Śmiertelne potrącenie 14-latka. Prezes InPostu apeluje o zmiany
Podejrzany o śmiertelne potrącenie 14-latka na warszawskiej Woli mężczyzna miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów i nie posiadał prawa jazdy. Jak to możliwe, że mimo to pracował w znanej firmie kurierskiej jako kierowca? UPS wydała oświadczenie, a do sprawy odniósł się także prezes InPostu Rafał Brzoska we wpisie w sieciach społecznościowych.
W piątek po godzinie 17:00 na warszawskiej Woli kierowca białego busa potrącił przechodzącego przez przejście dla pieszych 14-latka. Nastolatek zmarł w szpitalu, a kierowca, który uciekł z miejsca zdarzenia, został zatrzymany w sobotę wieczorem. Wówczas w organizmie miał około dwóch promili alkoholu.
To kolejny w ostatnich tygodniach przypadek, kiedy do niebezpiecznego zdarzenia na drodze doprowadza kierowca pozbawiony uprawnień do prowadzenia pojazdów. Andrzej K. był wcześniej notowany za posiadanie środków odurzających i pomoc w nielegalnym przekraczaniu granicy przez cudzoziemców. Mężczyźnie w 2023 roku sąd zakazał prowadzenia pojazdów, wcześniej odebrano mu także prawo jazdy.
Andrzeja K. w momencie zatrzymania miał dwa promile alkoholu we krwi, jednak utrzymuje, że w momencie wypadku był trzeźwy. Policjantom tłumaczył, że nie widział pieszego i nie miał świadomości samego zdarzenia. Miał słyszeć jedynie "głuchy huk", co nie skłoniło go do zatrzymania pojazdu.
Już teraz wiadomo, że Andrzej K. mimo zakazu prowadzenia pojazdów pracował dla amerykańskiego giganta branży kurierskiej - UPS, o czym informuje serwis brd24.pl. Firma potwierdziła w oświadczeniu, że mężczyzna jest pracownikiem jej podwykonawcy:
"Możemy potwierdzić, że pojazd należący do partnera serwisowego uczestniczył w śmiertelnym wypadku w Warszawie 3 stycznia 2025 r. Nasi partnerzy serwisowi są niezależnymi firmami i oczekujemy, że będą przestrzegać prawa i przepisów. Są oni starannie wybierani, a my kontrolujemy naszych partnerów w zakresie dozwolonym w celu zagwarantowania naszych wysokich standardów" - przekazuje serwisowi rzecznik prasowy UPS.
UPS nie odnosi się jednak do najważniejszych pytań. Nie odpowiada przede wszystkim, czy i jak firma sprawdza ważność uprawnień swoich kierowców.
W sprawie tragicznego wypadku wypowiedział się także szef InPost Rafał Brzoska. Przede wszystkim zapewnia on, że kierowca nie był związany z InPost, a pojawiające się w mediach doniesienia nazywa "kłamliwymi zarzutami":
"Niestety, zauważam, że te kłamliwe zarzuty były skierowane z premedytacją, ponieważ pochodzą ze środowisk, które już wcześniej wielokrotnie i bezpodstawnie krytykowały naszą firmę. Jednak w obliczu tej tragedii najważniejsza jest pamięć o zmarłym oraz wsparcie dla jego najbliższych", napisał Rafał Brzoska na platformie X.
Prezes InPost także rządzącym daje gotowe rozwiązanie, jak sprawdzać kandydatów na kierowców zawodowych:
"Dodatkowo by uniknąć tego typu sytuacji w przyszłości, zwracam się do Pana Premiera @KGawkowski , Ministra Cyfryzacji, oraz Pana Ministra @TomaszSiemoniak , Szefa MSWiA, o umożliwienie wszystkim pracodawcom możliwości szybkiej weryfikacji każdego z kierowców zatrudnianych przez firmy transportowe i logistyczne. Możliwości techniczne już są - wystarczy je umożliwić wszystkim zainteresowanym stronom by zapobiec podobnym zdarzeniom w przyszłości" - tłumaczy Brzoska.
Czy firma powinna móc sprawdzać aktualność uprawnień swoich kierowców? Jak często powinna to robić? Jak mogłyby radzić sobie większe firmy, którym "ręczne" sprawdzanie tego typu informacji znacznie utrudniałoby pracę? Na te pytania trzeba będzie szukać odpowiedzi.
43-letni mężczyzna podejrzany o śmiertelne potrącenie odpowie za sam wypadek oraz ucieczkę z miejsca zdarzenia, a także prowadzenie pojazdu mimo orzeczonego zakazu prowadzenia pojazdu. Przyznał się do winy a we wtorek 7 stycznia sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu. Grozi mu do 20 lat więzienia.