leżał w rozsądnej odległości od miejsca zamieszkania, a to nie zawsze ma miejsce.

Na pewno brakuje takich punktów w dużych miastach. Nikt mi nie wmówi, że na 100-tys. miasto wystarczy jeden PSZOK. Chcę przypomnieć burmistrzom, że w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska są pieniądze na takie rozwiązania, wystarczy po nie sięgnąć. Co do dzikich wysypisk to zgodnie z raportem o stanie lasów w 2011 roku leśnicy usunęli 145 tys. m sześć. odpadów, a w 2014 - 120 tys. m sześć. Jestem zadowolony, że ich liczba spada, choć nie cieszy mnie fakt, że jest ich jeszcze tak dużo. Struktura tych odpadów pokazuje, że teraz to głównie tzw. budowlanka czy odpady z małej wytwórczości czy przemysłu, które ciężko recyklingować, np. resztki siedzeń samochodowych, a nie odpady komunalne. Tak więc ustawa śmieciowa przyniosła w tym zakresie efekty. Po nowelizacji ustawy gminy mogą też wydawać pieniądze pochodzące z opłat śmieciowych m.in. na likwidację dzikich wysypisk.

PAP: Ile powinniśmy jeszcze zainwestować w politykę odpadową i jakich rozwiązań nam brakuje?

JO: W obecnej perspektywie na gospodarkę odpadową będziemy mieli z UE 933 mln euro, czyli od 4 do 5 mld zł wraz z polskim wkładem. Do połowy 2016 r. będziemy mogli finansować tylko PSZOK-i oraz inne systemy selektywnej zbiórki odpadów, zapobiegania powstawaniu odpadów czy przygotowania do ponownego użycia. Związane jest to z koniecznością aktualizacji wojewódzkich planów gospodarki odpadami i przygotowaniem planów inwestycyjnych, w których każde województwo musi rzetelnie przyjrzeć się lokalnej gospodarce odpadowej i wskazać, jakich inwestycji będzie ona wymagała.

Śmieciowa rewolucja to niewypał!

Kluczowe będą więc działania nakierowane na zapobieganie powstawaniu odpadów i ich ponowne wykorzystanie, selektywne zbieranie oraz recykling odpadów, czyli na skuteczniejsze metody uzyskiwania surowców z odpadów. W sposób bardzo ostrożny finansowane będą również duże projekty jak spalarnie, które będą stanowiły domknięcie systemów gospodarowania odpadami komunalnymi i zagospodarują strumień odpadów, którego nie udało się uniknąć lub wykorzystać w inny sposób.

Prawdopodobnie powstanie ich jeszcze 4 albo 5. Ponadto, inwestycje w gospodarkę odpadami komunalnymi będą również realizowane w ramach 16 regionalnych programów operacyjnych (RPO), za które odpowiadają marszałkowie województw. Wszystkie te projekty powinny stworzyć kompleksowy system i zapewnić w Polsce realizację celów wynikających z dyrektyw UE.

Rozmawiał Michał Boroń

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »